Haxenn
-
Leroy Jenkins
-- Powiedzmy, że w pewien sposób nagina prawa, jakimi rządzi ten nasz kochany świat. Z pewnością dzielnego szermierza nie zatrzymałaby przed dotarciem do swojego celu jakaś rzeka, bądź pionowa ściana, gdyby dzierżył ten artefakt. Mógłbym zademonstrować, ale wiem, że wręczenie obcemu artefaktowi mogłoby stworzyć problemy, lecz moje intencje są całkowicie czyste i mogę przysiąc, że nie sprawię problemów. Jeżeli, oczywiście, demonstracja byłaby konieczna. -
- Brzmi to jak coś, co zapewniłoby ci nie tylko zgodę na zmianę toru pracy w kopalniach, ale i zapewniło pomoc w postaci eskorty, jucznych zwierząt i zapasów, które mogę zaoferować twojej wyprawie. Rzecz jasna, o ile artefakt rzeczywiście działa.
-
Leroy Jenkins
-- Mogę wyjaśnić, jak działa, bo obstawiam, że na prezentację nie uzyskam tutaj zgody, chociaż sam mógłbym najlepiej zaprezentować działanie artefaktu, bo mam go od lat. -
- Chętnie usłyszę o wszystkim. Możesz zaczynać choćby zaraz.
-
Leroy Jenkins
-- Otóż, wbrew pozorom, artefakt nie jest taki trudny do operowania. Po pierwsze, jego posiadacz musi wydziedziczyć miecz i wyznaczyć swojego następcę. Wówczas następca będzie mógł skorzystać z pełni umiejętności artefaktu. Jeżeli będzie go trzymał w taki sposób – tutaj zaprezentował pozę, jakby trzymał miecz nad swoją głową, chociaż w istocie niczego w dłoniach nie trzymał. – I zacznie krzyczeć swoje imię, to artefakt zadziała. Posiadacz będzie mógł biec i dopóki nie skończy krzyczeć, to artefakt dopilnuje, żeby nic, żadna woda ani mur, nie mogły zatrzymać jego biegu. -
- Masz na myśli, że przez nie przeniknie? Czy przebije się? - dopytał Drow. - I czy tyczy się to też strzał i innych pocisków, które będą lecieć w kierunku posiadacza artefaktu?
-
Leroy Jenkins
-- Bardziej miałem na myśli to, że zmieni kąt, pod jakim biegnie i zacznie biec pionowo po ścianie – odpowiedział Drowowi. Kosztem artefaktu może zdobyć kolejny element zagadki. Nie chciał tego stracić. – I muszę przyznać, że ze strzałami, ani też z innymi pociskami nie próbowałem, dlatego też dla bezpieczeństwa noszę pancerz. -
- Fascynujące. A co stanie się z artefaktem, gdy ten, kto nim aktualnie włada, zostanie zabity? W bitwie lub w innych okolicznościach?
-
Leroy Jenkins
-- Tutaj przyznam, że nie sprawdzano takich możliwości. Ale nawet umierający poprzednik dopilnował, by artefakt został oficjalnie przekazany, jak i też nie mam wiedzy, czy któryś z jego właścicieli zginął w walce. Lecz, czy warto ryzykować utratę całej wartości artfaktu, by sprawdzać teorię, jak zgadzam się go oddać w zamian za wykopanie w tamtym miejscu tunelu? -
Mroczny Elf zamyślił się na chwilę, spuszczając wzrok na podłogę.
- Zgoda. - powiedział w końcu, przenosząc na ciebie spojrzenie czerwonych oczu. - Dostaniesz niewolników i narzędzia, aby wykopać ten tunel. W zamian za artefakt. -
Leroy Jenkins
Ukłonił się nisko.
-- Dziękuję. Mogę już teraz przekazać artefakt, ale możemy to też zrobić po wykonaniu tunelu. Zależy, jak pan woli, sir. -
- Chyba nie myślisz, że po tym, co mi opowiedziałeś, pozwolę ci z nim ot tak odejść? - zapytał Mroczny Elf, marszcząc lekko czoło. - Oczywiście, że chcę go teraz.
-
Leroy Jenkins
-- W takim razie… – mówiąc to zdjął miecz z pleców i trzymając go za ostrze i klingę, zwrócił się w kierunku Drowa. – Będę potrzebował pana pełnego imienia i nazwiska. -
//Zacytuj mi ten post o rozbrojeniu, bo nie mogę go znaleźć i nie przypominam sobie, żeby gdzieś taki był, a chcę się upewnić co do tego zanim odpiszę.//
-
/// Mea Culpa, zmieszało mi się z innym postem, gdzie pozorowałem pozycję z mieczem. Już edytowałem. ///
-
- Zwę się Edrame Urholu. - powiedział, wstając i wyciągając dłoń w kierunku rękojeści broni, choć jeszcze za nią nie chwycił.
-
Leroy Jenkins
Odchrząknął.
- Ja, Leroy Jenkins, pragnę zrzeknąć się swojego właścicielstwa nad powierzonym mi artefaktem i zgodnie z wielopokoleniową tradycją tego oręża przekazać go jej nowemu właścicielowi – tutaj podniósł oręż, by dłoń Drowa spoczęła na rękojeści. – Niech jawne będzie, że właściciel ten zwie się Edrame Urholu i niech w sile jego imienia przebrzmiewa moc tego artefaktu – odpowiedział, kończąc formułkę i pozwalając, by artefakt pozostał już w rękach Mrocznego Elfa. Teraz, jeżeli wszystko przebiegło sprawnie, Edrame powinien czuć się swobodnie, trzymając w ręku miecz. -
I rzeczywiście, chyba tak było, bo z uśmiechem sięgnął po miecz i podniósł go bliżej twarzy, przyglądając mu się dokładnie z każdej strony, wykonał nim też kilka cięć, pchnięć i młynków w powietrzu.
- Wspaniała broń. - mruknął cicho pod nosem, nie spuszczając z niej oczu i jakby zupełnie ignorując twoją obecność.