Chatka oraz poletko i chlewik Orka Gorukka
-
— Dlaczego to zrobiliście? — Zapytała od razu, gdy jej usta zostały uwolnione. Miała szczerą nadzieję na taką odpowiedź z strony półelfa, która rzeczywiście dałaby mu usprawiedliwienie w jej oczach. Sama nie potrafiła wymyślić czegokolwiek, co pozwalałoby na taką masakrę.
-
- Może i kiedyś byli zwykłymi wieśniakami, a raczej myśliwymi, zbieraczami i drwalami. Ale gdy Apyr pozbawił Elfy dawnych praw, oni pierwsi na tym skorzystali. Nieco dalej znajduje się wielka połać lasu, po którym zostały same pnie, kolejna blizna w ziemi zadana przez ludzi. Przez nich. Zagrabili nasze bogactwa, wszystko, co mogło utrzymywać nas przy życiu. A tych, którzy stawili opór przed powstaniem Leśnej Straży, przed podjęciem decyzji, że należy się bronić, zabili o wiele okrutniej, niż my ich.
-
Nie. To nie było usprawiedliwienie, którego szukała.
— Ale dlaczego dzieci? I starcy, i inni, którzy nie mogli wam zaszkodzić? Nie byli winni waszej krzywdzie! — Wyrzuciła z siebie Denssisma, nie ukrywając wyrzutu. To, czego dokonała Leśna Straż, w zupełności nie godziło się z jej obrazem bojowników o wolność. -
- Gidon zbyt wiele czasu spędził pośród Orków. Uznaje nas za słabych, tak jak jego żołdacy. Musieliśmy pokazać mu, że jest inaczej. A dodatkowe ofiary tutaj sprawią, że w przyszłości kolejne nie będą konieczne. Moi ludzie, skryci w leśnej gęstwinie, obserwowali kolejnych chłopów, którzy oglądali miejsce tej rzezi. Pomyślą dwa razy, nim zdecydują się poprzeć Apyra tak aktywnie, jak zrobili to ci tutaj.
-
Dalej słuchała elfa z niedowierzaniem. Jeżeli Gideon uznawał ich za słabych to po co mieliby to zmieniać?! Czy nie lepiej byłoby szybko i skutecznie zniszczyć wroga, bo ten miał Leśną Straż za nic nieznaczącą siłę? To przecież mogło jedynie zaalarmować Apyra i uświadomić go z kim walczy.
— To był pokaz siły. Po prostu pokaz siły. — Odezwała się odrętwiało po chwili milczenia, patrząc na obraz rzezi. Połowicznie mówiła do Gelu, połowicznie posyłała te słowa w eter. -
- Między innymi. Moje metody są inne niż Twoje. Zbyt wiele krzywd wyrządzonych moim pobratymcom widziałem w swym długim życiu, aby teraz silić się na łaskę. Ale więcej takich rzezi nie będzie, gwarantuję.
-
Nie odpowiadała przez dłuższą chwilę. Jakie słowa mogłaby znaleźć na to, co tutaj zastała?
— Wracajmy. —Wreszcie odezwała się cicho. -
Gelu pokiwał bez słowa głową i ponownie przystawił Ci do ust pasek tkaniny, czekając aż go zagryziesz, aby móc Cię zakneblować.
-
Zagryzła go bez wahania i dała się poprowadzić.
-
Zawiązał pasek tkaniny z tyłu Twojej głowy i już miał zasłonić Ci oczy, aby móc zaprowadzić znów do obozu, gdy nagle odrzucił opaskę na oczy na bok, wpatrując się w coś na horyzoncie, czego nie mogłaś sama dostrzec.
- Ukryj się. Już. - powiedział, a sam sięgnął po strzałę z kołczana i łuk, z którymi się nie rozstawał, podobnie jak z długim mieczem, aby zniknąć w zaroślach. -
Nie musiał jej powtarzać dwukrotnie. Od razu rozejrzała się za najbliższą kryjówką, najpewniej jakimiś zaroślami. Skryła się w nich i spomiędzy zieleni starała wypatrzyć to, co zaniepokoiło Gelu albo jego samego.
-
Udało Ci się, a w tym czasie Półelf się nie pokazał. Zamiast niego dostrzegłaś bandę Orków, czterech uzbrojonych po zęby siepaczy Gideona, przed którymi moglibyście bez trudu się ukryć lub im uciec, ale Elf z jakiegoś powodu wybrał walkę. Widać było po nim, że dla niego to nie pierwszyzna, cierpliwie czekał, aż Orkowie podejdą odpowiednio blisko i miną zabudowania wsi, gdzie nie mieli żadnej ochrony. Wtedy pierwsza strzała wyleciała ze świstem z zarośli, trafiając jednego z Zielonoskórych między oczy. Gelu musiał natychmiast zmienić pozycję, bo kolejny strzał przebił z boku szyję innego Orka na wylot. Dwaj kolejni spanikowali i od razu uciekli, ale jeden został jeszcze dwukrotnie trafiony między łopatki (bo w tym wypadku jeden strzał jakimś cudem nie wystarczył, aby go zabić), więc pobojowisko opuścił ostatecznie tylko jeden z nich.
-
Dalej nie wychylała się z krzaków, obawiając się czy na pewno do wioski przybył tylko jeden z patroli Gideona. Postanowiła przeczekać jeszcze chwilę.
-
Mogłaś już spokojnie wyjść, bowiem Gelu powrócił, więc nic nie mogło Wam już zagrażać. Mimo to podjął on dość dobrą decyzję, aby opuścić to miejsce, nim zjawi się więcej Orków, więc bez słowa zawiązał Ci oczy i obrócił kilka razy w miejscu, a później poprowadził do obozu Leśnej Straży.
//Zmieniamy na Leśny Trakt. Zacznę, gdy odpiszę w innych tematach.//