Miasto Linest
-
- Przykro mi, że się zawiodłeś. Dla mnie z kolei każde tutejsze miast robi wrażenie. Słuchaj mnie tutaj nic nie trzyma, jeśli to miejsce cie dołuje, w każdej chwili możemy wyruszyć w drogę. Ponoć od dawna chciałeś zobaczyć Hammer?
-
- A byłoby tam coś ciekawego? - zapytał, choć doskonale wiedziałaś, że miał na myśli zlecenia, bo ze słyszenia i opowieści innych doskonale znał to miejsce, ponoć marzeniem każdego szlacheckiego syna z kontynentu (przeważnie najmłodszego, który nie miał wielkich szans na dziedziczenie majątku) było dołączenie do tej frakcji.
-
Keter “Magister” Escepek
Jak na razie ją odłożył, nie mógł sobie pozwolić nawet na taki wydatek. Poszukiwał jednak dalej perełek w tym wszystkim, a nóż widelec trafi coś ciekawego, co umknęło skąpemu oku właściciela.Amnesia Kelobi
- Brzmi jak plan - stwierdziła, po czym udała się z przyjaciółką do karczmy. -
- Oh na pewno. W takim miejscu nie sposób się nudzić. - uśmiechnęła się niewinnie, ale zaraz spoważniała. - Jeśli chodzi ci o to czy, znajdziemy tam zlecenia do wykonania, to obawiam się, że jest to ostatnie miejsce do tego celu. Słyszałam, że miasto i okolice oczyszczone jest ze wszelkiego plugastwa, a niemal wszystkim zajmują się władze miejskie. No ale hej - to dobrze, że są na tym świecie ostoje bezpieczeństwa, prawda? - Uśmiechnęła się i uniosła ręce w obronnym geście - Wiem, wiem co zaraz powiesz. Mówiłeś mi to wiele razy. Masz dosyć siedzenia w miejscu i chcesz wreszcie wziąć udział w prawdziwej walce. - Westchnęła. - Obiecałam ci to, więc może zróbmy tak: sprawdzimy czy znajdzie się dla nas coś tutaj, jeśli to możliwe zarobimy trochę grosza i w spokoju ruszymy do Hammer. Co ty na to? Hmm?
-
Vader:
Niestety, albo znał się na rzeczy, albo po prostu kazał za wszystko słono płacić, bo nie znalazłeś nic, co byłoby jednocześnie interesujące i wycenione nisko przez nieznajomość towaru.Odkąd Linest się rozrosło, przybyło tu zabudowy, choćby właśnie karczm. Wy trafiłyście do jednej z tych nowszych, wciąż raczej pustej, poza karczmarzem, kilkoma lokalnymi pijaczkami i podróżnikami, czyli tymi, którzy nie musieli teraz ciężko pracować.
Reich:
Nie było to rozwiązanie jego marzeń, ale nie miał też szerszych alternatyw, więc chwilę udawał, że się zastanawia, choć nie miał tak naprawdę wyboru, i skinął w końcu głową. Gdy szlachcic się zgodził, jego opiekun również przystał na tę propozycję. -
- Możemy spróbować od razu. Chodźmy do posterunku straży, zapytać czy mają jakieś problemy w mieście lub poza nim.
-
Pokiwali głowami i od razu udali się do wyjścia. Wychodząc, zauważyłaś, że tamten Nord wodził za Tobą wzrokiem, ale nie odezwał się, nie skinął głową, nie zrobił nic, więc wyszliście na zewnątrz w komplecie. Baraki straży znaleźliście szybko, bo były w pobliżu bramy i przylegały do murów, a na dodatek trwać musiał obecnie trening rekrutów, bo już po kilku krokach z dala od karczmy usłyszeliście wykrzykiwane głośno komendy i bluzgi, z czego nawet Ty nie znałaś około połowy.
- Czego? - burknął strażnik, pełniący funkcję wartownika przed wejściem do baraków. -
Niezrażona jego dość opryskliwą reakcją zaczęła:
- Oh, witaj. Cóż, widzisz zajmuję…ekhehm… - Szybko się poprawiła - zajmujemy się wykonywaniem różnorakich zleceń. Ochrona kogoś, rozwiązanie problemu z bandytami, upolowanie bestii i tak dalej. Zastanawiałam się czy do potrzebujecie w czymś pomocy? Może skierowano do was zlecenie, na które nie możecie poświęcić czasu i środków, a którym my moglibyśmy się zająć? -
- Nie wydaje mi się, ale dowódca powinien wiedzieć coś więcej. - odparł, nieco spuszczając z tonu. - Znajdziecie go na głównym placu. Rozpoznacie go bez trudu, niewielu mamy strażników, którzy są już osiwiali.
-
- Dziękuję - uśmiechnęła się i kiwnęła mu głową. Zwróciła się do swoich towarzyszy - Chodźmy. - skierowała się na wspomniany plac, szukając wzrokiem siwego mężczyzny który wyglądał na takiego, który tu dowodzi.
-
Odnalazłaś go naprawdę szybko, bo strażnik nie kłamał, w zasięgu wzroku żadnych innych siwowłosych strażników miejskich nie było. Poza tym dosłownie wszyscy byli zajęci swoimi sprawami, ćwicząc, trenując, zajmując się jakimiś pracami w obrębie koszar i tak dalej, a on zwyczajnie stał oparty o mur, pykał fajkę i patrzył spokojnie na to wszystko.
-
Podeszła do niego i powiedziała.
- Dzień dobry, to na pewno pan jest tu dowódcą, o którym mówił strażnik? Chciałam zapytać, czy nie macie może zleceń, którymi ja i moi towarzysze moglibyśmy się zająć? Wiem, że służby porządkowe działają w tym mieście nadzwyczaj sprawnie i właściwie wszystkim zajmują się same, ale może przyszło z okolicy jakiś zgłoszenie, na które aktualnie nie macie czasu lub ludzi? -
- To zależy jak dobrzy jesteście. - odparł, taksując całą czwórkę wzrokiem. - Nie przepadam za posyłaniem ludzi na śmierć, nawet jeśli mi oficjalnie nie podlegają.
-
//Czwórkę?//
Oparła ręce na biodrach.
- Cóż, gdybyśmy nie sądzili że damy radę, to byśmy nie przychodzili, prawda? Ale… - spojrzała ukradkiem na Gavriela, nie chciała wystawiać go na zbyt wielkie ryzyko - …każdy może czasem się przecenić. Może pan powiedzieć, o co dokładnie chodzi? Wtedy będziemy wiedzieć, czy jesteśmy w stanie wykonać to zlecenie. -
//Trójkę, wiem. Mój błąd, czasem się zdarza.//
Podrapał się po głowie i zamyślił na dłuższą chwilę.
- Nawet jeśli powtórzycie komuś to, co wam zaraz powiem, to pewnie będzie to jakiś inny najemnik, więc nie stracę. A jeśli będzie to ktoś inny i poniesie wieści o tym dalej, to nikogo one nie zdziwią. Dobrze więc. Niedaleko stąd jest stary fort, w którym przytulne gniazdo uwili sobie bandyci. Od dawna jednak nie napadli na nikogo, żadnych podróżnych, wiosek, wozów czy karawan. Siedzą cicho i niby nie powinno mi to przeszkadzać, tak jak twierdzą władze miasta. Dlatego nie posłałem tam żadnego ze swoich ludzi. Ale najemnicy to co innego, zwłaszcza, że mogę wam niemało zapłacić, bo specjalnie na opłacenie takich misji dostaję co jakiś czas pieniądze z ratusza, a że ostatnio radzimy sobie dobrze i bez najemników, to sporo się tego nazbierało. -
- Jesteście pewni, że to bandyci? Zaatakowali kogoś wcześniej? Powiedziałeś, że praktycznie nikomu nie przeszkadzają, więc może to po prostu włóczędzy? Chcę mieć pewność, nie lubię zabijać i uciekam się do tego tylko jeśli ktoś rzeczywiście na to zasłużył. Bo o to wam chodzi, prawda? Mamy wybić wszystkich tych bandytów?
-
- Mieli dość pokaźny wkład w rozwój bandytyzmu na tych ziemiach i niejako monopol, po tym gdy najemnicy, straż miejska lub oni sami wybili do nogi konkurencję. To bandyci, bez dwóch zdań. A wy nie macie ich zabijać. Bez obrazy, jesteście na pewno fachowcami, którzy jednym cięciem miecza potrafią rozpłatać Smoka, ale raczej nie poradzicie sobie z nimi ot tak. Oni znają dobrze ludzi i okolicę, wy jesteście przyjezdni, więc chcę, żebyście wkradli się do ich fortu, najlepiej jakoś zdobyli ich zaufanie na kilka dni, dowiedzieli się, co tak wpłynęło na ich brak aktywności, czy wciąż w ogóle są w forcie, czy nie chcą się stąd wynieść i tak dalej. Wrócicie z informacjami, a jeśli uznam je za wiarygodne, wypłacę wam nagrodę. I dopiero wtedy możemy porozmawiać o większym kontrakcie dla całej bandy najemników, wspieranej przez moich ludzi, którzy pójdą i zrobią tam porządek.
-
Spojrzała na Gavriela, po czym powiedziała:
- Cóż, nie chcę wybrzydzać, ale czy jest jakieś inne zlecenie? Nie jestem pewna czy jesteśmy dobrzy w infiltracji i czy zyskalibyśmy ich zaufanie. -
- Podjąć go może się tylko część z was, dla innych może znajdę coś bardziej… typowego dla najemników. Zastanówcie się nad tym. - powiedział, być może rozumiejąc, co miałaś na myśli poprzez to spojrzenie. Odszedł, abyście mogli w spokoju to przedyskutować, ty zaś mogłaś podziękować mu w duchu, że nie określił innych zadań jako łatwiejsze, bo młody szlachcic, dogłębnie oburzony, już najpewniej gnałby do bandyckiego fortu.
-
Odprowadziła go wzrokiem, po czym odwróciła się do swoich towarzyszy i powiedziała, nieco ściszonym głosem.
- Słuchajcie, jak już powiedziałam nie wydaje mi się, że to zlecenie to dobry pomysł. Osobiście jestem słabą aktorką, a takie towarzystwo jak nasze na pewno wzbudzi podejrzenia wśród bandytów. Nie jesteśmy w stanie w tu pomóc. W dodatku, to misja rozpoznawcza, więc nie miałbyś okazji do wykazania, której tak pragniesz - zwróciła się bezpośrednio do Gavriela. - Weźmy inne zlecenie. Naprawdę, tak będzie lepiej.