Dekapolis
-
Szakal:
Szczęśliwie, nie mieliście po drodze żadnych nieprzyjemności, nie licząc tych, którzy w tym niebezpiecznym kraju nie da się uniknąć, a więc dzikich bestii czy mrozu. Tak czy siak, nic nie spowolniło waszej podróży, jak mogłeś ocenić, do tego, co zostało ze zniszczonego przez Nordów miasta zostało wam kilka godzin drogi. Chwilowo trwał jeszcze postój, tobie pozostaje podjąć decyzję, kiedy i jak wyruszyć w dalszą wędrówkę.
Vader:
- To było dawno… Oj dawno. Byłem wtedy młody i dopiero co awansowali mnie ze zwykłego górnika na dowódcę drużyny, tuzina brodatego kopacza. Mielim zbadać góry na wschód stąd, nasz władca chciał założyć nową osadę tam, gdzie bendzie złoto i inne złoża. Podróż na miejsce minęła szybko, kopanie jeszcze szybciej. Oj, czegośmy tam nie znaleźli, rybeńko! Złota może i nie było, srebra za to sporo, a poza tym węgiel, miedź, żelazo… Już żem planował z chłopakami, gdzie postawim kuźnie, gdzie huty, jak poprowadzim tunele… - opowiadał Krasnolud, przybierając przez chwilę naprawdę rozmarzony wyraz twarzy, który jednak szybko ustąpił pod grymasem bólu. - Ale tam było też co innego. Nie tylko bogactwa, ale i jaka bestia. Cień i śmierć…Nie było to tak efektowane jak usmażenie dwójki uchodźców czy puszczenie z dymem dwóch wieżyczek strażniczych razem z wartownikami, ale i tak zniszczenie w ten sposób dwóch iglastych drzew zrobiło na żołnierzach z miasta niemałe wrażenie, czego nawet nie starali się ukryć.
- Ward, tak? - wykrztusił w końcu jeden ze strażników, dając znak innym, aby otworzyli bramę. - Idź do środka. Jeśli szukasz pracy, na pewno jakąś znajdziesz. Sugeruję poszukać czegoś w koszarach miejskiej straży, u naszego dowódcy, albo spróbować udać się od razu do ratusza.