‐ Tak, oddanie mu go na własność po jakimś czasie było jednym z warunków, które postawił, aby wesprzeć nas w wojnie. Choć odstąpił od tego, gdy zdecydował się ruszyć na front z Krasnoludami.
‐ Więc z pewnością będzie na nas czekał… Hmmm, Twoje zainteresowanie kamieniem jest spowodowane własną ciekawością czy ciekawością kogoś z bractwa Rycerzy Śmierci?
‐Wiedziałem, że to pytanie nadejdzie. W większości moją ciekawością, jednakże jeżeli okaże się być czymś więcej, to przekażę Mistrzowi do Zamku kawałek tego kamienia.
Skinął głową, a po chwili usłyszałeś wrzawę dochodzącą z lasu oraz wybiegających zeń niewolników, a także kierujących się tam żołnierzy. Cóż, Elfy prędzej czy później musiały przerwać te prace, prawda?
Niewolnicy uciekali w panice, wycofywali się lub padali trupem od elfickich oszczepów i strzał, acz żadnych wojowników nie widziałeś, nie posłali do boju nawet swojego mięska armatniego, czyli Grzybiaków…
Ostrzał osłab, a niekiedy nawet ustał, ale to za mało, żeby ich zatrzymać, pozostali Magowie również próbują coś działać, podobnie jak żołnierze, ale tym ostatnim niezbyt wychodzi cokolwiek poza umieraniem.
‐Te drzewa upadną…
Użył magii ziemi, by zacząć wyrywać całe drzewa wraz z korzeniami, łącznie z ziemią, którą kontrolował. I tym się posłużył jak pociskami z katapulty.
Wyrwałeś kilka z nich, ale ciskanie nimi we wrogów nie dawało wiele, ponieważ kolejne drzewa dawały odpowiednią ochronę, tudzież te słabsze łamały się pod ciężarem Twoich improwizowanych pocisków.