Miasto Axer
-
-
Kuba1001
CC4:
‐ Co to za ustrojstwo? ‐ spytał strażnik, gdy kilku innych przetrząsało Twój wóz oraz torbę. ‐ Niby co się tym robi?
Kebab:
//Za rączkę…//
Pierwszy wybór padł na grupę mężczyzn zajmujących się naprawą szkód wyrządzonych przez Gobliny i Wargów. Poza pospolitymi mieszkańcami osady w postaci Krasnoludów i ludzi, zauważyłeś tam też mężczyznę o ogorzałeś twarzy, odzianego jak typowy podróżnik, choć pod prostą tuniką i peleryną widziałeś jedną z lepszych kolczug krasnoludzkiej produkcji. Uzupełniał to miecz długi i sztylet przy pasie oraz łuk i kołczan pełen strzał na plecach. Mężczyzna miał długie, czarne włosy, błękitne oczy i krzywy nos, najpewniej wcześniej złamany, który źle się zrósł.
‐ Masz zamiar pomóc? ‐ spytał, wskazując na pracujących wieśniaków, bo już dużo wcześniej zauważył Twoje nadejście.
Makaroniarz:
Nie i nie, najwidoczniej jego magiczny sposób bycia obawiał się w inny sposób, w końcu nie każdy magiczny artefakt musi robić wokół siebie raban, prawda? -
-
-
-
-
Kuba1001
CC4:
‐ I to działa? ‐ spytał wyraźnie powątpiewający strażnik, przyglądając się modelowi z każdej strony. Niemniej, odłożył go w końcu na miejsce i pozwolił Ci wjechać, gdy jego ludzie nie odkryli nic niepokojącego w Twoich bagażach.
Po podobnych kontrolach przy każdej z kolejnych bram miasta, po dobrych dwóch godzinach wjechałeś wreszcie do Axer.
Bilo:
Przez chwilę poczułeś się dziwnie, jakby nagle całe ciało stwardniało Ci na tyle, że nie mogłeś ruszyć nawet najmniejszym mięśniem… Jednakże było to chwilowe i po tych kilku sekundach wszystko wróciło do normy.
Czyżbyś teraz miał na sobie jakąś magiczną warstwę ochronną?
Kebab:
‐ Nie było go dziś w wiosce, wyjechał z całą rodziną na kilka dni do znajomych, zdaje się, że wczoraj wieczorem, nawet wtedy go chyba mijałem na trakcie… Sporo wskazuje na to, że Ci ludzie i Krasnoludy wybrali mnie na swojego chwilowego przywódcę, więc o co chodzi?
Makaroniarz:
Kilka gołębi chodziło i latało po placu, w bocznych uliczkach pewnie łaził niejeden dorodny szczur… A jeśli chcesz coś mniej żywego, to warto wstąpić do jakiejś karczmy. -
-
-
-
-
Kuba1001
Bilolus:
Sęk był taki, że nie przyłożyłeś: Skóra zadawała się odpychać ostrze zawieszone nad nią kila milimetrów i niezależnie od tego, jak dużej siły użyłeś, to nie zbliżyło się ani na kawałek, chyba że uciekło gdzieś w bok. Całość trwała ledwie kilkanaście sekund, ale to i tak wiele, na przykład podczas walki, gdzie w tym czasie można zadać wiele śmiertelnych ciosów.
Kebab:
‐ A można wiedzieć kim jesteś, że snujesz plany obrony tej osady? ‐ spytał mężczyzna i przyjrzał Ci się dokładniej. ‐ Na żołnierza mi nie wyglądasz, chyba że dezertera lub takiego, którego wyrzucili z armii.
Makaroniarz:
Stały tam nadal, a karczma nie zmieniła się ani na jotę od Twojego wyjścia, może tylko kilku klientów ubyło, a kilku przybyło.
CC4:
Na dobrą sprawę to jedynym miejscem, w którym mogłeś takowy postawić była przeznaczona do tego strefa w pobliżu głównego rynku, acz można tam było stawiać wyłącznie wozy kupieckie… Jednakże przyszedłeś sprzedać tu swój patent, więc chyba jesteś kupcem, prawda? -
-
-
-
Kuba1001
Makaroniarz:
Dzieci górskie ludu było sporo, kręciły się, bawiły i zajmowały swymi sprawami, acz w ich tłumie nie mogłeś wypatrzyć tego jednego konkretnego… W sumie, jakby się tak zastanowić, to nie ma nic dziwnego, pewnie obawia się zemsty wku*wionego Krasnoluda, więc woli trzymać się od Ciebie z daleka.
Kebab:
‐ Masz na myśli tamtych zielonoskórych bandytów? ‐ zapytał, mając oczywiście na myśli Twoich kompanów. ‐ Mam przeczucie, że pewnie zawiśliby na stryczku, gdy armia lub ktokolwiek inny tu wkroczy, ale po tym, co zrobili, to mało prawdopodobne. Ale i tak radzę Wam podawać się za najemników… A więc jak do nich dołączyłeś, w jakim sensie jesteś lepiej wykształcony no i co to za plan?
CC4:
Żeby nie mieć nieprzyjemności z miejską strażą wypadałoby znaleźć inne miejsce do handlowania, bo to nie jest przeznaczone do tego celu. Ponadto same papiery z planami i pomysłami nie będą raczej zbyt rozchwytywanym pomysłem wśród prostego ludu. -
-
KebabowyLaptop
‐ Co by tu dużo mówić, jeden z nich zauważył moje sztuczki magiczne i zaproponował dołączenie do grona.
Jestem lepiej wykształcony od nich z powodu umiejętności czytania i pisania oraz znajomości kowalskiego rzemiosła. Ogólnie plan jest taki, by w chatach na przodzie umieścić trochę chłopów jednym dowodzącym. Na znak mają wyjść i wziąć wrogów z tyłu podczas gdy ludzie na skrzydłach będą zamykać im boki. -
-