Dekapolis
-
Mag i towarzyszący mu Ork czekali na ciebie w karczmie, możesz więc się z nimi spotkać od razu po posiłku i zwróceniu karczmarzowi klucza do pokoju.
//Możemy uznać, że lata sobie gdzieś na zewnątrz i przyleci do ciebie, jak wyjdziesz z karczmy.// -
No i Russel tak też zrobił
-
- A więc? - zapytał cię Pontis Var, Mag, który zakontraktował cię do tej misji ratunkowej. - Wyruszamy?
-
- Naturalnie. Przygotuję tylko swojego Konia i za chwilę możemy wyruszać - jak powiedział tak też zrobił. W kilka chwil wyprowadził swojego konia ze stajni, sprawdził siodło i był gotowy do drogi. Przy okazji rozejrzał się za swoim krukiem i jeśli zobaczył gdzieś ptaka to przyzwał go gestem ręki by ten usiadł mu na ramieniu.
-
Koń miał się dobrze, karczmarzowi musisz przyznać, że jego ludzie odpowiednio się nim zaopiekowali. Kruk również nie narzekał, bo kręcił się po okolicy i podleciał jak tylko cię zauważył. Na zewnątrz obok karczmy czekał też objuczony sakwami Wielki Wkurw, środek transportu Orka. Z kolei Mag po prostu usiadł na ziemi, wyszeptał trwającą kilka chwil inkantację, a prąd powietrza uniósł go w górę, dzięki czemu mógł lewitować około dwóch metrów nad ziemią.
-
Russel powoli podjechał do czarodzieja, wyciągając jednocześnie z juków mały kawałek suszonego mięsa który podał swojemu ptakowi. Zmierzył jeszcze orka nieufnym wzrokiem po czym zwrócił się do czarownika
- No więc, magu. Wspomniałeś że swoimi czarami możesz, jak to ująłeś, wyczuć tego zaginionego czarodzieja. Chcę wiedzieć w którą stronę przyjdzie nam się skierować. Chciałbym zacząć już planować jakąś sensowną trasę. Przez tą zasraną wojnę tundra jest bardziej zdradliwa niż zwykle. -
- Bez obaw, poczyniłem już niezbędne przygotowania. Udajmy się najpierw poza miasto, nie chcę aby trasa naszej wyprawy dotarła do wścibskich uszu w mieście. - odparł Var i zaczął lewitować w kierunku bramy. Ork zaś zmierzył cię krótkim spojrzeniem, dosiadł swojego odyńca i ruszył za Magiem.
-
Plan czarodzieja brzmiał sensownie. Russel bez słowa ruszył za swoimi nowymi kompanami, przy czym uważnie obserwował orka kątem oka.
-
Zielonoskóry odwdzięczał ci się tym samym, miałeś przeczucie, że wzajemna nieufność może utrudnić tę misję. Tak czy siak, opuściliście miasto, a czarodziej zatrzymał się jakieś ćwierć kilometra od jego murów.
- Jak długo zajmie nam dotarcie do Lonnewood? A raczej tego, co z niego zostało? - zapytał cię.
Nim do głowy przyszła ci odpowiedź, pomyślałeś, że właśnie nadarzyła ci się okazja do upieczenia dwóch pieczeni na jednym ogniu. W końcu to w pobliżu ruin tego miasta grasował Egil Wilcza Skóra i jego banda berserków. -
@kubeł1001 napisał w Dekapolis:
- Też tam nie macie wesoło. Niedawno był u nas jeden z waszych, prosił w imieniu swojego króla o pomoc, bo podobno było pełno napięć z Elfiakami, Drowami czy nawet Cesarskimi. Ale że my mieliśmy pełno roboty tutaj, to trzeba go było z kwitkiem odesłać. Ciekawe, jak radzą sobie teraz?
Dekapolis składało się z kilku różnych miast, które jednak były położone blisko siebie. Byłeś dość daleko od któregokolwiek z nich, więc marsz tam zajmie ci sporo czasu, w sam raz, aby wybrać, gdzie dokładnie się udasz.
Folgar “Piorun” Hunderias
-- Obecnie? Pewnie zastanawiają się nad nową maszyną, która sprawi, że Mroczne Elfy zawołają głośne “O kurwa” – odparł ze śmiechem. – Nie wiem, doprawdy. Nie zwracam większej uwagi na rodzinne strony, zwłaszcza po tym, jak mamy obecnego Króla. Typiarz mi się niezbyt podoba, wydaje się bez kręgosłupa i tylko kryje się za swoimi towarzyszami.Perun Ward
Uznał, że miasto Cear‐Konig nada się na pierwszy ogień i tam też się skierował, przy okazji otulając się w swoje szaty i tworząc płomyk ognia, by móc się ogrzać. Nie, nie zamierzał wołać Succuba, by się ogrzać. Chociaż była piękna, wolał się aż tak od niej nie uzależniać i tak ostatnio sporo mu pomogła. -
- Lonnewood? - zapytał Russel, uśmiechając się pod maską od ucha do ucha. Mógł co prawda ukryć prawdę przed swoimi towarzyszami i wykorzystać ich w swojej małej wojnie, ale wolał jednak poinformować ich o potencjalnym ryzyku z nadzieją że czarodziej nie zmieni zdania - Podróżowanie przez tamte strony stało się ostatnio dość niebezpieczne. Kręci się tam groźna banda berserków. Wymordowali sporo ludzi i zdołali nawet zapracować sobie na dość pokaźną nagrodę za swoje łby. Na pewno chcesz się tam udać magu?
-
Vader:
Wzruszył ramionami.
- Jak każdy władca, ni? Jedni ich naprawdę uwielbiają, inni liżą im dupska, żeby coś na tym zyskać, kolejni ich nienawidzą, a reszta ma ich gdzieś. Bywali tu wszyscy tacy. Ale sam fakt, że koronował się na króla? Tego nie było od setek lat, od ostatniego Miedziobrodego… Po jego śmierci wszyscy kolejni władcy byli tylko książętami, pionkami Cesarstwa, z dekady na dekadę tracącymi na godności i znaczeniu, przez których nasz kraj upadał…Marna to była ochrona przed mrozem, ale lepsza taka, niż żadna. Dzięki niej dotarłeś pod mury miasta jeszcze przed zmrokiem. Cóż, przed jedne z jego murów, w gwoli ścisłości. Najważniejsze budynki miasta, a więc zbrojownia, ratusz, skarbiec, domy najważniejszych mieszczan i tym podobne umieszczone były na wżynającym się w jezioro półwyspie. Na jego nasadzie zbudowano gruby, kamienny mur. Dalej, na lądzie, już poza półwyspem, znalazły się kamienice, karczmy, kuźnie, stragany, sklepy, kramy i wszystko inne, co potrzebne miastu do funkcjonowania, również otoczone murem. Jednak ostatnimi czasy, gdy wybuchła wojna z Nordami, a zagładzie uległo miasto Lonnewood, wielu ocalałych z pogromu przybyło właśnie tutaj. Zbudowano dla nich proste szałasy, chaty i ziemianki, które pospiesznie otaczano palisadą i wałem ziemnym. Prace nie były ukończone, a przed miastem wisiało widmo kolejnej napaści barbarzyńców. Chociaż, gdyby się nad tym zastanowić, uchodźcy i tak nie mieli większych szans, nawet gdyby proste umocnienia powstały…
Szakal:
- Cóż, nie wyglądasz na byle kogo, więc zakładam, że sam poradziłbyś sobie z jednym lub kilkoma tymi dzikimi wojownikami. Jeśli dodać do tego mojego orczego wojownika i Magię, którą władam, wątpię, aby stanowili oni aż takie wyzwanie… Ale to ty znasz te ziemie i wszystko, co tu żyje, więc ostateczną decyzję pozostawiam tobie. Walka nie jest naszą jedyną opcją. -
- Chciałem tylko byś był świadom niebezpieczeństwa, ale skoro cię to nie odstrasza to nie widzę powodu by zmieniać plany. No a odpowiadając na twoje pytanie… - tutaj Russel przerwał by ocenić pogodę i zastanowić się jak szybko ich mała grupa dotarłaby do ruin Lonnewood.
-
Nikt nie spowalniał pochodu, wierzchowiec Orka był nawet lepszy w tak trudnych warunkach niż twój koń, o sposobie podróżowania Maga nie wspominając. Tobie pokonywanie takiej odległości zajmowało półtora dnia, ale był to czas pokoju, choć i tak pełnego niebezpieczeństw. Teraz, gdy dodać do niego te związane z prowadzonymi w okolicach walkami, musisz liczyć na to co najmniej dwa dni, może dwa i pół.
-
kubeł1001 napisał w Dekapolis:
Vader:
Wzruszył ramionami.- Jak każdy władca, ni? Jedni ich naprawdę uwielbiają, inni liżą im dupska, żeby coś na tym zyskać, kolejni ich nienawidzą, a reszta ma ich gdzieś. Bywali tu wszyscy tacy. Ale sam fakt, że koronował się na króla? Tego nie było od setek lat, od ostatniego Miedziobrodego… Po jego śmierci wszyscy kolejni władcy byli tylko książętami, pionkami Cesarstwa, z dekady na dekadę tracącymi na godności i znaczeniu, przez których nasz kraj upadał…
Marna to była ochrona przed mrozem, ale lepsza taka, niż żadna. Dzięki niej dotarłeś pod mury miasta jeszcze przed zmrokiem. Cóż, przed jedne z jego murów, w gwoli ścisłości. Najważniejsze budynki miasta, a więc zbrojownia, ratusz, skarbiec, domy najważniejszych mieszczan i tym podobne umieszczone były na wżynającym się w jezioro półwyspie. Na jego nasadzie zbudowano gruby, kamienny mur. Dalej, na lądzie, już poza półwyspem, znalazły się kamienice, karczmy, kuźnie, stragany, sklepy, kramy i wszystko inne, co potrzebne miastu do funkcjonowania, również otoczone murem. Jednak ostatnimi czasy, gdy wybuchła wojna z Nordami, a zagładzie uległo miasto Lonnewood, wielu ocalałych z pogromu przybyło właśnie tutaj. Zbudowano dla nich proste szałasy, chaty i ziemianki, które pospiesznie otaczano palisadą i wałem ziemnym. Prace nie były ukończone, a przed miastem wisiało widmo kolejnej napaści barbarzyńców. Chociaż, gdyby się nad tym zastanowić, uchodźcy i tak nie mieli większych szans, nawet gdyby proste umocnienia powstały…
Folgar “Piorun” Hunderias
-- Tego nie zaprzeczam, osiągnął zdecydowanie wiele – odparł Krasnolud. – Tylko, jak często w takich sytuacjach bywa, nie wszyscy idą za nurtem i przyklaskują. Chociaż pewnie sam musiałbym zobaczyć na żywo tego Króla, to jednak zastanawiam się, ile jego sukcesów jest jego, a ile to nadmuchane bajki, żeby móc przyciągać do siebie sojuszników.Perun Ward
Ich żywot był poświęceniem, na jakie zdecydowało się Dekapolis. Obrona uchodźców nie należała do jego zadań, miał w zupełności inne cele, które musiał zrealizować. Dzisiaj, żeby móc coś w tym kierunku zdziałać, uznał, że w pierwszej kolejności spróbuje przedostać się w głąb Półwyspu. Miał plan. Zostanie jednym z głównych architektów obrony Dekapolis przed Nordami ułatwiłoby dostęp do wszystkiego, jak i też wspomogłoby wykonanie jego misji. A Mag Elektryczności był temu miejscu potrzebny bardziej, niż oni sami chcieliby przyznać. -
- Zobaczyć? Jego? Nie wyglądasz jakbyś chciał. Nie myślałeś, żeby zostać tutaj? Wojna wojną, kiedyś się skończy. A nam potrzeba będzie ludzi do odbudowy naszej domeny.
Kilku strażników miejskich wałęsało się w pobliżu otwartej bramy do podgrodzia. Na twój widok jeden od razu naciągnął strzałę na cięciwę łuku, celując do ciebie. Dwaj inni zasłonili się tarczami i unieśli bojowo włócznie, tylko jeden po prostu położył dłoń na głowicy miecza.
- Przybywasz z tundry. - powiedział, ruchem głowy wskazując na mroźne ziemie za tobą. - Stamtąd przybywają tylko biedacy, którym Nordowie zniszczyli życie albo sami Nordowie, żeby zniszczyć życie kilku innym biedakom. Ty nie wyglądasz mi na żadnego z nich, więc lepiej tłumacz się, kim jesteś i skąd pochodzisz, nim wydam moim ludziom rozkaz, żeby się ciebie pozbyli. -
Folgar “Piorun” Hunderias
-- Pracuję za złoto, przyjacielu. Jeżeli tutaj skończy się wojna, a będzie trwała między Krasnoludami, a Mrocznymi Elfami, to pytanie, czy będą w stanie mi zapłacić więcej, niż tam.Perun Ward
-- Słyszałem, że dobrze płaci się najemnym Magom – Odparł strażnikowi, spoglądając się na niego spod swojego kapelusza. – Czy może jednak się mylę, a siły Dekapolis są wystarczające, by móc ignorować kolejnych najemników? Mówcie mi Ward, przybyłem, ponieważ widzę szansę na zarobek. -
Pokiwał głową, nie mając nic do dodania. Tak rozsądne i dość krasnoludzkie podejście nie było mu najwidoczniej obce, w końcu jak Elarid długie i szerokie, Krasnoludy były uważane za najlepszych najemników.
- Udowodnij, żeś Mag i że się przydasz, bo mieliśmy już takich, co różnie kłamali, byleby tylko dostać się za mury. - odparł butnie strażnik.
-
Folgar “Piorun” Hunderias
Sam spróbował jeszcze odpocząć, skoro rozmowa widocznie dobiegała końca. Zwłaszcza, że prędzej czy później będzie musiał wrócić do roboty.Perun Ward
W odpowiedzi jedynie uniósł w bok swoją laskę, po czym pozwolił, by zaczęły wydobywać się z niej coraz to większe przebłyski i błyskawice, ciągle lecz zbyt małe, by stanowić jakieś faktyczne zagrożenie dla kogokolwiek wokół.
-- Głupio byłoby sprawdzać bardziej niszczycielski efekt Magii Elektryczności, zwłaszcza, że pewnie musiałbym zapłacić za szkody, nieprawdaż? -
@kubeł1001 napisał w Dekapolis:
Nikt nie spowalniał pochodu, wierzchowiec Orka był nawet lepszy w tak trudnych warunkach niż twój koń, o sposobie podróżowania Maga nie wspominając. Tobie pokonywanie takiej odległości zajmowało półtora dnia, ale był to czas pokoju, choć i tak pełnego niebezpieczeństw. Teraz, gdy dodać do niego te związane z prowadzonymi w okolicach walkami, musisz liczyć na to co najmniej dwa dni, może dwa i pół.
- Powiedziałbym że jeśli pogoda się nie pogorszy to podróż zajmie nam dwa, do dwóch i pół dnia drogi. W najlepszym przypadku może nawet trochę mniej - Russel wyraził swoją wysoce profesjonalną opinię i czekał aż jego nowy pracodawca wyda rozkaz do dalszej wędrówki