Imalin
-
BudowniczyMakaronu
‐ W razie gdyby okazało się inaczej, stawiacie kolejkę dla całej ekipy. Ale dobra, w końcu mamy tak mniej więcej demokrację. Skoro mamy czas może pójdziemy na rynek, pooglądać tutejsze towary? ‐ Popatrzyła po nich z lekkim zawodem.
//proszę, nie nazywaj ich w przyszłości marynarzami. Wynajeli statek żeby tu dopłynąć, tyle
-
Kuba1001
Makaroniarz:
//To jak ich niby określać?//
Uznali, że to dobry pomysł, więc pokiwali głowami i czekali, aż udasz się tam z nimi lub pozwolisz rozejść się samotnie, tudzież w małych grupach.
Vader:
Wzruszył ramionami.
‐ No dobra, powiedzmy, że Ci wierzę, Duży: Co to za wiadomość, że niby nasz kapitan jest na równi z Cesarzem, Królem Krasnoludów i resztą? -
-
-
-
-
-
Kuba1001
Vader:
Pokiwał głową i pozwolił Ci wejść, ale jednocześnie zwrócił się do strażnika:
‐ Bries, idź za nim, żeby się nie zgubił. ‐ rzekł, co oczywiście było bardzo naciąganą wymówką, która miała ukryć, że strażnik idzie tam za Tobą, żeby mieć Cię na oku.
Makaroniarz:
‐ Nie przypominam sobie, z reguły unikałem takich gwarnych miejsc, woląc portowe karczmy.
Cóż, sporo było w tym racji, jazgot był ciężki do zniesienia, gdy kupcy chcieli z całych sił nakłonić potencjalnego klienta na zakup swego towaru, a klienci targowali się choćby i o sztukę złota. Tego tłumu dopełniali różni najemnicy, miejska straż, kieszonkowcy i inni złodzieje oraz inne indywidua, na które można się natknąć na każdym innym w rynku w jakimkolwiek mieście. -
-
-
-
-
-
-
-
-
Kuba1001
Makaroniarz:
‐ Nie sprzedajemy naszych zbiorów. ‐ odparła, z widocznym naciskiem, bo w końcu nie zrozumiałaś za pierwszym razem.
Vader:
Udało się, strażnik wszedł za Tobą, a Ty zastałeś swój cel, który beztrosko siedział za fotelem i pykał fajkę.
‐ Nooo, tego to się nie spodziewałem. ‐ powiedział, prostując się na siedzisku. ‐ Kazałbym Ci usiąść, ale nie chcę płacić za nowe meble, więc postoisz, prawda? -
-
-
Kuba1001
Vader:
‐ Któremu się teraz niby naraziłem, hę? ‐ spytał i skrzyżował ramiona na piersi. ‐ Blurgowi? Eowilnie Cichej Stopie? Czy może Gargathowi Rozpruwaczowi?
Makaroniarz:
Kupiec nie miał takich obiekcji jak bibliotekarka, więc zaraz wręczył Ci jedną z map zawiniętą w staranny rulon.
‐ Trzydzieści złota, jeśli łaska. ‐ powiedział z uśmiechem.