Imalin
-
Severus Slitch
- No to wypływamy - rzucił rozkaz, a następnie stanął obok sternika, obserwując pokład i własną załogę. To było to. Mógł być szpiegiem, przemytnikiem i czasami zabójcą, ale był w pierwszej kolejności kapitanem. Jego domem był okręt i właśnie tutaj wolał przebywać. Bo ponad wszystko, na lądzie jest chujowo z tymi wszystkimi zasadzkami, pytaniami przy bramie i lichwiarzami. A na otwartych wodach nie dało się go znowu tak łatwo zaskoczyć, bo wszystko dało się zauważyć na horyzoncie, zanim pojawi się to bliżej.Abuyin ibn Djadir ibn Omar Kalid ben Hadji al Sharidi
Przypomniały mu się lepsze czasy, kiedy stacjonował w swoim kochanym Gligasz, w sklepie z dywanami. Takie obiadki to były na rodzinnych spotkaniach i chociaż były tylko raz do roku, to i tak czekało się na nie, nawet, jeżeli wydarzyły się zaledwie tydzień temu. Zanim jednak pojedyncza łza spłynęła po policzku szpiega bandytów, to ten zasiadł przy stole i zabrał się za jedzenie, topiąc wspomnienia w ciepłym jedzeniu. -
A więc wypłynęliście.
//Zmiana tematu. Możesz zacząć na swoim brygu.//Mimo sporego apetytu trochę czasu zajęło, nim uporałeś się z zawartością swoich misek i talerzy. Jak zorientowałeś się po krótkim rzuceniu okiem na karczmę, Hobbit skończył już dawno i obecnie pykał z fajki, a gdy Wasz wzrok się spotkał, skinął na Ciebie, abyś podszedł.
-
Abuyin ibn Djadir ibn Omar Kalid ben Hadji al Sharidi
Korzystając z zaproszenia, zbliżył się do Hobbita.
- Miejsce jest nieziemskie, z pewnością pozwolę sobie zapełnić nim pustkę w swojej pamięci - zaczął, delikatnie się uśmiechając. -
Pokiwał głową.
- Najlepsza karczma w mieście, bo i Gildię na to stać. - odparł krótko. - Tak jak zresztą na wszystko inne. -
Abuyin ibn Djadir ibn Omar Kalid ben Hadji al Sharidi
- To już tak z ciekawości, na ile Gildia wyceniła stolicę? - zapytał. - Skoro ją stać, to zapewne mogłaby to zrobić, a wizja oczynszowania siedziby władzy… no cóż, ciągle w granicach żartu, ale byłoby to coś wyjątkowego. -
- Czyją? - zapytał Hobbit, szczerząc zęby. Widocznie uznał pytanie za żart, do tego żart, który niezwykle przypadł mu do gustu.
-
Abuyin ibn Djadir ibn Omar Kalid ben Hadji al Sharidi
Również się uśmiechnął.
- Tą z najwyższej półki. Najdroższą. -
- Czyli Axer, jeśli się nie mylę. - odrzekł po chwili namysłu, pocierając tłusty podbródek. - Tak, to raczej byłoby Axer. I mogłoby kosztować więcej złota, niż możesz sobie wyobrazić. Więcej, niż zmieściłoby się w tej karczmie po sam dach. Albo we wszystkich karczmach w tym mieście.
-
Abuyin ibn Djadir ibn Omar Kalid ben Hadji al Sharidi
-- I naturalnie Gildę stać na Axer? – zapytał, udając niedowierzający ton, szczerze się uśmiechając, domyślając się odpowiedzi. -
- Stać, ale nikt by jej nam nie sprzedał. Z Krasnoludami i tak robi się dobre interesy bez włażenia w ich góry, przynajmniej za bardzo.
-
Abuyin ibn Djadir ibn Omar Kalid ben Hadji al Sharidi
-- Co racja, to racja. Obstawiam, że zagrożenie też się w tym temacie pojawia? -
- Ciężko robić z kimś interesy, jak w Przełęczy Martwego Orka kręci się wciąż pełno bandytów. A teraz? Odkąd Drowy zaatakowały, nie widziałem już nawet pół karawany z Żelaznych Kuźni czy jakiegokolwiek innego miejsca, czasem tylko jakieś statki z Hunder wpływają do większych portów, takich jak Gilgasz i Imalin, ale zamiast z towarami, przypływają ze złotem i wracają z ładowniami pełnymi najemników.
-
Abuyin ibn Djadir ibn Omar Kalid ben Hadji al Sharidi
-- Dużo tracimy na wojnie Drowów i Krasnoludów? -
- Z Drowami nie handlowaliśmy wiele i tak, ale zawsze. Ale w Gildii mówią, że jeśli odetnie się Krasnoludy od reszty świata, jeśli upadną Fort Kvatch i portowe Hunder, to w ten sposób Drowy mogą jednocześnie zagłodzić Krasnoludy, uzależnione od kupowania różnych towarów, głównie żywności, poza granicami swego państwa i osłabią wszystkie inne państwa w Verden, pozbawione dostępu do najlepszej jakości oręża, pancerzy i wyposażenia.
-
Abuyin ibn Djadir ibn Omar Kalid ben Hadji al Sharidi
-- Brzmi… niefajnie. Robimy coś w tym zakresie, by dać wojom z Kvatch i Hunder trochę dodatkowego czasu? -
- Drowy nie mają floty, więc nie blokują Hunder. A Krasnoludy suto płacą nam na zaopatrzenie, więc tak, na pewno w jakiś sposób ich wspieramy. Gildia pośredniczy też czasem między Krasnoludami a większymi kompaniami najemników, którzy mają wesprzeć ich na wojnie. Ale liczą się przede wszystkim interesy, z Mrocznymi Elfami można się dogadać, a jeśli państwo Krasnoludów upadnie, to nie będziemy mieli wyboru.
-
Abuyin ibn Djadir ibn Omar Kalid ben Hadji al Sharidi
-- Cóż, liczmy na to, że wojna między Krasnoludami i Mrocznymi Elfami będzie rozlegać się latami, z fortami przechodzącymi z rak do rąk. Bo nie zapowiada się, by zwycięstwo którejkolwiek ze stron było korzystne dla naszych interesów, prawda? -
- Im niech Pradawni dadzą setki lat wojen, a Gildii - ani jednej bitwy. - odparł kupiec i zaśmiał się, zgadzając się z twoimi słowami, chociaż dość szybko spoważniał. - Ale i tak nie jest dobrze, nie tak jak powinno być. Cesarstwo walczy z Drowami na ziemiach Hobbitów, marchie na granicy z Zielonoskórymi zalewa powódź tych prymitywów, niektórzy podobno przebili się nawet za ich granice i pustoszą tereny hrabstw, normalnie nieprzygotowanych do walki, po to w końcu któryś z Cesarzy stworzył marchie na granicy. Drowy nie chcą wpuścić nas na ziemie Księstwa Hobbitów, bo wciąż mają tam wojnę i partyzantów na plecach, nie ufają nam. A Orkowie, Gobliny i reszta tej hołoty masakruje kogo popadnie, nawet naszych ludzi i kupców, chociaż w czasie pokoju byliśmy dla nich pośrednikami. Nordowie póki co masakrują Krzyżowców, a z nimi nasze placówki w państwie zakonnym, ale kiedy sobie z nimi poradzą, rzucą się na wybrzeże Cesarstwa. Podobno nawet niektórzy już plądrują nadbrzeżne osady. Cesarz ma za dużo na głowie, bandyci są coraz śmielsi, dezerterzy z armii do nich dołączają, skłócona ze sobą szlachta podnosi za wysoko łby, nic tylko czekać, aż Cesarz pojedzie dowodzić na jednym z frontów, a rzucą się sobie do gardeł.
-
Abuyin ibn Djadir ibn Omar Kalid ben Hadji al Sharidi
-- To gdzie jest w obecnej chwili najbezpiecznej? – zapytał, po czym spróbował wykorzystać okazję i dowiedzieć się, czy Gildia mogła mieć coś wspólnego z atakiem na bandytów. – Pewnie w okolicach Hammer? -
- Złote Włości Paladynów zawsze są bezpieczne. - przyznał tamten. - Kasuss i Nowe Gilgasz, jak to z nimi bywa, przez Kartel i Czarne Słońce są dość niebezpieczne, ale da się przeżyć. Za to wokół Gilgasz podobno coraz więcej bandytów, atakują nawet podróżnych kilometr od murów miejskich.