Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
//Może to przez to, że jestem chora, ale nie zrozumiałam. :')
///Uciekaj przed siebie w linii prostej od hydry.
Tak też zrobił.
Udał się pierwszy etap. Co więcej, udaje się nadal.
Wciąż trzymał się tego pierwszego etapu, bo do drugiego na razie nie mógł przystąpić.
Nie był jedynym uciekającym, gdyż w ucieczce uczestniczyło ponad pięćdziesięciu niewolników.
A co z głównym, zapewne bardzo głodnym zagrożeniem?
Jak się zajmie resztą i nie jest uwięziony, to prawdopdoobnie zacznie ich gonić.
Warto nieco przyśpieszyć.
No tak.
Więc to zrobił.
Udało się.
Zaczął szukać jakiegoś wyjścia.
Było zbyt ciemno, żeby cokolwiek znaleźć, ale ktoś chwycił go za rękę. ‐Za mną!
‐ Wiesz, gdzie iść? ‐ zapytał, podążając za tym kimś i przyglądając mu się.
‐Tak, a przynajmniej zauważyłem, gdzie część ucieka. I nadal żyją.
‐ Szczęściarze.
‐I nam też się uda. Mówiąc to na ślepo dotarł do kamiennej ściany, gdzie to odsunął jeden głaz ukazując tunel, którym mógł przejść jedynie na czworakach. ‐Idź pierwszy.
Bez słowa posłuchał się i poszedł pierwszy.
A jego nowy kompan za nim i zasunął głaz. ‐Idź dalej.