Vader:
Więc zabrałeś wszystko i udałeś się tam. Problemem może być to, że “najdalsza wioska” jest rzeczywiście najdalsza.
FD_God:
Tych został już na oko tuzin, a wszyscy skupili się wokół wieży, z której szczerzyły się balisty. Zaczęły one ostrzał, zatrzymując krwawy pochód Twoich ludzi.
Vader:
I właśnie dlatego podróż sporo zajmie.
FD_God:
Ogary były nieco zajęte, głównie grupką wrogich piechurów, więc na razie musicie radzić sobie sami.
Większość zebrała się tuż pod drzwiami wieży. Wokół głównych drzwi utworzyli defensywne półkole, pewnie licząc na to, że zatrzymają Was, dopóki załogi balist nie wybiją wszystkich wrogów.
‐Panowie, wiecie co robić.‐ Roześmiał się głośniej. Wyrżnąć ich wszystkich!‐ Wrzasnął głośno do swoich, dając jasno do zrozumienia iż pora na szarżę w całą tę śmieszną defensywną konstrukcję, tak samo zrobił i on chcąc pomóc swoim ludziom.
‐Oto i niezrównana potęga.‐ Zaczął się głośniej śmiać rąbiąc i siekając wszędzie dookoła, bo najpewniej nie było kierunku, z którego mieliby nie nadejść przeciwnicy.
Vader:
Charakterystyczna była tylko wysoka wieża w centrum wsi, oczywiście z drewna.
FD_God:
Wolne miałeś tylko tyły, ale nie wypada Ci się cofać, więc rąbałeś, pozbawiając przeciwników przytomności, kończyn czy życia.
‐To koniec!‐ O ile się dało to zrobić to postanowił skorzystać ze swojego trybu berserkera od całej tej przelanej krwi, przez co jego ataki oraz ruchy będą szybsze oraz silniejsze pozbawiając jedynie nieco ich precyzji.
‐Dobra chłopy, trzeba się przedostać do środka i stłamsić resztę tego śmiesznego oporu.‐ Spojrzał na drzwi i przyjrzał się im próbując określić ich jakość i to jak szybko mogłyby paść.