‐Gdyby dało się to zamontować w mieczu to byłbym w stanie z niewielką pomocą pozbyć się mych wrogów których największą bronią jest magia właśnie.
Uśmiechnął się ponownie.
‐Czyli wszystko omówione. Gdzie idziemy najpierw?
Teraz podszedł do jednego z kupców i zamienił w kieszeni kamienie, na przerażające dla właściciela monety, ale jednak ze złota.
‐ Po ile skóra?
//Coś mi mówi, że ten pomysł nie wypali.//
Więc szukał jakieś ładnie wyglądającej kobiety. Drobnej, w miarę płaskiej z lekkimi wypukłościami o długich włosach (najlepiej do kolan). Byle nie Polomon.