Wioska Klanu Mors
-
Zadowolony rozkazał ustawić się gwardzistom w holu, trzeba będzie omówić co dalej
-
Ustawili się, zgodnie z poleceniem, wyczekując na to, co masz im do powiedzenia.
-
Przeliczył gwardzistów po czym powiedział:
-Negocjatorze, wystąp! Jestem ciekaw co chciałeś powiedzieć wodzowi. -
Podczas walki z dziwnymi stworami i ich jeźdźcami zginęło tylko trzech, co można uznać za wielki sukces, jeśli wziąć pod uwagę, ilu zwykłych Skavenów wcześniej zostało wybitych.
- No… Em… Ten. Że wzięli nas z zaskoczenia i nigdy wcześniej takiego czegoś nie widzieliśmy? O. No. Właśnie tak. Dokładnie. -
Kiwnął głową i gestem rozkazał mu wrócić do szeregu po czym zwrócił się do reszty gwardii.
-Ten tego to ten jebany wódz wymyślił sobie że dowiemy się czegoś na temat tych zabójców krasnoludów, jak mamy to zrobić to nie mam pojęcia dlatego wy, tak wy, poszukacie informacji na ich temat. Nie przewiduje w sumie niczego ale warto spróbować… chyba. Jakieś pytania czy cokolwiek? -
- A gdzie mamy szukać tych informacji? - zapytał od razu jeden z gwardzistów.
- Właśnie! Pierwszy raz coś takiego na oczy widzieliśmy! - zawtórował mu drugi. -
-Sam ich pierwszy raz widziałem, jest tu gdzieś jakiś mag lub inny Skaven tego typu? Może on coś wie, jak nie to trudno ja muszę się zająć innymi sprawami, jak coś już zdobędziecie to tu wrócicie. Rozkaz wykonać!
-
Gwardziści wyszli, a ich umysły zaprzątało zapewne to, jak wymigać się od postawionego przez Ciebie zadania, niż je wykonać. Jeśli chodzi o kogokolwiek, kto władał Magią, to w okolicznych wioskach było ich dwóch: Jeden był Magiem do wynajęcia, który siał swoimi czarami spustoszenie na polu bitwy, o ile władca innej wioski mu za to zapłacił, a kolejny mieszkał w ruinach innej wioski, zrujnowanej przez najazd Koboldów, był stary, ślepy i zdrowo szurnięty, więc nikt nie chodził do niego po rady.
-
Oboje z tych magów mogą się przydać ale najpierw udał się w stronę areny.
-
Arena stała obok zamku wodza tak jak do tej pory, ale była pusta: Ćwiczyli tu zwykle wojownicy, a inni Szczuroludzie przyglądali się ich zmaganiom, jednak teraz miejsce to świeciło pustkami, bo wojowników ubyło, a ci, którzy przeżyli, raczej stawiali wymachiwanie bronią na samym końcu listy swoich obecnych priorytetów.
-
Rozejrzał się za dowódcą areny, zazwyczaj gdzieś tu jest.
-
Był, obecnie spał na jednej z lóż, nie mając nic innego do roboty, skoro jego przybytek świecił pustkami.
-
Podszedł do niego po czym krzyknął :
-Nie ma spania, wstawajta ale już! -
Zerwał się natychmiast ze swojego miejsca, rozglądając się nerwowo wokół.
- Ale po kiego? - zapytał, już spokojny, gdy nie zauważył nikogo poza Tobą. - Nikogo nie ma na arenie, to co ja mam niby robić? -
-W tym właśnie jest problem, masz znaleźć ośmiu Skavenów i ich tutaj przyprowadzić do czasu mojego powrotu.- Powiedział po czym ruszył w stronę wyjścia z areny.
-
- Jakich Skavenów?! - zakrzyknął jeszcze Skaven, nie będąc pewnym, czy chcesz od niego wojowników, cywili czy może jeszcze kogoś innego.
-
Z wkurzeniem na twarzym zawrócił w strone Skavena -Kurwa skavenów rekrutów, wojowników i chuj wie właściwie kogo masz ich tutaj przyprowadzić i niech lepiej dobrze walczą bo kurwa tobie się oberwie i nie żartuje, oj nie nie nie nie nie!- po czym znów ruszył w stronę wyjścia.
-
Szczur mruknął jeszcze coś pod nosem, ale po takim pokazie siły z pewnością wypełni Twoje polecenie najlepiej jak potrafi. Ty zaś bez trudu opuściłeś arenę.
-
Pomyślał przez chwile nad magami po czym postanowił szukać tej wioski zrujnowanej przez koboldy, więc udał się do domu by zabrać trochę prowiantu i swoje wyposażenie bo zapewne bez walki się nie tego nie zrobi.
-
Wioska była zrujnowana, ale faktycznie, nie musiało to znaczyć, że jest niezamieszkana, zwłaszcza, że w Podmroku żyły kreatury o wiele prymitywniejsze i groźniejsze niż Skaveni, dla których takie miejsce byłoby idealną kryjówką. Tylko czy wybranie się tam samemu to na pewno dobry pomysł?