Wioska Klanu Mors
-
Z wkurzeniem na twarzym zawrócił w strone Skavena -Kurwa skavenów rekrutów, wojowników i chuj wie właściwie kogo masz ich tutaj przyprowadzić i niech lepiej dobrze walczą bo kurwa tobie się oberwie i nie żartuje, oj nie nie nie nie nie!- po czym znów ruszył w stronę wyjścia.
-
Szczur mruknął jeszcze coś pod nosem, ale po takim pokazie siły z pewnością wypełni Twoje polecenie najlepiej jak potrafi. Ty zaś bez trudu opuściłeś arenę.
-
Pomyślał przez chwile nad magami po czym postanowił szukać tej wioski zrujnowanej przez koboldy, więc udał się do domu by zabrać trochę prowiantu i swoje wyposażenie bo zapewne bez walki się nie tego nie zrobi.
-
Wioska była zrujnowana, ale faktycznie, nie musiało to znaczyć, że jest niezamieszkana, zwłaszcza, że w Podmroku żyły kreatury o wiele prymitywniejsze i groźniejsze niż Skaveni, dla których takie miejsce byłoby idealną kryjówką. Tylko czy wybranie się tam samemu to na pewno dobry pomysł?
-
Wybranie się samemu kończy się zazwyczaj źle, ale wielki Queek nie potrzebuje nikogo, ale to nikogo! Tak więc po przygotowaniu się, ruszył w stronę tej wioski.
-
W jednym z tuneli prowadzących do wioski, mniej więcej w połowie drogi, usłyszałeś cichy warkot. Tylko to uratowało Ci życie, może także szybki unik, gdy nad Twoją głową przeleciały dwie jadowite macki. Po chwili z mroku wyłonił się Twój oponent, Pantera Cienia, powarkując i szczerząc kły.
-
-O skurwesyn! Troche jak szczur, tyle że nie!- Rzekł w strone pantery. W podmroku czai się wiele różnych istot więc w sumie gdyby tunel byłby czysty to święto. Ale skupił się na swoim przeciwniku, próbując zrobić szybką analizę swojego przeciwnika, pewnie zjadł już niejednego Skavena. Zastanowił się też czy jego oręż nada się na to bydle, a w międzyczasie skupiał się na unikaniu ataków.
-
Każdy oręż powinien się nadać, inna sprawa, jak go użyjesz. Nieopancerzone działo można zranić każdą bronią, ale trzeba to zrobić szybko, Pantery Cienia są zwinne i szybkie, a przy tym nie popełniają dwukrotnie tych samych błędów, więc jeśli już atakować, to raz, ale dobrze. Jakimś sposobem mogłoby być też odcięcie jednej z jadowitych macek potwora, wtedy zwykle salwuje się on ucieczką. Lub rzuca się do ataku z jeszcze większą wściekłością. Nie pamiętasz za bardzo, jak to szło, ale byłeś pewien, że to raczej jedno z dwóch.
-
Robiąc wszelkiego rodzaju uniki, starał się wbić jego kilof w nogę Pantery licząć że to ją spowolni.
-
Macki najeżone trującymi kolcami były dłuższe niż reszta ciała potwora, więc sprawnie trzymały Cię na dystans, nie pozwalając zbliżyć się na tyle, abyś był w stanie zaatakować jej pozostałe kończyny.
-
Rozejrzał się dookoła, szybko szukając wzrokiem czegoś specjalnego w otoczeniu.
-
Tunel jak tunel, nic szczególnego. Jednak gdy Ty rozglądałeś się za czymś, co ułatwi Ci walkę, Pantera wykorzystała chwilę nieuwagi i lukę w obronie, chwytając Cię jedną z kończyn. Nim zdążyłeś zareagować, zamachnęła się i uderzyła Tobą w ścianę tunelu. Nie był to mocny cios, miał Cię tylko ogłuszyć, a Ty przeczuwałeś, że ostatnim, co zobaczysz w życiu, będzie wielka paszcza pełna kłów, gdy gdy nagle powietrze ze świstem przecięła włócznia o dużym, ząbkowanym grocie, wbijając się w bok zaskoczonej Pantery, która teraz sama popełniła błąd nieuwagi, jak Ty przed chwilą. Nim potwór zdążył zareagować, jeszcze trzy oszczepy wbiły się w jego bok, uśmiercając bestię na miejscu.
-
Koboldy, Skaveni może? Queek wstał po czym zebrał swój oręż i spojrzał w strone z której oszczepy były rzucane.
-
Pudło i pudło, bowiem tymi, którzy zabili Panterę Cienia, a przez to uratowali Ci życie, była banda Goblinów. Małe, zielone, zdradzieckie, szpetne i podstępne pokurcze, plaga tych ziem, kiedyś podobno kontrolowały cały Podmrok, a w niektórych regionach wciąż są największą siłą, ale coraz więcej terenów wyrwały im Szare Krasnoludy, Koboldy, Skaveni czy Orkowie. Nie miałeś, co prawda, powodów, aby nienawidzić tych stworów, ale tym bardziej nie powinieneś im ufać, pośród Skavenów, które miały do czynienia z Goblinami, dochodziły różne plotki o nożach wbijanych plecy, sztyletach między żebrami, truciźnie w jedzeniu czy bimbrze albo innych sposobach, na które mali Zielonoskórzy pozbywali się swoich wrogów. Ci tutaj musieli być jakąś mniejszą grupką z plemienia, wysłaną na patrol lub łowy, wszyscy uzbrojeni byli w kilka oszczepów do rzucania, włócznię do walki w zwarciu, noże, sztylety i zakrzywione mieczyki. Przywódca ich grupy odznaczał się na tle innych większymi gabarytami, masą i zapewne siłą oraz wytrzymałością, a także dziwnymi, żółtymi ślepiami, zębami spiłowanymi na kształt kłów drapieżnika i wielką blizną na prawym policzku, przypominającą ślad po jakimś zabójczym zaklęciu, które przeszło za blisko.
-
-Wy tu po tą pantere czy tak sobie po tunelach popierdalacie?- Rzekł Queek, nie wiedział co gobliny mogą planować więc przygotował broń, aczkolwiek nie zamierzał z nimi walczyć.
-
- Łapać skurwysyna, tak! - odkrzyknął w odpowiedzi postawny Goblin, a jego podwładni rzucili się naprzód. Na szczęście dla nich i Ciebie nie była to komenda do zaatakowania, ale oskórowania zdobyczy. Nie byłeś myśliwym, ale słyszałeś o tym, że trupy w Podmroku gniją bardzo szybko, w czym mają pomagać żyjące w tunelach grzyby, bakterie i tym podobne, a im dłużej trup leżał w tunelu, tym większe szanse na przybycie złaknionego padlinożercy. Dlatego Gobliny przypadły do trupa, za pomocą ząbkowanych noży w dość ekspresowym tempie zdzierając z niego skórę, a także odcinając końce macek, te z jadowitymi kolcami. inne, przy pomocy małych młotków, powybijały także zęby potwora, wszystko to pakując do płóciennych worków. Gobliński herszt przyglądał się naprzemiennie pracy swoich podwładnych i Tobie, a gdy tamci skończyli, pociągnął nosem jak drapieżnik na łowach i zmrużył dziwne oczy.
- Wrogowie blisko, za dużo. Uciekać. Skaven z nami? -
-Może ta, jacy znowu wrogowie?
-
- Źli, duży, silni. Zdrajcy, potwory. Iść czy ginąć, szczurza mordo? - zapytał wprost Goblin, była to najpewniej ostatnia szansa, wszyscy byli już gotowi do ucieczki, a Ty zrozumiałeś, że to rzeczywiście nie przelewki, bo ku Wam zbliżało się coś naprawdę wielkiego, a od jego kroków trząsł się grunt pod Waszymi stopami.
-
To chyba była inna bestia i to większa, zdecydował się pobiec za goblinami chociaż ani trochę im nie ufał.
-
Choć nie należałeś do powolnych Skavenów, a Gobliny były szybkie, nawet szybsze niż Ty, a doganiałeś je tylko dlatego, że trzymały Twoje tempo, byś nie został za bardzo w tyle, to i to coś, co szło za Wami, wciąż się zbliżało. Dlatego przywódca bandy zatrzymał swoich podwładnych i znów zaczął węszyć, a potem wskazał im na jedną ze ścian tunelu. Dotknął jej dłonią i ta jakby zaczęła się cofać, tworząc powiększającą się w każdej chwili wnękę, do której wchodziły kolejne Gobliny, aż zostałeś tylko Ty i herszt.
- Wchodź no, szczurza mordo, oni za blisko, nas za mało, trzeba się kryć, oj ukryć! Raz, raz, albo zostawimy Cię na śmierć.