Forteca Paktu Trzech
- 
- Duże bydlę, duże kolce. - odparł tamten w zamyśleniu, kierując słowa bardziej do siebie niż Ciebie. - Tak, coś powinno się znaleźć. 
- 
Beliar “Kruk” Erererere 
 -Przyjść później?
- 
- Nie składujemy żywych Mutantów na magazynach, więc dobrze by było. 
- 
Beliar “Kruk” Erererere 
 -Dobrze. Rozumiem. - Pożegnał się z nim i ruszył do kolejnego budynku, by tym razem uzupełnić siły bardziej samodzielne, czyli najemników.
- 
Tutaj musiałeś już samemu wybrać sobie jedną z band psów wojny, aby później negocjować z ich hersztem warunki przystąpienia do Twojej wesołej gromadki. 
- 
Beliar “Kruk” Erererere 
 Była jakaś liczebnością mu odpowiadająca? Około pięćdziesięciu ludzi?
- 
//Ludzi, w sensie najemników, czy ludzi, w sensie ludzi?// 
- 
///Nie obchodzą mnie ich rasy, nie jestem rasistą. Każdy zginie dokładnie tyle samo razy./// 
- 
Było kilka takich grup, choć najwięcej było tych mniejszych, liczących poniżej pięćdziesięciu osób, ale były też dwie czy trzy, których liczebność przekraczała setkę. 
- 
Beliar “Kruk” Erererere 
 Większych nie chciał, spróbował zlokalizować przywódcę bandy liczącej pięćdziesięciu ludzi.
- 
Większość tej grupy stanowili Zielonoskórzy, Orkowie, Orkologi, Gobliny i Hobgobliny. Bez trudu zlokalizowałeś przywódcę, największego spośród Orków, o przekrzywionej szczęce, jakby ktoś mu ją złamał, a ta zrosła się, ale nie tak jak powinna. Ostrzył on właśnie ostrze swojego dwuręcznego topora, rozmawiając jednocześnie z jakimś obwieszonym nożami Hobgoblinem, zapewne jego zastępcą. 
- 
Beliar “Kruk” Erererere 
 Zbliżył się do nich.
 - Jeżeli się nie mylę, to ty przewodzisz tej grupie, prawda?
- 
Większość najemników nie miała złudzeń co do tego, komu służą i w jakim charakterze mogą zostać wykorzystani lub jak ukarani, gdy zawiodą lub podpadną komukolwiek bezpośrednio z Paktu. Ale to był Ork, może jego zastępca miał więcej rozumu w głowie, on zaś zmierzył Cię z góry zimnym spojrzeniem. 
 - Ta, a bo co? Nie widać, że to ja tu żem jest szefo? Że Ogrun największy i najsilniejszy?
- 
Beliar “Kruk” Erererere 
 - Widać, ja tylko pytam. Jakie są twoje warunki, żebyś ty i twoja grupa ruszyli z moimi oddziałami?
- 
- Złoto. Duuużo złota. I wszystkie łupy i kobietki dla nas, nie dla Ciebie ani Paktu. A jak coś jeszcze dorzucisz, to skrzyknę Ci więcej chłopa. 
- 
Beliar “Kruk” Erererere 
 - Myślę, że będę w stanie coś w tym temacie zrobić. Jeżeli zdobędziecie jakieś artefakty na wrogich żołnierzach samodzielnie, to są wasze.
- 
- Artefakty? - powtórzył zainteresowany Ork. Jak większość swoich współbraci gardził Magią i Magami, ale z drugiej strony wizja posiadania płonącego topora czy kruszącego mury młota była naprawdę kusząca, a taka broń kupiłaby Ci jego lojalność nie tylko na tę misję i nie tylko w szeregach Paktu. 
- 
Beliar “Kruk” Erererere 
 - Owszem. Pojawiły się wśród żołnierzy Cesarstwa ostatnim razem, więc myślę, że i w kolejnych walkach możemy się na nie natknąć. Jeżeli, oczywiście, wyrażasz zainteresowanie do współpracy ze mną.
- 
- Jakie artefakty? - dążył Zielonoskóry, mający już najwidoczniej doświadczenie, bezpośrednie lub wynikające z czyichś opowieści, że nie każdy artefakt jest zaklętą i zabójczą bronią. 
- 
Beliar “Kruk” Erererere 
 - Takie, jakie się przydają w walce, głównie broń, ale mogą się zdażyć elementy zbroi.
 

