Miasto Hammer
-
Cholera jasna… pomyślał. Gdzie ona mogła zniknąć?
Postanowił popytać. Pomyślał, że Elfy najszybciej mu coś powiedzą o ich krewnej. Podszedł do pierwszego lepszego Elfa.
-- Przepraszam… -
Zagadnięty długouchy rzucił na ciebie przelotne spojrzenie, nie przerywając nawet marszu przez targowisko, widocznie mało zainteresowany tobą i twoją sprawą, jakakolwiek by nie była.
-
Przypomniał sobie, że Ularora szła w stronę straganów chłopów z płodami rolnymi. Targ rządzi się swoimi prawami, gdzie klient przychodzi i odchodzi i kupca mało obchodzi co z tym klientem dzieje się później, więc Centaur nie zdziwi się, jeśli chłop nie będzie wiedział nic, ale warto spróbować. Może będzie chociaż pamiętał wygląd Elfki i w którą stronę poszła dalej.
-
Straganów, do których mogła zawitać Elfka było wiele, nic więc dziwnego, że przy kilku pierwszych zostałeś zwyczajnie zbyty. Dopiero za którymś razem, sprzedający warzywa, grzyby i drewno opałowe chłop, drapiąc się po kosmatej głowie, powiedział:
- Tak, była tu taka jedna. Nic nie kupiła, odeszła gdzieś z jakimiś ludźmi. Na przyjemnych to oni nie wyglądali. -
-- Z jakimi ludźmi? – przestraszył się nie na żarty. – W którą stronę z nią poszli?
-
Mężczyzna wzruszył ramionami.
- A skąd mam wiedzieć kim byli? - burknął sfrustrowany i wskazał ci ręką kierunek. - A poszli tam. Kupujesz coś czy nie?