Miasto Linest
-
Kuba1001
Zero:
Ciężko zaprzeczyć, żeby zdziwienie teraz nie wzrosło jeszcze bardziej, gdyż mimo iż sporo widziałeś, to w takim miejscu byłeś po raz pierwszy: Można by powiedzieć, że zgromadzono tu wytwory różnych ras z różnych epok i to najróżniejsze, a więc nie tylko interesujące Cię mapy, ale też księgi, sztućce, narzędzia, meble, broń, zabawki, biżuterię, ozdoby, ubrania. Co ciekawe, wszystko to zauważyłeś już od progu, a że nie jest to mały budynek, to zapewne w miarę zagłębiania się dalej, będzie tego jeszcze więcej, a i pewnie coś nowego się pojawi.
Max:
‐ No nie, gdzie reszta? Ma być wszystko albo wypad z miasta.Oglądanie się za dźwiękami to nie był dobry pomysł, niewiele ich zobaczyłeś, ale wędrówka chociaż nie trwała długo, bo zakończyła się w jaskini, a właściwie w jej pobliżu.
Vader, Rafael:
Głowa, dłonie i stopy, resztę chroni pancerz na tyle szczelnie, żeby kusza nie dała rady sobie z tym poradzić. Tymczasem pojawili się strażnicy na widok których Wilkołak próbował uciec poprzez wskoczenie na dach, lecz bełt z kuszy jednego ze strażników dopadł go w połowie drogi i trafił w okolice prawych żeber, co też sprawiło, że ponownie spadł. Gdy wstawał, biegli już ku niemu dwaj strażnicy, bo trzeci przeładowywał. Zasłonili się szczelnie tarczami, mocniej ścisnęli miecze i zaatakowali jednocześnie. -
-
-
-
Kuba1001
Rafael:
//Jak najbardziej.//
Vader:
Raczej niezbyt, został zapędzony w kozi róg. Ale czy to nie w takiej sytuacji dzika bestia, do tego ranna, broni się najzacieklej?
Max:
‐ No to jeszcze powiedz skąd pochodzisz i będziesz mógł wejść.Gdybym Ci o nich opowiedział, uciekłbyś na drugi kraniec tego Wymiaru, a nie wędrował po tym miejscu
Tymczasem grota ciągnęła się i ciągnęła, kończąc się ślepym zaułkiem. Albo to nie tu, albo lokatora nie ma w domu. -
-
-
Rafael_Rexwent
Purpurowa Wilczyca
Wciąż stojąc na uboczu podnoszę rękę jakbym chciała zasłonić oczy i myślę o wspomnieniach z dzieciństwa. Mglistych. Jakby… zadymionych. Tak, o to chodzi. Widzę malutką siebie jakby przez dym. Ten dym teraz wykorzystam. Próbuję za pomocą magii Dymu zasłonić Wilkołakowi oczy, by nic nie widział. Ślepy cel to łatwiejszy cel. -
Kuba1001
Max:
‐ Nie można było tak od razu? Właź.Nic takiego tu nie było, więc albo to nie to miejsce, albo potwór dopiero niedawno tu zawitał.
Nie wiem, bo nawet nie wiem co to jest.
Vader:
‐ Obejdzie się! ‐ odparł jeden ze strażników i zaatakował Wilkołaka pchnięciem w brzuch, kiedy jego towarzysz uderzył szerokim zamachem na jego szyję.
Rafael:
Rzeczywiście, z pewnością łatwiejszy, bo ataki strażników musiały trafić, sądząc po skowycie bestii. -
-
-
-
Kuba1001
Max:
//Tak jak spać, odpoczywać, oddychać, pić… No niewiele mu do szczęścia potrzeba.//
Wszedłeś, duży Minotaur z dużym Żywiołakiem chyba nie jest tu codziennym widokiem, bo budzisz spore poruszenie i zaciekawienie wśród mieszkańców.A jeśli to nie tu? To co wtedy? Poczekamy?
Vader:
Bez, choćby, łba na pamiątkę lub futra do powieszenia nad kominkiem? -
-
-
-
-
-
Kuba1001
Zero:
W tubie znajdowała się niekompletna i obecnie zdecydowanie nieaktualna mapa Elarid, sądząc zaś po pożółkłych stronicach pochodzi sprzed wielu dekad, jeśli nie wieków.
Vader:
//Zmiana tematu, powiem kiedy będziesz na miejscu.//
Rafael:
Nie do końca było to ekscytujące, stworzony przez Ciebie dym skutecznie blokował obrazy, a jedynie dźwięki pozostały. Choć po chwili zauważyłaś wypadające z dymu ciało jednego strażnika, a krótko po nim bezgłowe truchło Wilkołaka.
Max:
//Wątpię, żeby był tu ktoś na tyle głupi lub odważny.//
Problemem jest to, że jest tu tylko jedna, więc rzeczywiście mało.Albo i nie. Choć, jak wolisz, ja się stąd sam niestety nie mam jak ruszyć.
-