Dekapolis
- 
- 
- 
- 
 Kuba1001 Kuba1001Gdy skończyliście swą małą biesiadę, tłum akurat znacznie się rozrzedził i ostatecznie przy trójce mężczyzn w eleganckich strojach, których zbroje płytowe, hełmy, tarcze i miecze długie spoczywały na podłodze obok, pozostały jedynie kobiety, oczywiście rasy ludzkiej, bycie Krzyżowcem zobowiązuje zawsze i w każdej sytuacji. 
- 
- 
- 
 Kuba1001 Kuba1001Bulwa: 
 Wciąż wygląda to średnio i będzie takie w dalszym ciągu, chyba że zorganizujesz sobie pomoc profesjonalnego garbarza, o co raczej nie będzie trudno w mieście, którymkolwiek. Tymczasem woń świeżej krwi i łatwego łupu zaczęła wabić drapieżniki, pierwsze zleciały się wilki, sądząc po ich nie tak odległym wyciu.
 Vader:
 ‐ Nie chcesz pogadać z tamtymi? ‐ zapytał cicho Drollo, dyskretnym kiwnięciem głową wskazując na Krzyżowców.
- 
- 
- 
 Kuba1001 Kuba1001Bulwa: 
 No dobrze, tylko którędy? Tundrą, lodowym pustkowiem czy może po trosze jednym i drugim? No i do którego miasta konkretnie kierowałeś swe kroki?
 Vader:
 Drollo wzruszył ramionami i udał się w stronę wyjścia, Grollo już miał ruszyć za nim, kiedy nagle skręcił i dosiadł się do Krzyżowców oraz ich dam.
- 
- 
- 
 Kuba1001 Kuba1001Vader: 
 Ano, dało, głównie dlatego, że wszyscy rozmawiali dość głośno, Krasnal być może dlatego, abyś słyszał, a Krzyżowcy na pewno dlatego, że się zwyczajni schlali.
 ‐ Nooo, pany Krzyżowcy. Co Was tutaj sprowadza? Na wolne przyjechaliście do miłych panienek? ‐ zaczął rozmowę Krasnolud, na co kobiety i wojownicy odpowiedzieli śmiechem.
 ‐ Nhooo… Szef kazał, to popłynęliśmy. ‐ wyznał pierwsze z Krzyżowców.
 ‐ Napi**dolić Nordom! ‐ wydarł się nagle inny, do tej pory leżący na stole bez oznak przytomności, a po chwili znów zapadł w pijacki letarg.
 Bulwa:
 Szło sprawnie, dopóki grunt nie osunął Ci się spód nóg. Dosłownie, bowiem idąc tundrą wpadłeś w zamaskowany gałęziami i śniegiem dół‐pułapkę, głęboki na przynajmniej cztery metry. Tyle dobrego, że w środku nie było żadnych kolców, więc przeżyłeś upadek, który dodatkowo nieco zamortyzował śnieg.
- 
 bulorwas bulorwasChciał stłumić gniew, chciał stłumić gniew, ale… 
 ‐KUR‐WAAAA!
 Wykrzyczał na cały głos. Ja pieolę, kuwa mać, dlaczego kuwa teraz kuwa?! Miał już kuwa siedzieć w jenej karczmie, z jeną cytatą loszką 10/10, a teraz ku*wa siedzi w jenym dole z jenym śniegiem. Zimno jak sam sku*wysyn, człowieka nie widział od jenych kilku dni. Kto to ku*wa tak wymyślił?!
- 
- 
 Kuba1001 Kuba1001Bulwa: 
 Najpewniej ci, których głosy słyszysz.
 ‐ Cholera, to chyba nie karibu. ‐ powiedział jeden.
 ‐ Pewno, że nie. ‐ zawtórował mu drugi. ‐ Takie przecież nie klną. Żadne ku*wa nie klną. Mówiłem, żeby rozstawić pułapki dalej, na przesiece.
 Po tej wymienia zdań usłyszałeś skrzypienie śniegu, co sygnalizuje, że te, minimum, dwie osoby idą w Twoim kierunku.
 Vader:
 W odpowiedzi wydali okrzyk po trosze radości, a po trosze zwycięstwa, wznosząc swoje kufle w górę, rzecz jasna wylewając wokół część zawartości przy okazji.
- 
- 
- 
 Kuba1001 Kuba1001Bulwa: 
 Co najwyżej stopić śnieg, na którym wylądowałeś, i spalić się żywcem, tak przy okazji i dla jaj. Poza tym ujrzałeś na górze owłosioną twarz mężczyzny odzianego w jakiś strój ze skór z kapturem, który to miał narzucony na głowę.
 ‐ Kurde, ale knypek. Jeszcze nigdy takiego nie widziałem. ‐ powiedział, a jego kompan zawtórował mu śmiechem i rzucił Ci linę.
 Vader:
 ‐ Muthantyyy…? ‐ zapytał zdrowo nabity Krzyżowiec, który najpewniej nigdy o czymś takim nie słyszał, a przynajmniej, nie żeby Nordowie ich tu używali.
- 
 

