Achaton
-
- A nie lepiej zablokować wejście i iść dalej? - podsunął Ci pomysł jeden z Magów. - Smok nie kwapi się, żeby do nas wyjść.
-
- Ten kamień? - domyślił się Mroczny Elf, mając na myśli tajemniczy głaz spadły z nieba w decydującym momencie jakiegoś starcia, a który tak bardzo chciałeś zdobyć i zbadać.
-
- Dlatego postawili tam Smoka. Albo nie ma tam kamienia, a on tylko broni tej uliczki z jakichś strategicznych powodów, których my nie znamy, nie zaopatrzyliśmy się jak dotąd w plan miasta.
-
- Może do tego czasu ktoś inny go zabije. - odrzekł jeden z Magów, choć wiedział równie dobrze jak Ty, jego kompan i wszyscy inni, że szanse na to są tak małe, że prawie żadne.
-
Bez trudu zebrałeś wszystkich, nie licząc martwych i dogorywających na tyle kolumny i puszonej przodem kawalerii, która albo nie wykryła żadnych przeszkód, więc nie wraca, żeby o nich zameldować, lub wszyscy zostali wybici do nogi na szańcu obronnym, przez który nie mogli się przebić ani uciec.
-
A więc pora ruszać, tylko co zrobić ze Smokiem? Wciąż żyje, a nawet jeśli go nie zgładzicie, to wypada jednak zrobić coś, co pozwalałoby uniknąć tak okrutnej śmierci innym wojownikom podążającym w tym kierunku, tą samą ścieżką. Gdyby częściowo rozpuszczone, okrutnie zmasakrowane zwłoki tych poległych Drowów nie były wystarczającą przestrogą…
-
Magowie pokiwali głową, potwierdzając, że mogą to uczynić.
- Tylko którędy się stąd wycofamy, gdyby dalej było zbyt groźnie? - zapytał jeden z nich. -
- Więc jak dojdzie tu to całe wsparcie, jeśli zawalimy budynki?
-
Teraz rozumieli i obaj Magowie przystąpili do działania, a po chwili Twoje polecenie zostało wykonane. Jeśli wielka gadzina nie uzna, że pora na rozprostowanie skrzydeł, to inne wojska Drowów przechodzące tędy mogą być w miarę bezpieczne.
-
Dzięki temu znaleźliście swoją kawalerię, lub to, co z niej zostało: Tak wierzchowce, jak i ich jeźdźcy, byli nafaszerowani elickimi strzałami oraz oszczepami, niektórych coś z niewiarygodną siłą rozerwało na dwoje.