Leśny Trakt
-
- Czy jeśli otrzymasz stosowną eskortę, ruszysz do ich dworów, aby z nimi negocjować? - zapytał Gelu. - Moi wojownicy zapewnią ci bezpieczeństwo, ale nie mogę wysłać ich samych. Nie znają aż tak sąsiednich włości, a nawet gdyby, to mało prawdopodobne, że jakikolwiek szlachcic uwierzyłby w to, co im przekażą. Ty powinnaś być bardziej wiarygodna. W międzyczasie my zajmiemy się dalszym zbieraniem informacji i walką z armią Gideona.
-
— Tak. — Odpowiedziała kiwnięciem głowy po krótkiej chwili namysłu. — Zrobię to.
-
- A więc ustalone. - odparł Półelf. - Jeśli chcesz, możesz zabrać teraz głos.
-
Pokręciła przecząco głową.
— Ja nie mam już niczego więcej do dodania. -
Pozostali wymienili jeszcze kilka ogólnych uwag, dotyczących wart, obozów, zebrania ochotników, którzy mieli chronić cię podczas podróży i tym podobnych. Niemniej, nie minęły dwa kwadranse i spotkanie dobiegło końca, a wszyscy zaczęli się rozchodzić do swoich zajęć.
-
//Ja już raczej nie mam tutaj nic do ogarnięcia. Post z mojej strony i time skip do początku podróży?//
-
//No ja nic większego nie planowałem po drodze, także śmiało.//
-
I Densissma odeszła do swojego namiotu, by tam uporządkować swój wygląd oraz myśli przed podróżą. Otrzymała poważne zadanie i zamierzała wykonać je jak najlepiej, a poza tym, jeśli, nie… gdy już odzyska władzę, dobre stosunki z sąsiadami będą potrzebne.
-
Nie minęło wiele czasu, a twoja eskorta była gotowa. Leśna Straż nie była liczna, więc nie mogłaś liczyć na małą armię, ale z drugiej strony ten tuzin, który ci przydzielono, byłby w stanie poradzić sobie ze znacznie większą ilością przeciwników. W tej grupie była ósemka Elfów oraz czwórka ludzi, wszyscy uzbrojeni w łuki, kołczany pełne strzał, jednoręczne lub długie miecze, sztylety, dłuższe noże do walki wręcz i krótsze do rzucania. Dysponowali też wszelkim niezbędnym ekwipunkiem, takim jak prowiant na drogę, namioty, pochodnie i wszystko inne. Do grupy dołączył też po chwili Agroks, również dźwigający własny ekwipunek.
- Nie będę towarzyszyć wam długo, mam inne zadania do wypełnienia. - powiedział tak do twojej eskorty, jak i do ciebie. Nie byłaś pewna na ile były to zadania zlecone przez Gelu, a na ile ustalone między wami wydanie złota gdzieś daleko stąd, aby zyskać dodatkowe wsparcie dla waszej sprawy.
//Ogółem to możesz dać mi na PW opisy tych szlachciców z sąsiednich włości albo jakieś luźne pomysły czy sugestie, jeśli jakieś masz, ale z góry mówię, że przynajmniej część mam zamiar wprowadzić we własnym zakresie.// -
— Dokąd zmierzasz? — Zapytała, spoglądając na niego.
// Pomysłów na szlachciców nie mam, ale ostatnio na Twitterze znalazłem artystę rysującego gródki i zamki, więc mogę podesłać je jako wygląd włości tych ziomków?//
-
//Jasne, może jakoś to wykorzystam.//
- Najpewniej do Nowego Gilgasz, Gilgasz lub Kasuss. Spróbuję załatwić wszystko jak najszybciej i wrócić tu, nim ty powrócisz ze swojej misji. -
— W takim razie… Czeka przed tobą długa droga. Mam nadzieję, że nie napotkasz na niej przeszkód. — Odpowiedziała, na moment odwracając głowę. — Co musisz załatwić, jeżeli wolno mi spytać o to?
-
- Chciałaś żebym wynajął najemników za znalezione w dworze Heśnika złoto, pamiętasz? - zapytał szeptem, widocznie zdziwiony tym pytaniem.
-
— Ah, tak…! — Pacnęła się lekko w czoło, ale także mówiła szeptem. — Wybacz mi, nie połączyłam tych miast z tym zadaniem. W każdym razie, powodzenia. Zdolni ludzie będą nam potrzebni.
-
- Pani? - zagadnął cię jeden z eskortujących cię Elfów. - Jesteśmy gotowi do drogi, czekamy tylko na twój rozkaz.
-
— Dobrze, już nie będę nas dłużej wstrzymywała. Ruszajmy już. — Odpowiedziała Elfowi, po czym zanim odeszła razem z resztą swojej eskorty, jeszcze zwróciła się Agroksa. — Powodzenia, raz jeszcze.
I odeszła z Leśną Strażą w swoją stronę.
-
Agroks, tak jak powiedział wcześniej, miał zamiar wam towarzyszyć, przynajmniej część drogi. Część trasy pokonacie więc razem, tylko gdzie udacie się najpierw? Z opowieści ojca, samodzielnego studiowania map okolicy bądź wizyt w siedzibach innych arystokratów czy też uczestniczenia w ucztach w waszym dworze, na które ci przybywali, pamiętałaś, czyje włości cię otaczały, kto nimi zarządzał i jak był nastawiony do twojego ojca. Niestety, nie miałaś pojęcia, jak układają się ich relacje z Gideonem, bo mogłaś być pewna, że wysłał do nich swoich ludzi, gdy tylko przejął władzę nad twoimi ziemiami. Tym, który dzierżył najwięcej władzy i ziemi był bez dwóch zdań baron Asor Vetz, zasłużony dla Cesarstwa wojownik i człowiek od wykonywania wielu specyficznych i ważnych dla państwa misji. Pierwsze włości tutaj otrzymał jako nadania ziemskie od samego Cesarza, kolejne były przez niego sukcesywnie odkupywane od poprzednich właścicieli, gdy monarcha zaczął wynagradzać go złotem i srebrem, a nie ziemią. Poza wielkim zamkiem, jego rodową siedzibą, miał w swoim władaniu kilka miasteczek i grodów oraz kilkadziesiąt wsi, a bogactwo zapewniały mu wielkie połacie ziemi rolnej, młyny i tartaki, na wiele pozwalały mu też przywileje cesarskie. Ale Asor był już stary, jeszcze gdy odwiedzał twojego ojca przed laty miał siwe włosy i poznaczoną zmarszczkami twarz. Choć podobno wciąż był w niezłej formie, jego włościami realnie zarządza jego syn, Edar, będący niemal kropka w kropkę swoim ojcem. Innym ważnym szlachcicem jest Orth Darsk, który był bogatszy nawet od rodu Vetza. Zawdzięczał to odkrytym przed kilkoma dekadami złożom srebra, żelaza i węgla oraz kamieniołomom. Interesy te kręciły się tym lepiej, gdy około ośmiu lat temu osadził na swoich ziemiach ponad dwieście Krasnoludów, które opuściły swoje państwo i jeszcze bardziej podniosły jakość wydobycia. Ponadto przez jego ziemie przepływała jedyna żeglowna rzeka w okolicy, którą można było dostać się nawet do Kasuss, stąd i na tym zbijał majątek, tak jak na pobieraniu opłat od innych szlachciców czy podróżnych za korzystanie z jego rzeki. Jednak jego bogactwa kryły się tylko w wodzie i pod ziemią, nie na niej. Choć położone nad wodą i w pobliżu kopalń osady kwitły, zwykłe wioski i dwa miasteczka były dość ubogie, a mieszkańcy często narzekali na to, że ich pan pamięta o nich tylko wtedy, gdy trzeba zapłacić podatki. Jego gród, centrum lokalnego handlu, jest położony na trzech wyspach na rzece, a na obu brzegach przylegają doń rozległe podgrodzia. Był jeszcze Bridir Garkeg. Niegdyś jego włości również kwitły, może nie tak jak dwóch pozostałych arystokratów, ale wciąż. Zgubą okazał się dla niego wędrowny Mag, którego przyjął na swój dwór, aby nauczał jego córkę, która wykazywała w tym kierunku pewien talent. Jak się później okazało, nawiązali oni romans, ale nie to było najgorsze. Mag zapragnął zdobyć nie tylko córkę Bridira, ale i cały jego majątek. Czekał cierpliwie na okazję, a ta nadarzyła się w postaci bandytów, którzy wielką szajką przybyli na ziemie Gerkega. Wysłał on do walki swoich zbrojnych, których miał wesprzeć Mag. Dogadał się on jednak z liderem bandytów, wprowadził armię szlachcica w pułapkę i dał jego wojownikom prosty wybór: dołączyć lub zginąć. Większość wybrała to pierwsze, opornych zgładzono. Wykorzystując wykradzione ze skarbca przy pomocy swej kochanki złoto, posłał on kilku zaufanych ludzi do Nowego Gilgasz, aby wynajęli najemników. Gdy wrócili, zebrał wszystkich wiernych sobie wojowników i ruszył na siedzibę Bridira, którą zdobył po krótkim oblężeniu. Szlachcic wymknął się i udał na ziemie Asora, ten zaś udzielił mu wsparcia w postaci swych wojsk, poprosił również o pomoc najbliższy cesarski garnizon. Walki trwały około pół roku, zakończyły się zwycięstwem Gerkega. Swoją córkę schwytał i zamknął w areszcie domowym, służących pod Magiem wrogów zabił lub powiesił, jeśli się poddali, ukarał tych, którzy przysięgli wierność uzurpatorowi. Mag jednak uciekł i prowadził działania partyzanckie, ale w końcu udał się do Nowego Gilgasz. Myślano, że sobie odpuścił, ale nic bardziej mylnego: wrócił z kolejną armią i tatuażami na ciele, które mówiły jasno: przyrzekł wierność Czarnemu Słońcu, a to użyczyło mu wojowników, aby zajął ziemie szlachcica i pozwolił im działać do woli na swoich ziemiach. Tym razem wsparcia Bridarowi użyczyli wszyscy okoliczni szlachcice i arystokraci, a cesarski garnizon niemal opustoszał, większość żołnierzy tłumiła rebelię Maga. I choć rozbito jego armię i wyparto z większości kluczowych pozycji, to on wciąż jest na wolności, walczy i knuje. Ziemie Bridara nie są jednak bezpieczne, za to opustoszałe i spustoszone. Jednak bez dwóch zdań teraz to on wygrywa, nawet pomimo tego, że szlachta wycofała do siebie swoje wojska (chociaż wciąż służą tam liczni wojownicy rodu Vetz, ostatnio nawet jeszcze liczniejsi, gdy Cesarz nakazał wycofanie swoje armii i przerzucenie jej na jeden z wielu frontów toczących się obecni wojen. Poza nimi walczą tam też Krasnoludy Darska, którym zezwolił na walkę, ale tylko w charakterze najemników, których Bridar musi opłacać, a także płacić bezpośrednio drugiemu szlachcicowi za ich pomoc).
-
Densissma stwierdziła, że Bridir Garkeg raczej nie udzieli jej pomocy, skoro wciąż prowadził własną walkę z Magiem, który nie odpuszczał żądzy przejęcia jego włości. Orth Darsk być może i posiadał wielkie bogactwo, ale patrząc na to, jak traktował swoich poddanych, młoda dziedziczka wątpiła, że będzie skłonny pomóc komuś, kto na moment obecny po prostu nie posiada niczego, poza tytułem, na którego poparcie ma bardzo niewiele… Za to Asor Vetz był tym, z którym wiązała największe nadzieje. Nie tylko posiadał środki, by ją wesprzeć, ale patrząc po tym, że udzielił schronienia i sił Bridirowi, może była szansa na to, że on lub jego syn okażą pomocą dłoń także Magnom… Dlatego też skierowała wyprawę na ziemię rodu Vetz.
-
Choć teoretycznie dzieląca wasze włości odległość nie była wielka, nawet gdyby liczyć od twojego dworku do jego rodowej siedziby, to jednak podróż zajęła wam kilka dni. Wszystko przez to, że zamiast poruszać się gościńcem, kryliście się po okolicznych lasach. A chociaż widzieliście, że drogą podróżują jedynie okoliczni chłopi i inni mieszkańcy tych ziem, czasem podróżni z dalszych krain, nie zaś Orkowie Gideona, to wciąż lepiej było zachować ostrożność. Ciężko z całą pewnością stwierdzić, kto był na jego usługach lub mógł na was donieść za obietnicę nagrody, jaką zapewne wystawił za tobą, Agroksem, Gelu i resztą Leśnej Straży Gideon. Tak czy siak, dotarliście wreszcie na ziemie rodu Vetz, tam też od grupy odłączył się Agroks. Wam zaś udało się dotrzeć pod wielki zamek, na murach którego powiewały chorągwie Cesarstwa oraz Vetza.
-
// Wypada zapukać do bramy zamku? xD //