Dzikie Pogranicze
- 
 Kuba1001 Kuba1001Mag ponownie nachylił się nad Tobą, jakby badał Twoją ranę, ale odezwał się szeptem: 
 ‐ Nie tak głośno, bo nagle będę musiał wyleczyć wszystkich, a nie jestem w stanie, a nie chcę, żeby mnie któryś zadźgał we śnie za to, że nie pomogłem jemu albo jego kompanowi. Wezmę trzydzieści sztuk złota od łebka. Zadowolony?
- 
- 
 Kuba1001 Kuba1001Zabrał sakiewkę i przeliczył monety, chowając ją do rękawa szaty. W odpowiedzi jedynie skinął głową i strzyknął palcami, a po kilku chwilach, jakie zajęły mu wymamrotanie zaklęcia, wypuszczenie z palców mlecznobiałej mgły, zaklęcia znieczulającego, i wyleczenia obrażeń samymi dłoniami, które otaczała zielona poświata. Gdy skończył, zajął się też Leifem i odszedł do swoich zajęć. 
- 
- 
 Kuba1001 Kuba1001Wszystko to Ci się udało, ponieważ byłeś przeraźliwie głodny, zmęczony i spragniony po polowaniu i walce z Orkami, a najemnicy przekonali kupca, aby nie próbował teraz zmieniać lokalizacji obozu. Jednakże i tak Cię obudzono, wieczorem, ponieważ wtedy wszyscy mieli być na nogach, gdyż obawiano się odwetowego ataku Orków. 
- 
- 
 Kuba1001 Kuba1001‐ Myślę, że dalej ku Verden. Im bliżej, tym większa szansa na spotkanie jakiejś cywilizacji, choćby obozu łowców, strażnicy czy miasteczka, które powinno dać nam schronienie… Naprawdę uważasz, że może być tak źle? ‐ odpowiedział i sam zadał pytanie, również zniżając głos do konspiracyjnego szeptu. 
- 
- 
- 
- 
- 
- 
- 
- 
- 
- 
- 
- 
- 
 

