Dekapolis
- 
@kubeł1001 napisał w Dekapolis: - Trzydzieści pięć od zwierzaka. - odpowiedział po chwili namysłu, więc być może kosztowało mniej, ale spróbował ugrać kilka dodatkowych złotników, podbijając i tak wysoką cenę.
 - Mam tylko jednego konia więc to raczej nie będzie problem - Sięgnął do sakiewki, przeliczył pieniądze i położył je na ladzie przed karczmarzem //Wróciłem! 
- 
Szakal: 
 Mruknął coś pod nosem, może zirytowany, że nie zażądał więcej, ale przyjął złoto.
 - Poślę kogoś, żeby zaprowadził go do stajni i się nim zajął. - odparł i krzyknął coś do okienka za sobą, aby przygotowano ci posiłek. Wręczył ci też kluczyk do pokoju.
 Vader:
 - Tu to norma. - mruknął i wychylił kufel. - Co byś chciał jeszcze wiedzieć?Trzeba przyznać, że Krzyżowcom spieszyło się, aby uratować swoją ojczyznę, więc zabrawszy wszystko, co było potrzebne wraz z większością żołnierzy, posłali całość na okręty, a te powoli niknęły za horyzontem. Żołnierze, którzy mieli zostać i wzmocnić obronę Dekapolis, odeszli już dawno, teraz są zapewne już w jakimś mieście lub coś ich wybiło do nogi. Gdy spadnie kolejny śnieg, na co nie trzeba tu czekać długo, ostatnie ślady po obozie Krzyżowców znikną, więc i tobie wypada się stąd zbierać. 
- 
Usiadł przy jakimś wolnym stoliku. Czekając na posiłek postanowił z nudów sprawdzić stan swojego ekwipunku, wypolerował noże, sprawdził naciąg łuku i tak dalej. 
- 
Nie zdążyłeś przejrzeć go w całości, gdy młoda, rudowłosa kelnerka z uśmiechem (nie byłeś pewien, na ile był prawdziwy, a na ile wymuszony) postawiła przed tobą sporą miskę wypełnioną kaszą, sosem, gotowanymi grzybami, pieczonym mięsem i przyprawami. 
- 
- Dziękuję bardzo - powiedział nie tylko z czystej grzeczności ale i dlatego że faktycznie dziewczynie był wdzięczny bo w sumie od dawna nic nie jadł. Odłożył soją broń oraz maskę na bok i zabrał się za jedzenie //Sorry że zawsze po takich długich przerwach odpisuję ale przez większość czasu czuję się zbyt chujowo by napisać nawet 3 słowa na klawiaturze 
- 
//Żaden problem.// 
 Nie było to szczytem kulinarnej inwencji w tym rejonie świata, ale i tak było smaczne i ciepłe, co było miłą odmianą po diecie, do jakiej musiałeś się stosować w tundrze. Nic więc dziwnego, że posiłek dość szybko zniknął.
- 
Po posiłku zabrał broń i wyszedł rzucić jeszcze okiem na swojego konia zanim udał się do pokoju. 
- 
Złoto czyni cuda i rzeczywiście dzięki odpowiedniej sumie dla twojego wierzchowca znalazło się nie tylko miejsce w ciepłej stajni, ale też woda i pasza, ktoś nawet go wyszczotkował. Zamówiony pokój nie opływał z kolei w luksusy, ale grunt, że było ciepło, miałeś wygodne łóżko zasłane futrami, jakieś meble i obietnicę solidnej porcji snu, gdy nie zagrażają ci mrozy, dzikie bestie i barbarzyńcy. 
- 
Qulan Attila Gal 
 Qulan nigdy nie wybrzydzał, jeśli chodzi o sen. Dlatego tę noc spędził przykryty futrem, śpiąc razem z bratem w tundrze pod murami Targos. Wstrętni strażnicy nie chcieli ich wpuścić, zapewne przez podejrzenia o to, że są Nordami. Głupcy, czy Nordowie mają takie twarze takie, jak Qulan i Abaka? No nic, trudno. Może teraz w świetle dnia wreszcie ich wpuszczą widząc, że nie są przedstawicielami owej rasy. Tak, może w Dekapolis uda im się znaleźć jakieś dobrze płatne zlecenie na potworki. Co jak co, ale z dnia na dzień powoli kończą się pieniądze, a podczas swojego pobytu w Dekapolis na pewno też trochę wydadzą, a tu tylko czterysta sztuk złota w kieszeni. Dobra, koniec rozmyślania.
 Qulan powoli wygrzebał się spod grubej warstwy futer, aby w końcu wstać zupełnie. Wziął głęboki oddech i rozejrzał się po okolicy. Sprawdził, czy Abaka jeszcze śpi, czy wstał jeszcze przed nim.
- 
//Lennewood zostało zdobyte przez Nordów, ograbione, spalone i zrównane z ziemią dobrych kilka miesięcy temu w świecie gry, więc post do edycji.// 
- 
//zmienioned, teraz chyba lepiej// 
- 
Zgodnie z umową, pełnił wartę do rana, abyś ty mógł spać, podobnie jak ty siedziałeś przytomny, gdy on drzemał. W takim miejscu jak to zamarznięcie na śmierć to tylko jedno z wielu niebezpieczeństw, a to, że obozowaliście tuż pod miejskimi murami nie oznaczało, że jesteście bezpieczni, w okolicy nie brak w końcu Nordów i rozmaitych bestii, których niekiedy bliskość miejskich murów tylko ośmiela. Tak czy siak, twój brat był już na nogach i kończył już właściwie pakować wasze graty, przygotowując się do drogi. 
- 
Tak, z pewnością nie są tu bezpieczni. Dlatego warto by wjechać wreszcie do miasta i spróbować wynająć jakiś pokój. Spędzenie następnej nocy w cieple jest z pewnością dobrym pomysłem. 
 - Wszystko gotowe do drogi? - zapytał brata - Wolisz zjeść coś teraz, czy załatwimy sobie coś już w mieście?
- 
- Zjadłbym nawet orcze flaki, gdyby podali je na ciepło. - mruknął. Jak zauważyłeś, wszystko było już zapakowane w juki i gotowe do transportu. 
- 
Tak, dawno nie jedli niczego ciepłego. Warto byłoby zafundować sobie coś takiego w pierwszej lepszej karczmie. 
 Qulan dosiadł swojej klaczy i ruszył pierwszy w stronę bram miasta.
- 
- Te, patrz no, znowu oni. - usłyszałeś po jakimś kwadransie, gdy zbliżyliście się wreszcie do miejskiej bramy. Powiedział to jeden ze strażników, ten sam gbur, który ostatnio was odprawił. Drugi, który z nim wtedy służył i próbował przekonać go, żeby was jednak wpuścić, był tym razem nieobecny, jego miejsce zajął inny, starszy, lepiej zbudowany, ze sporą szramą na policzku. 
 - A wy co? Renifery gonić! - krzyknął pod waszym adresem i obaj parsknęli śmiechem.
- 
- Panie, czy ja panu wyglądam na takiego, co goni renifery? - powiedział zdejmując kaptur, aby odsłonić swoje oblicze, które jasno wskazuje, że Qulan nie jest Nordem. 
- 
- Dla mnie wszyscy jesteście tacy sami. - odparł, wzruszając ramionami. 
 - Czego tu szukacie? - rzucił tamten pierwszy, trącając lekko łokciem towarzysza.
- 
Ten post został usunięty!
- 
- Zlecenia na potwory - odparł krótko. 
 


