Miasto Axer

[Kubeł1001]

KebabowyLaptop

Poszedł tam.

[Kubeł1001]

Bilolus1

‐ Oczywiście, oczywiście .‐ stwierdził po czym pożegnawszy się opuścił pomieszczenie i ruszył do swojego pokoju aby przywdziać swoją zbroję, i złapać za topór ‐.

[Kubeł1001]

Kuba1001

Bilo:
Wszystko się powiodło, wystarczy wziąć włócznię i ruszyć ku nowej przygodzie.
Kebab:
Była to spora sala operacyjna, w której centrum stało łóżko. Poza nim znajdowały się tu najróżniejsze medykamenty w różnych fiolkach, butlach i butelczynach, zaś narzędzia medyczne ułożono równo na małym stoliku obok łóżka.

[Kubeł1001]

KebabowyLaptop

Położył się na łóżku i czekał na rozpoczęcie operacji.

[Kubeł1001]

Bilolus1

I tak też zrobił, uniosłszy swą głowę aby spojrzeć przez okno złapał za włócznię ‐ przypiął płaszcz do pleców i ruszył przed budynek.

[Kubeł1001]

Kuba1001

Kebab:
‐ Odwróć się no, na brzuchu połóż, przecie miałeś tę ranę w łydce, nie? ‐ usłyszałeś Krasnoluda, który właśnie wkroczył do pomieszczenia w prawie białym fartuchu. Ano prawie, bo był częściowo ubrudzony krwią.
Bilo:
Tam kręciła się wyłącznie straż miejsca, Biała Gwardia i cywile zajęci swoimi sprawami, eskorta i orszak zapewne jeszcze się zbierały.

[Kubeł1001]

Bilolus1

I teraz zrobił to co kochał najbardziej ‐ ruszył ku swej ulubionej ławeczce, miejscu w którym przesiadywał zawsze przed dokonaniem czegoś wielkiego, był tu kiedy został księciem, kiedy podbił wyspę Żelaznego Młota, kiedy wyczekiwał na swego kowala i kiedy został koronowany na króla…po prostu musiał.

[Kubeł1001]

Kuba1001

Ławka ta, otoczona niemalże kultem, zawsze pozostawała wolna, Ty zaś znalazłeś tam miły prezent w postaci krasnoludzkiej ćwiartki.

[Kubeł1001]

Bilolus1

Jego duch aż wręcz zapłakał z radości kiedy przysiadł sobie ‐ przelewając alkohol do manierki która zaczynała już z deka świecić pustkami.

[Kubeł1001]

Kuba1001

//Jakbym nie lubił Barona to wódkie byłoby zatrute :V//
No i przelałeś ją. Teraz nic tylko napić się, wyciągnąć na ławce i czekać.

[Kubeł1001]

Bilolus1

I tak też zrobił, wyciągnąwszy się na swojej ławce i popiwszy lekka z manierki.

[Kubeł1001]

KebabowyLaptop

Położył się na brzuchu.

[Kubeł1001]

Kuba1001

Kebab:
‐ Ładnie Cię upie**olili. ‐ powiedział po kilkuminutowych oględzinach. ‐ Kto to w ogóle był?
Bilo:
Błogie chwile trwały i trwały, ale wraz z zebraniem się eskorty, orszaku i innych dupereli muszą się wreszcie skończyć.

[Kubeł1001]

KebabowyLaptop

‐ Jeśli mu wierzyć na słowo to był kiedyś najemnikiem. I to dobrym.

[Kubeł1001]

Bilolus1

I tak też powstał pożegnawszy ławkę wzrokiem, ruszył zatem zaraz po swego starego, dobrego kuca którego planował już nawet nazwać, imię jego brzmiać miało Wafelek, i prowadzić Barona ku glorii i chwale.

Gdy stanął na czele kolumny, poprowadził je ku bramą…i dalej, ku Hunder.

[Kubeł1001]

Kuba1001

Kebab:
‐ Zajebistym chyba, tak strzelać to tylko żołnierze i miejscy strażnicy potrafią.
Bilo:
//Zmiana tematu. Zacznę, gdy będziesz na miejscu… Czyli może nawet i dziś.//

[Kubeł1001]

KebabowyLaptop

‐ Potrafi jeszcze lepiej strzelać. Ale wypił kilka beczek za dużo i dzięki temu mogę chodzić.

[Kubeł1001]

Kuba1001

‐ Jakieś zakażenie się wdało? Czy bełt był zatruty?

[Kubeł1001]

Bilolus1

//Weź mie na hundera odpisz.

[Kubeł1001]

KebabowyLaptop

‐ Bełt był bez śladów trucizny ale nie wiem czy wdało się zakażenie.