Miasto Linest

[Kubeł1001]

Kuba1001

‐ Było, tylko machin nie zdobyliśmy. ‐ potwierdził Ork, a po kilku chwilach Wasi nowi kompani byli gotowi do drogi.

[Kubeł1001]

Vader0PL

‐Gotowi? To ruszamy.
Po prawdzie to miał zamiar ich gdzieś zostawić, bo im nie ufał.

[Kubeł1001]

Kuba1001

Mimo to bandyta jest bandytą, a Wam jakichkolwiek uzupełnień brakuje…
//Zmiana tematu, zaczynam.//

Po jakimś czasie trafiłeś pod główną bramę miasta, gdzie przywitał Cie standardowo strażnik z równie standardowym zestawem pytań.

[Kubeł1001]

Vader0PL

//Chwilę mi to zajęło, dopóki nie zorientowałem się, że chodzi o Zielonego.
‐Oktawiusz Bencjusz Fliopottevium, Wędrowny Uzdrowiciel, odwiedziny rodziny.

[Kubeł1001]

Kuba1001

‐ A o jaką rodzinę chodzi? I skąd jesteś? ‐ drążył temat strażnik, dając jednocześnie chwilę drugiemu na spisanie tego, co już powiedziałeś.

[Kubeł1001]

Vader0PL

‐Odwiedzam siostrę, pochodzę z Hammer.

[Kubeł1001]

Kuba1001

Widać, że miał już zapytać, jak ta siostra się nazywa, ale z racji zbliżającej się karawany wozów kupieckich postanowił sobie darować i posłać Cię wprost do miasta, żeby nie tracić czasu.

[Kubeł1001]

Vader0PL

Ruszył więc do siostry.

[Kubeł1001]

Kuba1001

//Tak ździebko więcej informacji o niej?//

[Kubeł1001]

Vader0PL

///Zwykła mieszczanka, średniej klasy społecznej, zamieszkująca dom z bogatą biblioteką w piwnicy.

[Kubeł1001]

Kuba1001

Jej dom odnalazłeś bez kłopotu, w końcu ciężko, aby stał gdzieś indziej, niż zwykle.

[Kubeł1001]

Vader0PL

Podszedł do drzwi, do których zapukał.

[Kubeł1001]

Kuba1001

O dziwo: brak odpowiedzi.

[Kubeł1001]

Vader0PL

Zapukał ponownie.

[Kubeł1001]

Kuba1001

Ponownie to samo… Możliwe, że właśnie przebywa w swojej bibliotece i Cię nie słyszy lub zwyczajnie wyszła do miasta na zakupy lub w calu załatwienia jakiejś innej sprawy.

[Kubeł1001]

Vader0PL

Wróci później, teraz więc udał się na obiad do miejscowej karczmy.

[Kubeł1001]

Kuba1001

Karczma jak to karczma, nie wyróżniła się niczym. W środku, poza jedną z ulubionych osób niemalże wszystkich w całym Elarid, czyli karczmarzem, świeciła pustkami, było tu ledwie kilku mieszczan, stary mężczyzna w zbroi i mundurze strażnika miejskiego, kilku kupców… Wszyscy byli oczywiście ludźmi, może z wyjątkiem Elfa siedzącego w rogu karczmy, który spokojnie popijał czerwone i białe wino ze stojących na stole kieliszków.

[Kubeł1001]

Vader0PL

Pewnie jakiś dobrze działający pracownik fizyczny. Raczej nie najemnik, ale może łowca głów? No nic, zbliżył się do barmana.

[Kubeł1001]

Kuba1001

Nie miał akurat żadnego innego klienta, który zawracałby mu głowę, więc przyglądał Ci się już jakiś czas, oceniając Cię jak każdego innego klienta. I tak, jak każdemu innemu klientowi, na początek zaoferował kufel piwa za trzy sztuki złota.

[Kubeł1001]

Vader0PL

Zapłacił, lecz jeszcze dokupił obiad.