Miasto Linest
-
-
-
Kuba1001
Hejter:
Obie, w końcu Linest utrzymywało się w znacznej mierze z handlu.
Zero:
I trafiłeś do pokoju. Szału nie ma: Zwykłe łóżko, kufer, szafa i szafka nocna. No i okno z widokiem na główny targ.
Bilo:
Karczmarz musiał mocno zadrzeć głowę, by Ci się przyjrzeć. A gdy już to zrobił, to nie miał zamiaru zaczynać rozmowy jako pierwszy. -
-
-
-
-
-
Kuba1001
Hejter:
I plan spalił na panewce, gdy odwrócił się i Cię ujrzał. Szybkim krokiem ruszył w Twoim kierunku.
‐ Czemu. Mnie. Śledzisz? ‐ wycharczał, dobitnie akcentując każde słowo.
Zero:
O co chodzi? ‐ spytał krótko Smok.
Bilo:
‐ To… to pan nie wie? ‐ spytał wyraźnie zdziwiony. ‐ Wiele miesięcy temu, niedługo będzie z rok, Nieumarli, Demony i Mutanty zniszczyły miasto, dostali się tam przez jakieś portale, wyrżnęli obrońców, pozabijali mieszkańców i zaczęli okupację, którą przerwała dopiero Armia Światła, odbijając miasto. -
-
-
-
-
-
Kuba1001
Zero:
Zrobię wszystko, co będę musiał. Lub to co będzie w mojej mocy.
Hejter:
W chwili, gdy wyjąłeś nóż, wielka dłoń chwyciła Cię za gardło i powoli, acz systematycznie, pozbawiała dostępu do tlenu.
Bilo:
Jednak karczmarz patrząc na to widowisko, przełknął głośno kilka razy ślinę.
‐ Co sprowadza pana w te strony? ‐ spytał wreszcie, najwidoczniej nie wytrzymując. -
-
-
Bilolus1
Przybrał teraz też zwyczajny ton głosu, jednak nadal tylko karczmarz go słyszał.
‐ Od przeszło czterech tysiącleci nie zawitałem do Ruhn…chciałem zobaczyć jak ma się miasto a tu…ot teleportowałem się na środek ruiny. I tak też znikł mi cel…teraz nie mam co robić więc zapewne wyruszę na ziemie orków lub nieumarłych…ot żeby poigrać z losem.
-
Kuba1001
Hejter:
Niestety, nie poluźniło, ale wywołałeś reakcję, a mianowicie rzucił Tobą o ścianę najbliższego budynku z zadziwiająca łatwością.
Zero:
Smok pewnie kiwnął głową, ale nie mogłeś tego widzieć. Ale jesteś pewny, że potwierdził.
Bilo:
‐ Teraz pod Heresh największa zadyma. ‐ rzucił karczmarz. -