Miasto Hammer
-
-
W_D_Gaster
Vernim
Wysłuchiwał opowieści karczmarza w skupieniu. Nie wiedział, że tą okolicę nękał kiedyś smok, informacja warta zapamiętania. Gdy w końcu karczmarz skończył podał mu 2 sztuki złota i zaczął pić piwo (przedtem ściągając hełm) ‐ Zaiste interesująca historia. Jeśli mówił pan poważnie z tym spisaniem historii to mogę się tego podjąć. I tak nie mam zbytnio nic do roboty -
-
-
-
Vader0PL
Ślepiec
‐Nic nie wiecie o osobie, która wami rządziła?
Spojrzał się na nich, lekko z ukosa, by też wskazać swoją ślepotę. Jednakże bacznie ich obserwował swoim artefaktem.Rycerz Dobra
Czyli swój prowiant schował. Następne kroki to ćwiczenia, ale co dalej? Powrót do armii? Odełanie ich do domów nie wchodziło w grę, gdyż po tylu latach już dawno zostali uznani za martwych. -
Kuba1001
Max:
No cóż, rzeczywiście nie było to niezwykłe, a wręcz nudne. Poza tym w końcu otrzymał swoje jedzenie, za które to niezwłocznie się zabrał.
Vader:
W sumie racja, to najlepsze co możecie obecnie zrobić, zwłaszcza że czasy niespokojn… W sumie to nie wiadomo Wam do końca, prawda?Spuścili wzrok, nieco zażenowani, ale czemu to ma być ich wina? Czego nasz Ślepiec niby oczekuje od prostych, uciskanych chłopów pańszczyźnianych, a zapewne do tego analfabetów, którzy mają ciągle jakieś problemy?
-
-
-
-
Kuba1001
Gaster:
‐ Ale ja Ci to muszę podyktować, nie? No to wiesz, problem, bo muszę teraz stać za lada, najwyżej po zamknięciu lokalu lub przed otwarciem… I to wszystko trzeba byłoby kupić. Jak załatwisz na swój koszt to możesz tu mieszkać i jeść przez tydzień. Za darmo.
Max:
Rozglądał się w tłumie, ale Cię olał lub nie zauważył, bo po chwili takiego przyglądania się w końcu skierował się do wyjścia.
Vader:
Zwłaszcza teraz. Chociaż w sumie nie za bardzo wiesz co się teraz dzieje.‐ Nasz pan? No pewnie w swoim zamku.
-
-
-
-
-
-
Kuba1001
Gaster:
Przez jakiś czas błąkałeś się po mieście, aż w końcu natrafiłeś na odpowiedni sklep. Co nie powinno być dziwne, w całym mieście był zapewne tylko ten jeden.
Vader:
‐ To pan nam pomoże? ‐ spytał wyraźnie ucieszony, a po chwili, nie czekając na potwierdzenie, ruszył z resztą swych towarzyszy w kierunku wsi.Przy bramie byli Paladyni, po mieście też się kilku kręciło, ale nie mogli wykonywać tak prozaicznych czynności jak pełnienie obowiązku strażnika miejskiego, więc owszem, byli, a ze względu na spore rozmiary miasta, dość liczni, choć raczej się tu nie przepracowują.
-
-
-