Teraz podszedł do jednego z kupców i zamienił w kieszeni kamienie, na przerażające dla właściciela monety, ale jednak ze złota.
‐ Po ile skóra?
//Coś mi mówi, że ten pomysł nie wypali.//
Więc szukał jakieś ładnie wyglądającej kobiety. Drobnej, w miarę płaskiej z lekkimi wypukłościami o długich włosach (najlepiej do kolan). Byle nie Polomon.
‐Rozwalmy tę budę!
Krzyknął wkurzony nudą i chwycił pierwszą ładniejsza damę w ramiona całując ją namiętnie.
‐Barman lej szklankę wódy!
Dodał głośno biegnąc pod bar. Był popie**olony i to jest fakt.