Zaczął szeptać.
‐Ludzkie wioski są pełne słabych i bezrozumnych istot. Możemy zgrabić którąś i to będą nasze obiekty testowe, pracownicy i zarazem niewolnicy. Fundusze będziemy mieli z ich pracy.
‐Gdyby dało się to zamontować w mieczu to byłbym w stanie z niewielką pomocą pozbyć się mych wrogów których największą bronią jest magia właśnie.
Uśmiechnął się ponownie.
‐Czyli wszystko omówione. Gdzie idziemy najpierw?
Teraz podszedł do jednego z kupców i zamienił w kieszeni kamienie, na przerażające dla właściciela monety, ale jednak ze złota.
‐ Po ile skóra?
//Coś mi mówi, że ten pomysł nie wypali.//