Michał:
//“Kogoś do pomocy,” czyli strażników czy od razu Elfa?//
Abby:
W owym pokoju była miska wody i ręcznik, których najwidoczniej nie zauważyłeś wcześniej. Lub zostały tu dostarczone gdy spałeś, jedno z dwóch.
Michał:
Znalazłeś go, gdy towarzyszył mu jakiś Elf, znacznie młodszy.
Bober:
//Wkraczasz.//
Abby:
//Nie przesadzaj już, to jeszcze nie jest Limbo.//
I jakoś się obmyłeś.
Abby:
Nie było to arcytrudne, więc zajęło to nader mało czasu.
Bóbr, Michał:
Elf skinął głową, odpowiadając na pytanie młodego Maga, i skrzyżował muskularne ramiona na piersi, czekając na to, co ma do powiedzenia strażnik.
‐Jest…kolejny. Tym razem zmiennokształtny. Prawdopodobnie człowiek‐niedźwiedź, albo człowiek‐wilk.
Znowu westchnął drapiąc się w kark.
//Dzisiaj i jutro jestem w pracy, więc odpisów trochę nie będzie. Jak będę miał przerwy to spróbuję odpisywać. //
Właściwie Aramis zapomniał się zapytać, czy załapie się na śniadanie. Teraz głupio by się było pytać. Wziął to, co do niego należało i wyszedł z pokoju.