Miasto Linest

[Kubeł1001]

Konto usunięte

Strażnik jednak zainteresował się jeźdźcem.
‐Tu nie ma nic do oglądania wędrowcze, odejdź.
Postąpił niczym typowy strażnik przepędzając gapia ruchem prawej dłoni, gdy lewą trzymał na jelcu.

[Kubeł1001]

Abbei_The_Toy_Maker

‐ Do miasta chcę wjechać, a z tego co widzę to panowie zajęci.

[Kubeł1001]

Konto usunięte

// Ja znalazłem te bose ślady?//

[Kubeł1001]

Kuba1001

Bober:
//Tak.//
Abby, Michau:
//Ja się na razie nie wtrącam.//

[Kubeł1001]

Konto usunięte

/Ah, to abby. Dopiero teraz się skapnąłem//
‐Złe czasy nastały, zapracowani jesteśmy. Do miasta trzeba jechać prosto tą drogą.
Pierwszą część zdania burknął pod nosem po czym wskazał drogę do miasta.

[Kubeł1001]

Abbei_The_Toy_Maker

‐ Wobec tego życzę mniej pracy. ‐ rzucił i pojechał do miasta.

[Kubeł1001]

Konto usunięte

Pożegnał się skinięciem głowy i spojrzał znowu na elfy, aby zobaczyć jak pracują.

[Kubeł1001]

Kuba1001

Abby:
I trafiłeś pod jego bramy, gdzie dwóch strażników zadało standardowy zestaw pytań:
‐ Imię, nazwisko, stopień społeczny, miejsce pochodzenia i cel przybycia do miasta?
Michau:
Cóż, ten młodszy stał nad dobrze Ci już znanymi, bosymi śladami, Elf zaś badał ślady pazurów na powozie.

[Kubeł1001]

Konto usunięte

Przyklęknął i nabrał ziemi do rąk wcierając ją nie. Następnie wytarł rękę o rękojeść miecza jakby wsmarowywał ziemię. Miało to na celu zmniejszenie tarcia by miecz nie wypadł mu podczas walki. Następnie strzelił palcami i już nie spuszczał lewej ręki z pochwy miecza, trzymał ją tak, że w każdym momencie mógł wyrzucić do z pochwy i złapać prawą ręką. Podszedł do powozu, do starszego elfa.
‐Możesz stwierdzić jak duży jest po takich śladach?

[Kubeł1001]

Abbei_The_Toy_Maker

//kiedy nadal nie masz miejsca pochodzenia i nie znasz się na statustach społecznych
Do you see what an idiot you have here?

[Kubeł1001]

Kuba1001

Abby:
//Status społeczny to w sumie zawód, a co do miejsca pochodzenia to już sama coś wymyśl.//
Michał:
‐ Po odległości między pazurami mogę Ci powiedzieć, że to największy jakiego w życiu widziałem, a widziałem wiele i długo żyję.

[Kubeł1001]

Abbei_The_Toy_Maker

‐ Aramis de la Espoir, zielarz, zadupie w Verden niemające nazwy, handel.

[Kubeł1001]

Konto usunięte

‐Że też ku*wa akurat tutaj się postanowił zabawić…
Splunął w bok rozglądając się po okolicy.

[Kubeł1001]

Konto usunięte

Samotnie poszedł za bosymi śladami.

[Kubeł1001]

Kuba1001

Abby:
‐ Zielarz? Czym dokładnie handlujesz? Skąd mamy wiedzieć, że nie przemycasz jakichś prochów albo trucizn?
Bóbr:
Ślady prowadziły do lasu, więc tam trafiłeś.
Michał:
‐ Dzień jeszcze trwa, mamy przewagę. Szybko, musimy znaleźć ślady i iść po nich do leża bestii nim się ściemni. Wtedy on uzyska bezpośrednią przewagę nad nami.

[Kubeł1001]

Abbei_The_Toy_Maker

‐ Handluję ziółkami na porost włosów, na kobiecą urodę, potencję, afrodyzjaki, do naparów na przeziębienie, na ból głowy i innych części ciała. Nie mam żadnych trucizn.

[Kubeł1001]

Kuba1001

‐ A wszystko co tam masz, to jest legalne, nie?

[Kubeł1001]

Abbei_The_Toy_Maker

‐ Niby czemuż to miałoby nie być? Zbieram tylko to co rośnie gdzie chce i jest legalne.

[Kubeł1001]

Kuba1001

‐ No to wjeżdżaj do miasta. ‐ odrzekł, a bramy rzeczywiście stanęły otworem.

[Kubeł1001]

Abbei_The_Toy_Maker

Wjechał do miasta z uśmiechem na ustach.