Przełęcz Martwego Orka
-
//Nie o to pytałem: Na czele czy gdzieś dalej?//
-
////Może nie jako pierwszy w tym szeregu, ale już jako drugi, lub trzeci, to tak. Nie wiem, co zgotowałeś dla pierwszego śmiałka, ale wolę popatrzeć, niż doświadczyć tych przenikliwych i błyskotliwych tortur.///
-
//Tylko martwi idą na szpicy, pamiętaj.//
Ruszyliście dalej, ku kolejnym Krasnoludom i Mrocznym Elfom, kotłującym się w starciu na śmierć i życie. Nagle z tłumu brodaczy wypadło coś, co przeraziło nawet Was, a to Drowy powinny budzić lęk, nie zaś mu podlegać. Mimo to, ciężko było Wam nie poczuć zimnego ukłucia strachu, gdy z tłumu brodaczy wypadł ociekający drowską juchą Krasnolud, od stóp do głów odziany w czarny pancerz, choć nie miałeś pewności, czy miał taką barwę naturalnie, czy przez krew Twoich pobratymców. Równie budzące grozę były kolce i zaostrzone krawędzie na jego zbroi, w tym kastety z kolców na rękawicach oraz wielkie szpikulce na łokciach, kolanach i hełmie. Świdrując Was oczyma niczym rozżarzone węgielki, starł nieco krwi z czarnej, skołtunionej brody i warknął.
- Śmierdzunce Drowy. - mruknął i pochylił głowę, niczym szykujący się do szarży byk, a potem zaatakował, niewiarygodnie szybkim tempem jak na Krasnoluda, wbijając długi kolec w brzuch pierwszego Mrocznego Elfa, a potem wyrwał go i kilkoma ciosami kastetów oraz szpikulców na kolanach skończył walkę. Na drugiego z kolei rzucił się, pochwycił w niedźwiedzim uścisku, a potem zaczął się z nim szamotać, rozcinając skórę, odzienie i lekkie pancerze z pajęczej sieci. Ty byłeś następny, ale do Ciebie szczęśliwie nie doszedł, choć i tak musisz zmierzyć się z dwoma innymi Krasnoludami, uzbrojonymi już na szczęście tylko w topory i tarcze, na których widniał pieniący się kufel na tle górskich szczytów. -
Grutillon “Flak” Flav
///Nawet nie zliczę, ile moich postaci ruszyło przodem, popełniając ten błąd.///
Przepuścił serię kilku szybkich cięć w jednego z krasnoludów, po czym nagle zmienił cel swoich ataków i runął z nową falą ciosów na drugiego przeciwnika, by na koniec spróbować odskoczyć i nie dać się trafić żadnemu z nich. -
Nie byli oni nowicjuszami w wojennym fachu, widziałeś to w ich postawie, sposobie wyprowadzania ciosów oraz blokowaniu Twoich, ale zrozumiałeś też, że nie walczyli wcześniej z Drowami, gdyby mieli już za sobą choć jedną walkę z takimi jak Ty, wiedzieliby się czego spodziewać. Jeden z nich miał szczęście i w porę osłonił się tarczą, drugi już nie i padł do Twoich stóp, obficie krwawiąc z rozciętego gardła. Widząc to, jego kompan warknął niczym dzikie zwierzę i rzucił się na Ciebie ze zdwojoną siłą, wymachując nie tylko toporem, ale i tarczą, którą co prawda nie mógłby Cię zabić, ale zepchnąć z muru już tak, a i sam cios nie byłby na pewno czymś przyjemnym.
-
Grutillon “Flak” Flav
Spróbował stworzyć barierę z użyciem swojej magii, wielkości chociażby puklerza, by przyblokować uderzenia Krasnoluda, a następnie również wykonał pchnięcia ze swojego jatagana, celując głównie w brodę przeciwnika, za którą kryła się szyja. -
Znów zasłonił się tarczą, ale osłonił w tym czasie inne partie ciała, z czego skorzystał inny Mroczny Elf, posyłając mu między żebra bełt z kuszy. Skinął Ci lekko głową i odszedł dalej, aby pozbyć się tak kolejnych obrońców.
-
Grutillon “Flak” Flav
Natomiast Flak ruszył do dalszej walki. Należało zdobyć ten odcinek. I następny. I następny. Nienawidził tej okolicy na dole. Nienawidził kopalnia latryn. Nienawidził dyplomatycznych rozmów z Zielonymi. Chciał być tutaj, na górze, tak jak Mroczny Elf znajduje się na górze piramidy, jako rasa dominująca. Bo tak to powinno wyglądać. Krasnoludy nie powinny zdobyć nad nimi przewagi. Ruszył dlatego do walki, siekając Krasnoludy swoimi jataganami. -
Niczym czempion wiecznie spragnionej krwi Pajęczej Królowej przedzierałeś się przez kolejnych brodaczy. Choć nie wyżynałeś ich tabunami, nie byli to byle jacy obrońcy, każdy przeciwnik stanowił mniejsze lub większe wyzwanie, to jednak od Twoich ostrzy padło już sześciu kolejnych Krasnoludów. Wśród nich nie było tego dziwnego wojownika, ale miałeś przeczucie, że jeszcze go spotkasz. Łapiąc oddech po ostatnim pojedynku zauważyłeś, że rozbijacie wrogów, wybijając ich lub zmuszając do ucieczki, przynajmniej na tym odcinku murów.
-
Grutillon “Flak” Flav
Zwyciężą, jeżeli nie tylko zdobędą odcinek murów, ale także jeżeli go obronią przed kontratakiem, jakiego się spodziewał. Chyba, że Krasnoludy przygotowały coś znacznie gorszego przeciwko Mrocznym Elfom i nikt nie zwycięży tej bitwy. Nie był jednak dowódcą, który miał się martwić o skutki swoich decyzji. Jego zadaniem była służba Pajęczej Królowej i to właśnie z tego chciał zasłynąć. A możliwości miał sporo, praktycznie tyle samo, ile gardeł miały żyjące jeszcze Krasnoludy, co ciągle, cięciami i pchnięciami, próbował wykorzystać. -
Zabiłeś jeszcze tylko dwóch Krasnoludów, później wokół miałeś jedynie swoich kompanów, których dla kaprysu też mógłbyś w zasadzie zabić, jak na zdradzieckiego Drowa przystało. Niemniej, ten odcinek murów jest wasz, kolejne niedługo padną, podobnie jak brama, do której przystawiono taran, bujany przez najsilniejszych niewolników lub najemników wszystkich ras, mający zniszczyć bramę, nie czułeś jednak, że szybko się z nią rozprawią. Może otwarcie jej od środka ułatwiłoby reszcie atakujących sprawę?
-
Grutillon “Flak” Flav
Zapewne, to był dobry pomysł. Ruszył dalej, by zobaczyć, czy to w ogóle jest możliwa dla niego opcja. Nie będzie przedzierał się przez setki Krasnoludów, jeżeli takie tam czekają. -
Póki co walka rozgrywała się na murach i tam było najwięcej uzbrojonych brodaczy, pod samą bramą było ich może dziesięciu, ale z racji tego, że twoi kompani podciągnęli taran pod bramę, to widziałeś, jak przynajmniej trzy razy tyle wojowników biegnie już w jej kierunku, aby odeprzeć wroga, jeśli brama padnie.
-
Grutillon “Flak” Flav
Obserwował to, po czym przekazał wiadomość o liczbie wroga innemu Mrocznemu Elfowi. W sumie, wpadł mu do głowy pewien plan.
-- Jak myślisz, jak zareagują brodate ciołki, jeżeli ich martwi towarzysze spadną im na głowy? -
- Krasnoludy ciężko złamać, ale próbować zawsze warto. - odparł zapytany przez ciebie Drow z uśmiechem.
- Prędzej się wkurwią, przyjdą tutaj i zasiekają nas toporami. - mruknął inny, któremu dla odmiany twój pomysł nie przypadł do gustu. -
Grutillon “Flak” Flav
-- Nie wymiękaj. Jesteś Elfem, ale Mrocznym Elfem, więc będę zaskoczony, jeżeli brakuje ci odwagi. Zrzućmy trupy na ich głowy i pilnujmy wejść na naszą pozycję, a kto wie, może nasza postawa zostanie zauważona i doceniona. A nie zamierzam być tylko bezimiennym żołnierzem, który brał udział w zdobyciu twierdzy. Zamierzam być jednym z jej zdobywców. -
Przekonałeś go i innych lub chociaż uciszyłeś jakiekolwiek głosy sprzeciwu i w ten sposób trupy Krasnoludów, jeden po drugim, spadały w kierunku obrońców. Twoja taktyka odniosła nawet jakieś efekty, bo gdy pod bramą zgromadziło się ich czterdziestu, tak nagle tuzin pognał na mury, aby pomścić na was tę zniewagę.
-
Grutillon “Flak” Flav
Obserwował to, jak się poruszają, oraz to, jak są wyposażeni. Równocześnie czekał, aż w końcu się spotkają i rozpocznie się kolejny epizod tej walki. -
Byli to typowo uzbrojeni i wyposażeni wojownicy Królestwa Krasnoludów, w kolczugach, elementach pancerza, z tarczami, hełmami i jednoręcznymi toporami lub młotami w dłoniach. Jeden uzbrojony w młot rzucił się akurat na ciebie, gdy dotarł na mury, zamachując się tak, aby jednym ciosem zmiażdżyć ci prawe kolano.
-
Grutillon “Flak” Flav
Postanowił odpowiedzieć defensywnie, wykorzystując Magię Barier by móc przyjmować na nią uderzenia krasnoludzkiego młota, samemu szukając miejsc by dźgać przeciwnika swoimi Jataganami. Liczył po cichu na to, że Bariery wytrzymają, przez co może zaskoczyć przeciwnika i skupić się na ofensywie, zamiast odskakiwaniu i unikaniu morderczych uderzeń Krasnoluda.