Z pewnością mógłbyś odpuścić sobie jej zażywanie jeszcze przez kilka godzin, ale w takim wypadku ostrożność wydaje się na miejscu. Tymczasem gdy Ty pociągnąłeś łyk eliksiru, karczmarz wrócił z zamówieniem.
‐ Niby czym? Jakiegoś gazu czy cieczy do kopalni nie wpuścimy, a zatrute mięso odpada, chyba że otrulibyśmy jakiegoś Dro… górnika i posłali go do nich.
‐Właśnie podsunąłeś mi pomysł ‐ zastanowił się ‐ czy wasi metalurdzy są w stanie otrzymać stal która przez dłuższy czas wytrzyma atakach tych potworów? ‐ zapytał ‐ Tak z około jedną dobę ‐ zakończył wypowiedź.
‐ Klatka…? ‐ spytał i wytrzeszczył na Ciebie oczy, jednocześnie popijając z piersiówki. ‐ No dobra, powiedzmy, że klatka. Ale takie rzeczy nie do mnie, jestem tu tylko barmanem.
‐Powiedzmy, że potrzebuję ochrony, ale jednak wolałbym zachować dystans. W każdym razie dzięki. ‐ Pożegnał się i wyszedł z karczmy by udać się na poszukiwania metalurga.
‐Witam ‐ rzekł w stronę kowala ‐ Ile kosztowałaby klatka, która zdołałaby utrzymać mnie przy życiu w otoczeniu ‐ zaciął się na chwilę ‐ erm… bur…burgundów? ‐.