Miasto Linest
- 
Miałeś szczęście, w środku nie było żadnych klientów, a sam medyk, człowiek słusznej postawy, o czarnych, ale lekko już posiwiałych włosach i bokobrodach, ubrany w charakterystyczny biały fartuch z wieloma kieszeniami i pas z zatkniętymi zań różnymi narzędziami lekarskimi, przyjrzał Ci się. 
 - Co Ci dolega, przyjacielu? - zapytał tubalnym, ale ciepłym, głosem, od razu wskazując Ci najbliższe krzesło.
- 
Keter “Magister” Escepek 
 Usiadł na wskazanym miejscu.
 -Kilka ran, powstałych w wyniku walki. Bandyci potrafią jednak zdobyć całkiem niezły sprzęt.
- 
- Żadna z nich nie jest śmiertelna ani groźna dla życia, dobrze, że ktoś Cię opatrzył po walce. Mogę zająć się wszystkim do końca dnia, w zamian chcę pięćdziesiąt złotników. 
- 
Keter “Magister” Escepek 
 Wziął do jednej ze swoich dolnych rąk sakiewkę, a trzema innymi zaczął zbierać z niej wymaganą kwotę.
 -Tak przy okazji, szukasz może kogoś do pomocy? Znam się na Alchemii.//W sumie nigdy nie wiem, czy mam złoto, czy go nie ma mam. Zwłaszcza przy postaci, która od miesięcy była nieaktywna. /// 
- 
//Obstawiam, że ma.// 
 Odebrał zapłatę i kazał Ci iść za sobą.
 - Chętnie, ale o jakiej pomocy mówimy?
- 
Keter “Magister” Escepek 
 Ruszył za nim.
 -Obstawiam, że przy tworzeniu mikstur, jak i też innych produktów Alchemii.
- 
- I czego chcesz w zamian? Uwierz, że wbrew pozorom, nie zarabiam najlepiej, dlatego nie mam asystentów, chyba że przy cięższych zabiegach, które siłą rzeczy wymagają więcej, niż jednej osoby. 
- 
Keter “Magister” Escepek 
 -Nie wymagam wiele sir, jedynie miejsca do noclegu. - Odparł. - Na pokarm mogę sam zarobić, w końcu nie obca jest mi walka, więc i bezpośrednio miastu mogę się przysłużyć.
- 
- Nie wiem, czy będziesz miał aż tak dużo zleceń, bo ostatnio, po wybyciu Wilkołaków i bandy Orków jest tu spokojnie. I jest taki jeden Elf, Kalandil, najlepszy łowca nagród w mieście, a może i całym Verden. 
- 
Keter “Magister” Escepek 
 -Coś zawsze może się znaleźć - odparł. - Lecz, czy istnieje w Linest coś takiego, jak ochotnicza straż miejska?
- 
- Jeśli nie wszedłeś do miasta przez mury ani nie zrobiłeś podkopu, to widziałeś pewnie tych kilku uzbrojonych gości pod bramą, prawda? To właśnie nasza straż miejska. 
- 
Keter “Magister” Escepek 
 -Tak… tylko mnie interesowało, czy tworzą ją ochotnicy, czy wojsko.
- 
- To zwykła straż miejska, nie Milicja. - odparł, licząc, że właśnie to miałeś na myśli. Później zaprosił Cię do swojej pracowni. - Pokaż mi swoje rany, muszę się im przyjrzeć na dobry początek. 
- 
Keter “Magister” Escepek 
 Grzecznie zaczął wykonywać jego polecenia.
- 
Skrzywił się lekko na widok ran, ale później zajął się swoją robotą, zaczynając od podania Ci sporej ilości wina w ramach znieczulenia, przez lekkie zabiegi chirurgiczne, na maściach i bandażach skończywszy. Nie był Magiem czy Alchemikiem, więc wszystko zajęło mu o wiele więcej, niż komuś z takim talentem. Mimo to, wyrobił się w mniej niż godzinę. 
 - Powinno być dobrze, ale jeśli przez dwa dni się nie poprawi, to daj znać.
- 
//Płacę drugi raz? /// 
- 
//Mój błąd, poprawione.// 
- 
Keter “Magister” Escepek 
 Pokiwał głową.
 -A co do pracy, to coś się znajdzie, czy szukać w mieście?
- 
- O ile pokażesz mi, co potrafisz, i wciąż utrzymujesz, że chcesz jedynie noclegu, a nie złota, za swoje usługi, to jestem skłonny się zgodzić. 
- 
Keter “Magister” Escepek 
 -Więc, co mam robić?
 

