Kres Nadziei
-
-
-
-
-
-
Kuba1001
Zaśmiał się krótko i jego wojowie znów otoczyli Cię kordonem, gdy weszliście głębiej. Zauważyłeś, poprzez prześwity w zbrojach swych towarzyszy, jak Wilkołaki kulą się pod ścianami, obgryzają jakieś kości lub gryzą kraty. Te ostatnie były pacyfikowane mocnymi ciosami pięści dowódcy orkowej straży. Dalej były Wampiry, lecz jeszcze bledsze, wychudzone i z obłędem w oczach. Większość wyciągała w Waszym kierunku dłonie przez kraty, ale gdy jeden z Orków uniósł halabardę do pokazowego ciosu, tamci natychmiast cofali się do swych cel.
Po tej krótkiej wędrówce trafiliście pod drzwi, których pilnował nie zastęp Orków, a te dziwne stwory przypominające cienie‐zabójców, jakie już spotkałeś. Na żelaznych wrotach był napis, a głosił on:
Me eksperymenty udane lub nie. Wchodzicie na własną odpowiedzialność, głupcy
Bezpośrednio pod nimi narysowano równo pięćdziesiąt białych czaszek z skrzyżowanymi piszczelami, co może sugerować, jak skończyła większość gości. -
-
-
-
-
-
Kuba1001
Ponownie skinął i ruszył przez wrota jako pierwszy. Pozostali poszli za nim, a Ty w środku. Zatrzymali się przed pierwszą z brzegu klatką, która była na tyle duża, że nie widziałeś, co było w środku. Choć brak światła też miał w tym swój udział.
‐ Rzuć mięcho. ‐ podpowiedział Ork. ‐ Ale nie zbliżaj się do krat. -
-
Kuba1001
Plasnęło o podłogę klatki, a po chwili z mroku wynurzył się wąż o fioletowo‐białych łuskach, całkiem spory wąż, mógł mieć z cztery czy pięć metrów długości, i zaczął kąsać mięso, co jest dość dziwne jak na węża. Później pojawiły się jeszcze dwa węże, identyczne jak ten pierwszy. Następnie kolejne i tak, aż uzbierało się ich siedem, z czego każdy oddzielnie rozszarpywał kawał mięsa.
-
-
-
-
-
-