Forteca Paktu Trzech
-
Beliar “Kruk” Erererere
Zbliżył się do nich.
- Jeżeli się nie mylę, to ty przewodzisz tej grupie, prawda? -
Większość najemników nie miała złudzeń co do tego, komu służą i w jakim charakterze mogą zostać wykorzystani lub jak ukarani, gdy zawiodą lub podpadną komukolwiek bezpośrednio z Paktu. Ale to był Ork, może jego zastępca miał więcej rozumu w głowie, on zaś zmierzył Cię z góry zimnym spojrzeniem.
- Ta, a bo co? Nie widać, że to ja tu żem jest szefo? Że Ogrun największy i najsilniejszy? -
Beliar “Kruk” Erererere
- Widać, ja tylko pytam. Jakie są twoje warunki, żebyś ty i twoja grupa ruszyli z moimi oddziałami? -
- Złoto. Duuużo złota. I wszystkie łupy i kobietki dla nas, nie dla Ciebie ani Paktu. A jak coś jeszcze dorzucisz, to skrzyknę Ci więcej chłopa.
-
Beliar “Kruk” Erererere
- Myślę, że będę w stanie coś w tym temacie zrobić. Jeżeli zdobędziecie jakieś artefakty na wrogich żołnierzach samodzielnie, to są wasze. -
- Artefakty? - powtórzył zainteresowany Ork. Jak większość swoich współbraci gardził Magią i Magami, ale z drugiej strony wizja posiadania płonącego topora czy kruszącego mury młota była naprawdę kusząca, a taka broń kupiłaby Ci jego lojalność nie tylko na tę misję i nie tylko w szeregach Paktu.
-
Beliar “Kruk” Erererere
- Owszem. Pojawiły się wśród żołnierzy Cesarstwa ostatnim razem, więc myślę, że i w kolejnych walkach możemy się na nie natknąć. Jeżeli, oczywiście, wyrażasz zainteresowanie do współpracy ze mną. -
- Jakie artefakty? - dążył Zielonoskóry, mający już najwidoczniej doświadczenie, bezpośrednie lub wynikające z czyichś opowieści, że nie każdy artefakt jest zaklętą i zabójczą bronią.
-
Beliar “Kruk” Erererere
- Takie, jakie się przydają w walce, głównie broń, ale mogą się zdażyć elementy zbroi. -
- Ogrun i jego chłopy będą dla Ciebie walczyć i umierać. - powiedział Ork, przypieczętowując Waszą umowę. - Dopóki im się to będzie opłacać. I reszcie, bo Ogrun znajdzie też więcej chłopa, jak dostanie artefakt.
-
Beliar “Kruk” Erererere
- To się znając życie wydarzy i to bez problemów. Dzisiaj wyruszam, więc jeżeli możesz, to przygotuj się Ogrunie, bo będzie miała miejsca dobra walka. -
Ork uśmiechnął się, tylko takie walki go przecież interesowały, i odszedł, zapewne w poszukiwaniu kolejnych najemników dla Twojej sprawy.
-
Vader:
Po dość długiej podróży, wydłużonej przez bandy maruderów, potworów i innych kreatur, z którymi musiałeś się uwinąć, nim mogłeś wznowić podróż, dotarłeś wreszcie do wielkiej warowni Paktu Trzech, budzącej grozę organizacji, która jednak ostatnio dziwnie przycichła. A ściślej mówiąc, to dostałeś się w okolice pierwszej z wielu linii obronnych otaczających samą fortecę, gdzie powinieneś wymyślić odpowiedni sposób, aby dostać się tam i przeżyć, bo zwykłe wejście raczej odpada. -
Beliar “Kruk” Erererere
Tymczasowi Krukowi, z całej tej listy zakupów co do uzbierania nowej armii, już chyba nic nie pozostało. Oprócz czekania tych kilku godzin, by móc je odebrać.Baszal “Niziołek” Vallohr
To, że zwykłe wejście odpadało, było zjawiskiem wielce niekorzystnym, gdyż był posłańcem, a nie włamywaczem. Jednakże, sprawdzając okolicę, postarał się o to, by ustawić się tak, by ktoś mógł go zauważyć. W końcu, nie był aż takim niziołkiem. -
Mogłeś jeszcze spróbować dowiedzieć się jakichś szczegółów na temat wyprawy lub swojej w niej roli, aby nie iść na ślepo, choć tak, poza tym to rzeczywiście możesz poświęcić tych kilka godzin na odpoczynek, a przynajmniej jego nudniejszą wersję, bez łamania czyichś umysłów, mordowania niewinnych i torturowania jeńców.
Patrole poszczególnych sług Paktu kręciły się po okolicy, ale nie były to ich najinteligentniejsze sługi, jak choćby tuzin Zombie, który ruszył w Twoim kierunku, jak na typową bezmyślną kupę mięcha przystało.
-
Beliar “Kruk” Erererere
Jedyne, co miał zrobić, to przygotować się do wyprawy pod dowództwem Generała. Skoro nie otrzymał bezpośrednich szczegółów, to widocznie wychodzi na to, że jeszcze nie pora na to, by je poznał. A z silniejszymi od siebie nie należało się kłócić. Zresztą, Wampirzycy nigdzie nie widział, więc czemu miałby biegać jak głupiec po Fortecy Paktu Trzech, by odpowiedzieć sobie na jakieś pytanie? Źle by to zadziałało na jego reputację, która i tak została porządnie poszarpana przez ostatnią porażkę.Baszal “Niziołek” Vallohr
Mógł je oczywiście zabić, lecz postanowił zagrać bezpiecznie. Dlatego utworzył pod sobą kamienną platformę z użyciem Magii Ziemi, a następnie ją podniósł wystarczająco wysoko, by Zombie mu nie przeszkadzały. I żeby nie musiał ich zabijać. -
//Także co konkretnie robisz?//
Jak to typowe Zombie, mimo wszystko usiłowały Cię dosięgnąć, wyciągając w górę dłoni i warcząc żałośnie. Gdyby nie były takie przegniłe to może by nawet próbowały skakać? Niemniej, chyba w ten sposób stałeś się lepiej widoczny, bo z okolicy ściągają kolejne sługi Paktu. Pozostaje liczyć, że pośród nich będzie ktoś na tyle inteligentny, aby dało się z nim porozmawiać.
-
///Mam coś zrobić? Czy wystarczy przeczekać?///
Baszal “Niziołek” Vallohr
Owszem, pozostaje liczyć na to, że na pojawiające się słupy ziemi pośrodku niczego, przed murami Fortecy Paktu Trzech, postanawiają wysłać kogoś inteligentnego. NIe było w tym żadnej ironii, nie znał w ogóle kultury istot, które stały przeciwko państwom i otwarcie z nimi walczyły. -
//Jeśli chcesz tylko dostać wojo, to tak, wystarczy poczekać.//
Otaczało Cię coraz więcej Zombie, a także różnych Mutantów, równie tępych, co przerażających, wynaturzeń. Ale w końcu zaczęły przybywać też uzbrojone we włócznie, miecze, toporki i tarcze Szkielety, po nich zaś kościani łucznicy i w końcu ktoś, z kim da się chociaż porozmawiać, czyli jakiś Wampir w lekkiej zbroi i z szablą w dłoni.
- Mów szybko, kim jesteś i czego tu szukasz, a może nie skończysz jako karma dla tej zgrai. - powiedział, widocznie pewny swojej przewagi, tak jako Wampir, jak i dowódca tego niewielkiego oddziału, który nie był dla Ciebie żadnym zagrożeniem, a tym bardziej wyzwaniem. -
/// To czekam///
Baszal “Niziołek” Vallohr
- Nazywam się Baszal Vallohr, jestem posłańcem Góry - zaczął formułkę. - Przynoszę zaproszenie dla Paktu Trzech.