Siedziba Gildii Kupców

[Kubeł1001]

Kuba1001

Najlepiej byłoby dowiedzieć się tego od starszych stażem, których jest w środku pełno.

[Kubeł1001]

Vader0PL

A wyglądał przynajmniej ktoś zachęcająco do rozmowy?

[Kubeł1001]

Kuba1001

Poniekąd wszyscy, w końcu latami uczyli się sprawiać takie wrażenie, aby wzbudzać zaufanie ewentualnych klientów.

[Kubeł1001]

Vader0PL

W najbliższym otoczeniu przedstawiciele jakich ras?

[Kubeł1001]

Kuba1001

Niemalże wszystkich: Ludzie, Elfy, Skrzaty, Hobbity, Gobliny, Orkowie, Nordowie, Hobgobliny, Drowy, Krasnoludy, Ahloranie, Polomony, Zefiry, Styryci i tak dalej.

[Kubeł1001]

Vader0PL

I wszyscy pewnie równo zajęci. Zwrócił sie do jednego z Hobbitów.
‐Przepraszam, masz chwilę?

[Kubeł1001]

Kuba1001

Hobbit, jak to Hobbit, potwierdził przyjaźnie kiwnięciem głowy. I, jak to Niziołek, musiał znaleźć sobie czas na drugie śniadanie lub jakikolwiek inny posiłek, jaki spożywa się o tej porze, więc jak najbardziej miał czas, aby wprowadzić Cię w niuanse ze środowiska Gildii Kupców.

[Kubeł1001]

Vader0PL

‐Podczas ostatniego powrotu tutaj zostałem napadnięty i mocno oberwałem w głowę. Mogę zadać kilka pytań, by sobie trochę przypomnieć to miejsce? Nie chcę do końca polegać na najemnikach.

[Kubeł1001]

Kuba1001

‐ Dlatego ja mam swoich ludzi od dalekich wypraw… Miałem. Przeklęta wojna. ‐ westchnął Hobbit, przerywając posiłek i czekając na zadanie pytań.

[Kubeł1001]

Vader0PL

‐Na początek coś, o czym powinienem pamiętać. Jakie są bezpieczne trasy?

[Kubeł1001]

Kuba1001

‐ Na pewno nie ta, którą podróżowałeś, przyjacielu. ‐ powiedział Hobbit i zaśmiał się, po chwili poważniejąc. ‐ Mapę ze wszystkimi trasami rozpięto na jednej ze ścian w głównym holu, czyli tutaj, możesz później rzucić okiem, ale żadna nie jest całkowicie bezpieczna.

[Kubeł1001]

Vader0PL

Kiwnął głową.
‐Rozumiem. Obiło mi się też o uszy, już tutaj, że są trasy niebezpieczne dla zwykłych handlarzy, ale jeżeli są z Gildii Kupców, to są bezpieczniejsze. Dlaczego?

[Kubeł1001]

Kuba1001

‐ Mamy tam swoje zabezpieczenia. No, powiedzmy, że swoich ludzi. Bandyci dostają złoto, żeby nie atakować naszych karawan. Wszyscy łapią się na ten haczyk, skoro dostają od razu to, co musieliby sobie wywalczyć, a także możliwość handlu z naszymi karawanami, co raczej nie trafia im się zbyt często. Sprytne, prawda?

[Kubeł1001]

Vader0PL

‐Rzeczywiście. Musiałem mieć pecha, że trafiłem na kogoś innego.

[Kubeł1001]

Kuba1001

‐ Nie wszyscy są na tyle roztropni, żeby chcieć się z nami dogadać. Coś jeszcze?

[Kubeł1001]

Vader0PL

‐Jak to było z pracą i statusami tutaj? Bo nie wiem, czy nie popracować dla kogoś tutaj, by odrobić straty.

[Kubeł1001]

Kuba1001

‐ Wszyscy pracujemy dla Gildii, ale ta wyznacza poszczególne towary, trasy i klientów swoim członków, wystarczy coś wybrać. ‐ powiedział, wskazując na okazałą tablicę nieopodal mapy.

[Kubeł1001]

Vader0PL

Kiwnął głową.
‐Dziękuję za pomoc.

[Kubeł1001]

Kuba1001

‐ Oczywiście, to była przyjemność… Dostałeś w głowę tak mocno, że nie pamiętasz, kim jesteś, czy też nie przedstawiłeś mi się z innego powodu, przyjacielu?

[Kubeł1001]

Vader0PL

‐Ouh, wybacz mi niegrzeczność. Afrykus Maklimus.
Podał mu rękę.