Miasto Linest
-
Vader0PL
Oktawiusz Fliopottevium
Wszedł do środka.Maurycy Septopopiel
///To bez znaczenia. Tu chodzi bardziej o przechowywanie sprzętu do naprawy domów///
‐Witaj Erwin, czy znów pachnie truskawkami?
Podał hasło, żeby potwierdzić cel swojego przybycia. Oraz po to, by chłopiec, Erwin, pobiegł po właściciela. -
-
Kuba1001
Vader:
Przedpokój taki sam, jak zawsze, choć wydaje Ci się mniejszy, niż gdy ostatni raz tu byłeś. W progu do kuchni czekała Twoja siostra, wyglądała na zaskoczoną i szczęśliwą jednocześnie, ale po chwili przemogła się i podeszła Cię uściskać.Odpowiedzi nie było, ale owszem, pobiegł.
Kebab:
Pokiwał głową i jakieś dwa kwadranse później skończył.
‐ Wielkie bydlę. Ale i tak musimy zanieść do garbarza.Brak straganu może Ci to nieco utrudnić, ale o ile straż nie spróbuje zgarnąć Cię za brak uprawnień i środków do prowadzenia tu handlu, to raczej powinno to jakoś wyjść.
-
-
-
Kuba1001
Vader:
‐ Grunt, że wreszcie jesteś. Na pewno masz mnóstwo do opowiedzenia, prawda?Po chwili chłopak wrócił, a z nim właściciel.
//Twoja lokacja, nie chcę się wtrącać, nie opiszę go bardziej.//
Kebab:
W praktyce musieliście nieść to we dwóch, ale i tak udało się Wam trafić do miasta bez większych kłopotów.Wójta tu nie uświadczysz, prędzej burmistrza, którego najlepiej szukać w miejskim ratuszu nieopodal.
-
-
-
Kuba1001
Kebab:
‐ Z tego, co pamiętam, to burmistrz, ale miałem już doświadczenie z podobnym typem, choć w innym mieście, tacy są wiecznie zajęci, więc powinniśmy skorzystać z tego, że nagrodę można odebrać też w koszarach miejskiej straży.Trafiłeś tam bez problemu, dopiero na miejscu dostrzegłeś trudności, a mianowicie dwóch barczystych osiłków, którzy pełnili tu najwidoczniej funkcje strażników.
Vader:
Poszła do kuchni i usiadła przy stole, wskazując Ci miejsce naprzeciw siebie.
‐ Mamy czas.Skinął Ci głową i czekał na to, co masz do powiedzenia, słusznie zakładając, że to nie jest wizyta kurtuazyjna.
-
-
-
Kuba1001
Kebab:
Przeszliście ledwie kilka kroków, gdy Elf wdał się z kimś w dyskusję i odszedł z nim, a więc chyba same koszary nie były daleko od wejścia główną bramą.‐ Znaczy się po jaką zgodę? ‐ zapytał jeden, wraz ze swym kompanem krzyżując broń przed drzwiami wejściowymi.
Vader:
‐ Jak zawsze tak samo, chociaż kręcą się tu dzikie zwierzęta, potwory i bandyci, to nigdy nie poczułam się zagrożona, interesy też dobrze idą… Norma. A Ty? Skąd masz tę rękawicę? Nigdy wcześniej jej u Ciebie nie widziałam…‐ Perełka, co? ‐ zagadnął, posyłając chłopaka po odpowiednie wyposażenie.
-
-
Kuba1001
Nie znalazłeś takowego, a nawet jeśli, to Elf zdążył wrócić dość szybko, szczękając pokaźnym mieszkiem pełnym złotych monet.
‐ Nie dość, że zapłacili za ubicie niedźwiedzia, to jeszcze dołożyli za odkupienie futra, które chciał mieć naczelnik miejskiej straży… To było dobre zlecenie, na jakiś czas możemy chyba odpocząć.Nie odpowiedział i nie wykonał najmniejszego gestu, czekając aż rozwiniesz tę myśl, w końcu handlować można wieloma rzeczami i nie był pewien, czy powinien być spokojny, bo mowa o żywności, czy wtrącić Cię do lochu, bo chcesz handlować niewolnikami.
-
-
-
-
Vader0PL
Zielony
‐Odnalazłem ją. Znajdowała się w jaskini, w której spędziłem noc. Jak na razie nie wiem, czy jest to zwykły przedmiot, czy coś więcej. Chociaż, trzeba przyznać, kolor klejnotu idealnie pasuje.
Uśmiechnął się.
‐Kto wie, może pomoże w zawodzie?Kupiec
‐Opuszczona wioska, brak widocznych zagrożeń i właściciela. Przy utworzeniu palisady i lepszej drogi do niej, można liczyć na kupców. -
Kuba1001
Kebab:
Skinął głową i po chwili znaleźliście się w środku.‐ Na myszy? Na szczurzyska w sensie? ‐ zapytał jeden ze strażników, do tej pory milczący. ‐ Weź mi pan tego sprzedaj, cholerstwa namnożyły mi się w spiżarni i wszystko wyżerają.
Vader:
‐ Myślisz, że to więcej, niż ładny dodatek? Mogę przymierzyć?‐ Daleko od miasta?
-