Miasto Hammer
-
Liszaj
‐ Byłbyś w stanie to zrobić? ‐ milczał chwilę, wzrok odwrócił w stronę ratusza ‐ Słyszałem, co mówiłeś ‐ posmutniał trochę ‐ “Idźcie pożegnać się z rodzinami i pomodlić się do pradawnych”… Odom, jeśli rzeczywiście zakładasz, że większość z was może nie wrócić, to… ‐ dopiero teraz znów spojrzał na niego ‐ To nie pozwolę ci, żebyś ty nie miał z kim się pożegnać. Postanowione. Zapisz mnie na pokład. Chociaż w walce nie jestem tęgi i nie nadaję się na pierwszy front, w lazarecie zrobię wszystko, co w mojej mocy, żeby pomóc wam walczyć z kimkolwiek nam przyjdzie ‐ powiedział twardo ‐ Z kim mam porozmawiać, jeśli chodzi o sprawy techniczne? Chciałbym zobaczyć, wiesz, dowiedzieć się, jak stoimy z lekami, miksturami, bandażami i tak dalej… ‐
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
Liszaj
‐ Aha. Dobra. Wiesz co, to nie jest najlepsze miejsce na uzdrawianie smoków. Tuż przed ratuszem paladynów ‐ wzrokiem wyśledził ciasny zauek pod drzewem ‐ Tam. Chodź, zaraz się nim zajmiemy ‐ wskazał podbródkiem miejsce. Małego smoka skrył pod płaszczem, coby nie wzbudzać na razie podejrzeń. Gdy dotarli pod drzewo, położył zwierza na ziemię
‐ Dobra, przyjacielu. Zazwyczaj liczę sobie więcej za takie rzeczy, ale dla ciebie, no i dla Rufusa to będzie symboliczne piętnaście sztuk złota, zgoda? ‐ spytał, zanim przystąpił do dzieła -
-