Miasto Axer
-
-
Kuba1001
Czerwony:
‐ Ło panie, nie, lepiej nie.
‐ Gildia Lichwiarska to są najgorsze chje na tym świecie, mnie raz tak orżnęli, że musiałem rok w kuźni zapi*alać, a żem tylko kasę na piwerko pożyczył.
‐ A mnie to, chje jedne, wywieźli brata gdzieś na galery, to dziś go nie spotkałem… Jak któregoś kiedyś zobaczę, to mu topór po same zęby wbiję!
Kebab:
Wzruszył ramionami i skierował się do kuchni, po chwili wracając z Twoim jeszcze ciepłym i pachnącym zamówieniem. -
-
-
-
-
Kuba1001
Czerwony:
Oni oczywiście ruszyli z Tobą, choć mniej żeby myśleć, a bardziej żeby pić.
Kebab:
Nic się nie zmieniło, choć dzięki temu, że jest dzień, a Ty zawitałeś tu wieczorem, mogłeś dokładniej przyjrzeć się osadzie: Poza karczmą było tu wiele kamiennych, oczywiście krasnoludzkich chat, kuźnia, szyb małej kopalni, choć ciężko stwierdzić, czy używanej, oraz duży budynek będący pewnie jakimś magazynem lub coś w tym guście. -
-
-
-
-
-
-
-
Kuba1001
//Zamiast “Jak” przeczytałem “Jest,” mój błąd.//
No cóż, duży, zbudowany tak, jak inne budynki w osadzie i strzeżony przez trójkę wartowników uzbrojonych w proste włócznie, tarcze i topory u pasa, do tego posiadających też hełmy z osłoną nosa i proste kolczugi. Jednakże z racji panującego tu spokoju, bardziej zajęci byli kartami i gąsiorkiem wódki, przez co tylko jeden obserwował okolicę. -
-
-
-
-
Kuba1001
Czerwony:
//Skubaniec.//
Chyba akurat wszyscy byli w robocie albo to jakaś mniej lubiana karczma, bo nie tylko Ty znalazłeś sobie miejsce, ale i wszyscy Twoi pozostali wojowie.
‐ Co podać? ‐ zwrócił się do Ciebie karczmarz, prawidłowo uznając Cię za wodza tej grupki.
Kebab:
Nie widzieli Cię ze swoje wartowniczej pozycji lub olali sprawę, więc nie jesteś przez nich niepokojony.