Wioska plemienia "Texcoco"
-
-
Kuba1001
Zabawne czy nie, do wioski nie wkroczyłeś.
‐ Czego? ‐ spytał jeden ze strażników dość butnie, jakby sądząc, że bycie wyku*wistym i obwieszonym broniom Orkiem nic Ci nie da, gdy jesteś sam, a on z pięcioma kumplami.
Każdy ze strażników miał dużą tarczę obitą metalem, hełm, przeszywicę, kolczugę, miecz jednoręczny i nóż przy pasie oraz włócznię w dłoni. -
-
-
-
-
-
Kuba1001
Z pewnością była to ta jedyna zbudowana z kamienia budowla, acz mogłoby na to wskazywać też coś innego, na przykład istne zastępy wojska, które były naprawdę zbędne, nawet jeśli chciałoby się wywołać na kimś wrażenie. Niemniej, po kontroli zostałeś wpuszczony do środka, gdzie krótki, ciemny i wilgotny korytarz kończył się za zakrętem w jakimś znacznie lepiej oświetlonym i ogrzewanym pomieszczeniu, być może była to jego sala tronowa lub coś w tym guście?
-
-
Kuba1001
I pewnie nawzajem. Niemniej, wkroczyłeś do skromnej sali tronowej, gdzie władca wioski stał pochylony nad stołem z mapami, wraz z dwójką ciężkozbrojnych gwardzistów, dowódcą w równie praktycznym co eleganckim pancerzu, siwobrodym starcem i mężczyzną w popielatej szacie z kapturem oraz z drewnianym kosturem w dłoni.
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
Kuba1001
‐ To niewykonywalne, odległość między poszczególnymi wsiami jest zbyt duża, wiązałoby się to też z przecięciem kilku gościńców i jednej z ważniejszych dróg w okolicy. Zresztą, nawet gdyby, to nie mogę Ci pomóc, mam wystarczająco wiele własnych problemów na głowie. ‐ powiedział i chyba miał na myśli zebraną pod pałacem armię lub cel, w którym ma być wykorzystana.