Dekapolis
-
Nie zdążyłeś przejrzeć go w całości, gdy młoda, rudowłosa kelnerka z uśmiechem (nie byłeś pewien, na ile był prawdziwy, a na ile wymuszony) postawiła przed tobą sporą miskę wypełnioną kaszą, sosem, gotowanymi grzybami, pieczonym mięsem i przyprawami.
-
- Dziękuję bardzo - powiedział nie tylko z czystej grzeczności ale i dlatego że faktycznie dziewczynie był wdzięczny bo w sumie od dawna nic nie jadł. Odłożył soją broń oraz maskę na bok i zabrał się za jedzenie
//Sorry że zawsze po takich długich przerwach odpisuję ale przez większość czasu czuję się zbyt chujowo by napisać nawet 3 słowa na klawiaturze
-
//Żaden problem.//
Nie było to szczytem kulinarnej inwencji w tym rejonie świata, ale i tak było smaczne i ciepłe, co było miłą odmianą po diecie, do jakiej musiałeś się stosować w tundrze. Nic więc dziwnego, że posiłek dość szybko zniknął. -
Po posiłku zabrał broń i wyszedł rzucić jeszcze okiem na swojego konia zanim udał się do pokoju.
-
Złoto czyni cuda i rzeczywiście dzięki odpowiedniej sumie dla twojego wierzchowca znalazło się nie tylko miejsce w ciepłej stajni, ale też woda i pasza, ktoś nawet go wyszczotkował. Zamówiony pokój nie opływał z kolei w luksusy, ale grunt, że było ciepło, miałeś wygodne łóżko zasłane futrami, jakieś meble i obietnicę solidnej porcji snu, gdy nie zagrażają ci mrozy, dzikie bestie i barbarzyńcy.
-
Qulan Attila Gal
Qulan nigdy nie wybrzydzał, jeśli chodzi o sen. Dlatego tę noc spędził przykryty futrem, śpiąc razem z bratem w tundrze pod murami Targos. Wstrętni strażnicy nie chcieli ich wpuścić, zapewne przez podejrzenia o to, że są Nordami. Głupcy, czy Nordowie mają takie twarze takie, jak Qulan i Abaka? No nic, trudno. Może teraz w świetle dnia wreszcie ich wpuszczą widząc, że nie są przedstawicielami owej rasy. Tak, może w Dekapolis uda im się znaleźć jakieś dobrze płatne zlecenie na potworki. Co jak co, ale z dnia na dzień powoli kończą się pieniądze, a podczas swojego pobytu w Dekapolis na pewno też trochę wydadzą, a tu tylko czterysta sztuk złota w kieszeni. Dobra, koniec rozmyślania.
Qulan powoli wygrzebał się spod grubej warstwy futer, aby w końcu wstać zupełnie. Wziął głęboki oddech i rozejrzał się po okolicy. Sprawdził, czy Abaka jeszcze śpi, czy wstał jeszcze przed nim. -
//Lennewood zostało zdobyte przez Nordów, ograbione, spalone i zrównane z ziemią dobrych kilka miesięcy temu w świecie gry, więc post do edycji.//
-
//zmienioned, teraz chyba lepiej//
-
Zgodnie z umową, pełnił wartę do rana, abyś ty mógł spać, podobnie jak ty siedziałeś przytomny, gdy on drzemał. W takim miejscu jak to zamarznięcie na śmierć to tylko jedno z wielu niebezpieczeństw, a to, że obozowaliście tuż pod miejskimi murami nie oznaczało, że jesteście bezpieczni, w okolicy nie brak w końcu Nordów i rozmaitych bestii, których niekiedy bliskość miejskich murów tylko ośmiela. Tak czy siak, twój brat był już na nogach i kończył już właściwie pakować wasze graty, przygotowując się do drogi.
-
Tak, z pewnością nie są tu bezpieczni. Dlatego warto by wjechać wreszcie do miasta i spróbować wynająć jakiś pokój. Spędzenie następnej nocy w cieple jest z pewnością dobrym pomysłem.
- Wszystko gotowe do drogi? - zapytał brata - Wolisz zjeść coś teraz, czy załatwimy sobie coś już w mieście? -
- Zjadłbym nawet orcze flaki, gdyby podali je na ciepło. - mruknął. Jak zauważyłeś, wszystko było już zapakowane w juki i gotowe do transportu.
-
Tak, dawno nie jedli niczego ciepłego. Warto byłoby zafundować sobie coś takiego w pierwszej lepszej karczmie.
Qulan dosiadł swojej klaczy i ruszył pierwszy w stronę bram miasta. -
- Te, patrz no, znowu oni. - usłyszałeś po jakimś kwadransie, gdy zbliżyliście się wreszcie do miejskiej bramy. Powiedział to jeden ze strażników, ten sam gbur, który ostatnio was odprawił. Drugi, który z nim wtedy służył i próbował przekonać go, żeby was jednak wpuścić, był tym razem nieobecny, jego miejsce zajął inny, starszy, lepiej zbudowany, ze sporą szramą na policzku.
- A wy co? Renifery gonić! - krzyknął pod waszym adresem i obaj parsknęli śmiechem. -
- Panie, czy ja panu wyglądam na takiego, co goni renifery? - powiedział zdejmując kaptur, aby odsłonić swoje oblicze, które jasno wskazuje, że Qulan nie jest Nordem.
-
- Dla mnie wszyscy jesteście tacy sami. - odparł, wzruszając ramionami.
- Czego tu szukacie? - rzucił tamten pierwszy, trącając lekko łokciem towarzysza. -
Ten post został usunięty!
-
- Zlecenia na potwory - odparł krótko.
-
Popatrzyli po sobie, ale w końcu brama otworzyła się i pozwolono wam wejść.
- Będziemy was mieć na oku. - mruknął do ciebie jeden ze strażników, gdy przejeżdżaliście obok. - Jak będziemy mieć chociaż cień podejrzenia, że przysłali was Nordowie na przeszpiegi to zanim się obejrzycie, będziecie zwisać z murów. -
- Będziemy o tym pamiętać - powiedział mijając tego strażnika. W końcu, gdy już oddalili się wystarczająco od bramy powiedział do brata:
- To co, jedziemy na przeszpiegi do karczmy? - wzrokiem objął najbliższą okolicę w poszukiwaniu przybytku gastronomicznego. -
- Lepiej sobie nie żartuj, podobno w Targos bardzo łatwo kogoś obrazić, a jeszcze łatwiej stracić przez to głowę. - odparł, choć uśmiechnął się lekko po twoich słowach. Tak czy siak, skinął głową i dłonią wskazał ci najbliższy przybytek tego typu, do którego się od razu skierował.