Miasto Imperawes

[Kubeł1001]

Kuba1001

Znalazłeś kupców, handlujących żelazem, drewnem i skóra, a dzięki temu zdobyłeś wszystko, co potrzebne, a do tego w dość okazjonalnej cenie.

[Kubeł1001]

bulorwas

Zaczął oglądać się za jakąś ładną elfką. Może być mroczna.

[Kubeł1001]

maxmaxi123

Teraz podszedł do jednego z kupców i zamienił w kieszeni kamienie, na przerażające dla właściciela monety, ale jednak ze złota.
‐ Po ile skóra?
//Coś mi mówi, że ten pomysł nie wypali.//

[Kubeł1001]

Kuba1001

Max:
//Ale ja to przyspieszyłem i uznałem, że już wszystko kupiłeś i za wszystko zapłaciłeś ._.//
Bulwa:
Brak Elfek. Jakichkolwiek.

[Kubeł1001]

bulorwas

Więc szukał jakieś ładnie wyglądającej kobiety. Drobnej, w miarę płaskiej z lekkimi wypukłościami o długich włosach (najlepiej do kolan). Byle nie Polomon.

[Kubeł1001]

maxmaxi123

//Tak też może być. W sumie to nawet chciałem się zapytać.//
No to zaczął z tym wracać.

[Kubeł1001]

Kuba1001

Max:
Wróciłeś.
Bulwa:
Poszukiwania przerwał Ci powrót ptasiogłowego typa.

[Kubeł1001]

bulorwas

‐I co żeś tam na kupił?

[Kubeł1001]

maxmaxi123

Pokazał im towar.
‐Coś pominąłem? Zwrócił się do polomona.

[Kubeł1001]

Vader0PL

‐Wiesz, chciałbym, żeby to wystarczyło.

[Kubeł1001]

maxmaxi123

‐Jeżeli za mało, to mogę później pójść po więcej. Omówiliście coś ciekawego, kiedy mnie nie było?

[Kubeł1001]

Vader0PL

‐Nie.

[Kubeł1001]

maxmaxi123

Dosiadł się u czekał.

[Kubeł1001]

Kuba1001

//Wasza trójka niech na grzyby idzie, emocje będą podobne :V//

[Kubeł1001]

bulorwas

‐Rozwalmy tę budę!
Krzyknął wkurzony nudą i chwycił pierwszą ładniejsza damę w ramiona całując ją namiętnie.
‐Barman lej szklankę wódy!
Dodał głośno biegnąc pod bar. Był popie**olony i to jest fakt.

[Kubeł1001]

maxmaxi123

‐Ile on wypił?
Spytał się polomona.

[Kubeł1001]

Kuba1001

//To mój zią.
Czekamy na Vadera.//

[Kubeł1001]

Vader0PL

Zasłonił sobie usta, oczy i uszy.
‐Idiota, idiota, idiota.

[Kubeł1001]

maxmaxi123

Czekał, co się wydarzy dalej.

[Kubeł1001]

Kuba1001

Twoja eskapada skończyła się, nim na dobre ją rozkręciłeś, gdyż pocałowana Zefirka co prawda oddała pocałunek, ale później zdzieliła Cię soczyście w twarz, poczułeś także cieknącą po policzku krew, zapewne dzieło jej paznokci. Nim zdążyłeś zareagować, potężna fala powietrza pognała Tobą do tyłu i skończyło gwałtowny lot równie gwałtownym uderzeniem w ścianę. A że ta z drewna nie była, to zabolało.