Belukarmerah
-
PanSzakal
Dexter Belessard, wędrowny mag, podróżnik i obieżyświat maszerował spokojnym lecz równym krokiem środkiem gościńca. Nucił pod nosem zasłyszaną kilka dni wcześniej w karczmie balladę o bohaterskim poświęceniu, heroiźmie i cholera wie o czym jeszcze.
Lecz gdy tylko ujrzał na horyzoncie cel swojej podróży ‐ Belukarmerah, Czerwony Gaj ‐ przestał nucić. Usłyszał o tym miejscu kilka lat temu i chciał je odwiedzić by zobaczyć te słynne czerwone drzewa. Niestety nie miał ku temu okazji, aż kilka dni temu kręcił się baz celu po pobliskich gościńcach oraz wiejskich ścieżkach. Zatrzymał się wtedy na skraju drogi by przejrzeć mapę. Jeździł chwilę palcem po niepozornym kawałku papieru poszukując miejsca które mógłby dumnie nazwać celem kolejnej podróży.
I oto Dexter stoi teraz tutaj ‐ na przeciw Czerwonego Lasu. Wpatrwał się przez dłuższą chwilę w odległą ścianę tego niezwykłego ponoć miejsca, a potem ruszył w jego stronę nieśpiesznym krokiem. -
Kuba1001
//Nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę, że ktoś odkurzył ten temat i pozwoli mi wyczerpać związany z nim wątek.//
Jeśli historie, które zasłyszałeś o tym miejscu, są prawdziwe, to lepiej nie zapuszczać się prosto do samego lasu, Elfy bowiem, odkąd w te rejony przybyło Czarne Słońce, znienawidziły wszystkich spoza swojego lasu, każdego intruza, więc lepiej poszukać jakiejś wioski czy czegoś w tym guście, aby swojej przygody nie skończyć po kilku czy kilkunastu minutach ze strzałą w czaszce. -
PanSzakal
//Szczerze to zanim jeszcze stworzyłem tę postać chciałem zacząć w Trenten ale Czarne Słońce…
Lepiej, to prawda, dlatego Dexter postanowił tak zrobić. Wejść na teren zdenerwowanych Elfów ‐ nawet spokojnie ‐ to jak wbiec tam z krzykiem na ustach i wielkim czerwonym X wymalowanym na klatce pierśowej.
Bardziej jednak ciekawa jest obecność czarnego słońca. Właściwie po części to ono skłoniło Dextera by tu przybył. W końcu nie codziennie zdarza się okazja by pokrzyżować im plany… -
Ano, a tych planów do pokrzyżowania jest sporo, w końcu prowadzą tutaj regularne boje z Elfami, gnębią okolicznych chłopów, wycinają drzewa, z których sprzedają drewno, a z liści i kory wytwarzają składniki alchemiczne bądź narkotyki… Tylko od czego by tu zacząć?
-
Od czego? Najlepiej od pomocy chłopom. Oni w przeciwieństwie do Elfów nie obronią się sami przed dobrze uzbrojonymi najemnikami Czarnego Słońca.
Jednak nigdy nic nie wiadomo. To postanowienie może ulec zmianom. Może chłopi się wynieśli? Dlatego najlepiej najpierw rozeznać się w sytułacji, a przedewszystkim: dotrzeć do lasu. -
//Poza myślami i planami zapisuj też jakieś konkretne czynności. No i przestań na pałę próbować wleźć do tego lasu, bo rzeczywiście oberwiesz strzałą w potylicę, pójdź jak człowiek drogą do najbliższej wioski.//
-
//Scena druga: podejście drugie. Światła, kamera, Akcja!//
Dylematy pokroju: “Od czego by tu zacząć” Dexter wolał zostawić na później, aż rozezna się w sytuacji. Na razie dalej nieśpiesznie wędrował wzdłuż gościńca nucąc tę samą balladę. -
Idąc drogą prędzej czy później musiałeś trafić na jakąś cywilizację. I tak też się stało, wypatrzyłeś bowiem sporą polanę na granicy z lasem, a na niej otoczony palisadą i wieżyczkami obserwacyjnym bądź łuczniczymi obóz, zaś po drugiej stronie, w sporej odległości od czerwonych drzew, zwykłą, prostą, chłopską wioskę, jakich w swoim życiu widziałeś dziesiątki, jeśli nie setki.
-
Może nawet i tysiące. Tak czy siak Dexter udał się do wioski. Wolał nie pokazywać się w obozie Czarnego Słońca…
-
Chłopi byli teraz zajęci pracą w polu, w obrębie sioła zostały głównie kobiety, dzieci i starcy, zajęci drobnymi pracami w obrąbie chaty, uprawą czy pieleniem przydomowego ogródka i tym podobnymi sprawami. Jedni starali się nie zwracać na Ciebie uwagi, a innym po prostu byłeś obojętny, pewnie odkąd zalęgło się tu Czarne Słońce często odwiedzali ich tacy przybysze.