Haxenn
-
- Zakładam, że poszukiwanie tego skarbu może być nużące i niebezpieczne dla jednej osoby, prawda? - zapytał, ale nawet nie dał Ci odpowiedzieć, zgodnie z prawdą lub nie: - Dlatego, jeśli zgodzę Ci się pomóc, ale pod warunkiem, że przyjmiesz pomoc moich ludzi.
-
Leroy Jenkins
-Pomoc zawsze się przyda, panie, a i to dodatkowo sprawi, że będę mieć na uwadze słowo, które wam dałem. -
- Nie zdziwi więc Cię fakt, że gdy tylko spróbujesz jakichkolwiek sztuczek, zginiesz z ich rąk, tak jak Twoi pozostali kompani, o ile jakichkolwiek masz?
-
Leroy Jenkins
-Owszem, kojarzę zasady i się zgadzam na to. -
- W takim razie ruszaj po to, po co tu przyszedłeś, a moi wojownicy będą czekać tu na Ciebie.
-
Leroy Jenkins
Pokiwał głową i spróbował ruszyć dalej, wedle mapy. -
Schody zaczęły się dopiero przy wejściu do kopalni, bo tam raczej nie pozwolą chodzić byle komu i zaglądać w każdy tunel.
-
Leroy Jenkins
Rozejrzał się za kimś, kto by mu tę nieścisłość rozwiązał. Raczej celował w wypytanie Drowów. -
Było ich tu dość dużo, jako strażników czy nadzorców niewolników, więc możesz spróbować.
-
Leroy Jenkins
Zbliżył się do jednego.
-Przepraszam? Otrzymałem zgodę na znalezienie tego, po co tutaj przybyłem, ale dalsza droga wiedzie najprawdopodobniej przez waszą kopalnię i tutaj akurat się zatrzymałem, bo obawiam się, że nie mam zezwolenia szukania dalej właśnie tam, gdzie prowadzi mapa. -
Drow przekrzywił lekko głowę, najwidoczniej nikt go o niczym takim nie poinformował, ale uznał, że skoro jakiś obcy człowiek dotarł tak daleko, to nie mógł być kimś niepożądanym.
- Idź. Nie zbliżaj się do niewolników i unikaj ciemnych tuneli. Trzymaj się tych głównych, oświetlonych, bo nikt nie da gwarancji na to, co może Cię spotkać, jeśli zboczysz ze ścieżki. -
Leroy Jenkins
-Postaram się, dzięki.
Ruszył, starając się trzymać trasy wyznaczonej przez mapę, jak i też wskazówek Drowa. -
Szło dość sprawnie, dopóki coś rzeczywiście nie wypadło na Ciebie z bocznego tunelu. Nie był to na szczęście żaden potwór czy drowski skrytobójca, ale zwykły Elf, chudy, wymizerniały, bez śladu dawnej urody, odziany w robotnicze łachmany, skuty łańcuchami tak, aby mógł pracować, ale nie uciec, ze śladami razów na plecach… Podbiegł do Ciebie, a Ty czułeś bijącą od niego tak desperację, jak i nadzieję, gdy padł Ci do stóp, mamrocząc coś w swojej mowie. Przerwał to dopiero krzyk bólu i dźwięk bicza, który nagle wystrzelił z tego samego tunelu, z którego wybiegł Elf, trafiając go boleśnie po plecach.
-
Leroy Jenkins
Wiele w tej sprawie zrobić nie mógł, oprócz przemilczenia sprawy, gdy wróci do towarzyszy. O ile uda mu się wrócić. Dlatego jak na razie udał się dalej licząc na to, że sumienie nie będzie go zbytnio gryzło. Jeżeli skupi się na swoim zadaniu, pójdzie lepiej, bo i lżej. -
W dalszej drodze odprowadzały Cię odbijające się echem od ścian tunelu wrzaski katowanego Elfa i świst bicza. Dalsza podróż przebiegła spokojnie, gdy trafiłeś na koniec tunelu, a wedle mapy, musiałeś iść naprzód jeszcze około stu lub więcej metrów.
-
Leroy Jenkins
-No, to rodzi pewien problem.
Rozejrzał się. -
Wszędzie wokół był tunel, a w tym miejscu nic nie świadczyło, że trwają tu intensywne prace nad dalszym kopaniem, żadnych narzędzi, taczek, niewolników czy nadzorców. Bocznych odnóg też brak, byłeś tu całkiem sam i musiałbyś się cofnąć, żeby z kimś o tym porozmawiać.
-
Leroy Jenkins
Warto więc kogoś do tego poszukać, co też spróbował zrobić. -
Drowów było tu multum, od strażników uzbrojonych w kusze, jatagany i trójzęby, przez nadzorców niewolników z batami o rozgałęzionych końcach, zaopatrzonych w twarde rzemienie lub metalowe kulki czy haki, na innych, bez wyraźnych atrybutów, skończywszy. Byli też oczywiście niewolnicy z wielu różnych ras, ale ich raczej nie ma co zagadywać o Twój problem.
-
Leroy Jenkins
Podszedł do jednego z Drowów.
-Przepraszam? Mogę zająć chwilkę?