Wychodząc z siedziby, udał się do lasu, a konkretniej do obozowiska gdzie kiedyś mieszkał z wilczycą. Tak z sentymentu.
A
// Mam dylemat czy robić z niego dobrego maga, czy coś w stylu Anakina z zemsty sithów, czyt. tego złego.//
//O ile wiem, Twoja postać nie ma jakiejś wrodzonej awersji do piasku, nie była niewolnikiem i nie ma kto go kusić większą potęgą. Na razie…//
Obozowisko już się zatarło, a po wilczycy ani śladu.
Bóbr:
Wcześniej nie byłeś bogaty (teraz w sumie też nie jesteś), więc nie było tu nic takiego.
Taczka:
Bez problemu otworzyłaś drzwi i znalazłaś się w środku.
Taczka:
Owszem, był. Siedział w tym samym fotelu i czytał tę samą książkę, jak gdyby nie ruszył się z miejsca przez tan czas, jaki Cię nie było.
Bóbr:
A co rozumiał, przez “coś ciekawego”?