Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
Zaczął sączyć nektar bogów patrząc w ścianę.
Drewniana, prosta ściana pokryta brązową farbą. Trzeba przyznać, że jak na ścianę, ma trochę uroku.
‐Ciekawe… Pomyślał okłamując samego siebie. Dopił piwo i wyciągnął sakiewkę. ‐Ile?
‐ Dziś na koszt firmy. ‐ odparł karczmarz. ‐ Jakiś Elf wydał tyle, ile zarabiam w ciągu kilku dni.
‐Chyba wiem który. Uśmiechnął się pod nosem. ‐Na samo piwo wydał?
‐ Mówił, że ma dobry humor, to stawiał każdemu w karczmie. A miałem tu pół tuzina Krasnoludów.
Zaśmiał się. ‐Ja mu te pieniądze dałem, chyba trochę za dużo. Wstał oddając kufel i rozejrzał się po karczmie.
Karczma nie zmieniła się od Twojej ostatniej wizyty.
Skierował się więc do wyjścia, a dokładniej do domu by się przespać.
Trafiłeś tam. Zasnąłeś. Obudziłeś się rankiem.
Jak zwykle, ubrał się i znowu ruszył do koszar.
Tam spokojnie, ale przy bramie panowało spore poruszenie. Było tam kilkanaście osób, zarówno cywile jak i strażnicy.
Podszedł bliżej poprawiając kołnierz. ‐Czemu taki ruch? Spytał bylejakiego żołdaka.
‐ Coś napadło w nocy wóz. Straszy widok.
‐Przecież bestia zabita… Powiedział sam do siebie rozmyślając. ‐Te wozy dalej tam są? Chcę je obejrzeć.
‐ Są tutaj. ‐ odparł i wahał się chwilę, nim dodał: ‐ Trupy też.
Wziął głęboki oddech i wypuścił powietrze nim powiedział. ‐Pokaż mi gdzie dokładnie.
Skinął głową i przeszedł obok tłumu, opuszczając miasto.
Podążał za nim.
Uderzył Cię odór śmierci, gdy podeszliście do wozu, który stał jakieś dwadzieścia metrów od bramy. Był przykryty jakąś płachtą, ale z góry wiadomo, co jest pod nią, nieprawdaż?