Miasto Linest
-
-
Kuba1001
//Wedle życzenia.//
Po niecałych dwóch kwadransach byłeś już zaopatrzony w prowiant na podróż trwającą nawet dwa tygodnie, choć przy okazji mocno odchudziłeś swoją sakiewkę.‐ Uczony, ta? ‐ zapytał wartownik, mrużąc podejrzliwie brwi. ‐ Niby czym się takim zajmujesz? Pewnie jakieś czarnoksięskie sztuczki, co?
-
Ozel “Ślepiec” Golton
Złoto w życiu nie jest najważniejsze. Oczywiście, można za nie kupić wiele rzeczy, ale jego samego nie da się skonsumować. Wracając jednak do tematu miał już wszystko, czego potrzebował, więc udał się w kierunku bramy miasta, by je opuścić.Keter “Magister” Escepek
-Badania oparte głównie ma magii i alchemii. - Odparł sucho. - A co? Czyżbyś był podejrzliwy wobec mnie dlatego, że jestem innej rasy, niż ty? -
Przy wychodzeniu z miasta nie musiałeś mierzyć się z tymi wszystkimi procedurami, a przynajmniej nie w takiej ilości, co podczas wchodzenia, więc bez zbędnych formalności opuściłeś mury Linest. Gdzie udasz się dalej?
- Nie. - odparł. - Ja do innych ras nic nie mam, ale Tobie coś dziwnie z oczu patrzy, wiesz?
Pewnie ta wymiana zdań trochę by jeszcze potrwała, gdyby nie inny strażnik, który polecił Ci wchodzić. Ten najwidoczniej nie miał żadnych uprzedzeń co do Ciebie i pewnie myślał też o interesie miasta, w końcu ewentualne zakupy alchemicznych składników to zawsze ładna sumka do skarbca miasta, z którego też opłaca się strażników. -
Ozel “Ślepiec” Golton
Szczerze, to potwierdziły się wcześniejsze przypuszczenia, gdyż skierował się w trasę do “dalekiego” Miasta Ur.Keter “Magister” Escepek
Wkroczył więc do miasta i natychmiastowo rozpoczął poszukiwania doktora, który mógłby go poskładać do kupy po ostatniej walce ze Stalowymi. -
//Zmiana tematu. Zacznę Ci, gdy będziesz na miejscu.//
Znalazłeś jednego medyka, a choć był jedyny, to najpewniej nie dlatego reklamował się jako najlepszy, skoro połatał tylu uciekinierów z Ruhn, a może sam był jednym z nich, to chyba rzeczywiście znał się na swojej robocie.
-
Keter “Magister” Escepek
Udał się więc do niego. -
Miałeś szczęście, w środku nie było żadnych klientów, a sam medyk, człowiek słusznej postawy, o czarnych, ale lekko już posiwiałych włosach i bokobrodach, ubrany w charakterystyczny biały fartuch z wieloma kieszeniami i pas z zatkniętymi zań różnymi narzędziami lekarskimi, przyjrzał Ci się.
- Co Ci dolega, przyjacielu? - zapytał tubalnym, ale ciepłym, głosem, od razu wskazując Ci najbliższe krzesło. -
Keter “Magister” Escepek
Usiadł na wskazanym miejscu.
-Kilka ran, powstałych w wyniku walki. Bandyci potrafią jednak zdobyć całkiem niezły sprzęt. -
- Żadna z nich nie jest śmiertelna ani groźna dla życia, dobrze, że ktoś Cię opatrzył po walce. Mogę zająć się wszystkim do końca dnia, w zamian chcę pięćdziesiąt złotników.
-
Keter “Magister” Escepek
Wziął do jednej ze swoich dolnych rąk sakiewkę, a trzema innymi zaczął zbierać z niej wymaganą kwotę.
-Tak przy okazji, szukasz może kogoś do pomocy? Znam się na Alchemii.//W sumie nigdy nie wiem, czy mam złoto, czy go nie ma mam. Zwłaszcza przy postaci, która od miesięcy była nieaktywna. ///
-
//Obstawiam, że ma.//
Odebrał zapłatę i kazał Ci iść za sobą.
- Chętnie, ale o jakiej pomocy mówimy? -
Keter “Magister” Escepek
Ruszył za nim.
-Obstawiam, że przy tworzeniu mikstur, jak i też innych produktów Alchemii. -
- I czego chcesz w zamian? Uwierz, że wbrew pozorom, nie zarabiam najlepiej, dlatego nie mam asystentów, chyba że przy cięższych zabiegach, które siłą rzeczy wymagają więcej, niż jednej osoby.
-
Keter “Magister” Escepek
-Nie wymagam wiele sir, jedynie miejsca do noclegu. - Odparł. - Na pokarm mogę sam zarobić, w końcu nie obca jest mi walka, więc i bezpośrednio miastu mogę się przysłużyć. -
- Nie wiem, czy będziesz miał aż tak dużo zleceń, bo ostatnio, po wybyciu Wilkołaków i bandy Orków jest tu spokojnie. I jest taki jeden Elf, Kalandil, najlepszy łowca nagród w mieście, a może i całym Verden.
-
Keter “Magister” Escepek
-Coś zawsze może się znaleźć - odparł. - Lecz, czy istnieje w Linest coś takiego, jak ochotnicza straż miejska? -
- Jeśli nie wszedłeś do miasta przez mury ani nie zrobiłeś podkopu, to widziałeś pewnie tych kilku uzbrojonych gości pod bramą, prawda? To właśnie nasza straż miejska.
-
Keter “Magister” Escepek
-Tak… tylko mnie interesowało, czy tworzą ją ochotnicy, czy wojsko. -
- To zwykła straż miejska, nie Milicja. - odparł, licząc, że właśnie to miałeś na myśli. Później zaprosił Cię do swojej pracowni. - Pokaż mi swoje rany, muszę się im przyjrzeć na dobry początek.