Miasto Axer
-
-
Kuba1001
Kebab:
‐ Za to na pewno dostaniecie nagrodę, ale nie chcę rzucać słów na wiatr, w końcu mamy wojnę… Musielibyście iść z tym do stolicy, może po jakimś czasie by Was tam przyjęli. A poza tym to chciałem złożyć Wam propozycję dalszej walki z najeźdźcą, rzecz jasna za stosowne wynagrodzenie.
Makaroniarz:
‐ Jakbyś zgadł. ‐ powiedział raźno, choć tonem takim, który zdradzał, że lepiej będzie nie ciągnąć go teraz za język. ‐ No… To co teraz? -
-
-
Kuba1001
Kebab:
Żaden z Krasnoludów bądź ludzi nie miał zamiaru Cię śledzić, a i jakoś okolica była dziwnie spokojna, więc po jakimś czasie, przez nikogo nie niepokojony, trafiłeś do bandyckiej jaskini, gdzie czekali wszyscy, zajęci odpoczynkiem, wartą bądź opatrywaniem ran Ogra, który w końcu oberwał najmocniej, stanowiąc żywą tarczę dla reszty zielonoskóych wojaków.
Makaroniarz:
Wszystkie, choć coś Ci mówiło, że jeśli dziś rzeczywiście postanowił się na kimś zemścić, to nie jest on w równie dobrej formie.
‐ W kopalniach to prędzej jakieś Burgundy się czają, niż rozbójnicy. ‐ sprostował Cię Twój przyjaciel. ‐ Ale reszta się zgadza. -
-
-
-
Kuba1001
‐ To trza będzie przedyskutować i przegłosować. ‐ wyjaśnił herszt bandy, a sami zielonoskózy zabrali się za dyskusję, dość burzliwą. Gdy dostatecznie się wykłócili, obili sobie mordy i spuścili ciśnienie, Vrogak zaczął:
‐ No dobra, także głosowanie: Kto jest za odebraniem nagrody i życiem jak wcześniej, ten niech pójdzie na moje lewo, a ten, który chce i nagrodę, i walczyć dalej z Krasnalami, niech pójdzie na lewo… ‐ wyjaśnił, a widząc zmieszanie na zielonych gębach niektórych podwładnych westchnął i pokazał każdy z kierunków, dodając komentarz: ‐ Tam prawo, a tam lewo, je**ne jełopy! -
-
Kuba1001
Na prawo udało się tylko trzech Orków i Ogr, więc przewaga była po Waszej stronie i opcja współpracy z brodatą armią wygrała. Tym samym herszt bandy zarządził jak najszybszy wymarsz, zmrok zbliża się wielkimi krokami, a nie warto podróżować po tych zdradliwych, górskich ścieżkach nocą, zwłaszcza że to ulubiona pora na polowanie dla drapieżników, innych bandytów i może nawet Mrocznych Elfów?
-
-
-
Kuba1001
Kebab:
Na całe szczęście wszyscy, cali i zdrowi, wróciliście do wioski, na jakiś czas chyba Waszego nowego domu, ze swoim rynsztunkiem i większością manatków. Po trupach zabitych dziś grabieżców ani śladu, wszystkie się już dopaliły na stosie, pozostała pewnie po nich broń i reszta ekwipunku, którą podarowano mieszkańcom. Poza tym żołnierze wystawili warty, posterunki, punkty medyczne, a nawet zabrali się za umacnianie okolicy, jak to na Krasnoludy przystało.
Makaroniarz:
//Miałem na myśli to, że ten, na którym Krasnolud chciał się zemścić, nie jest w tak dobrej formie jak on sam, czyli że nie posiada wszystkich kończyn i tak dalej.//
Pokiwał głową i zaraz wstąpił do tej samej karczmy, co wcześniej Ty, aby napełnić swój żołądek. Trzeba przyznać, że wizja pożywienia się czymś innym niż suszony prowiant na drogę wyraźnie go skusiła. -
-
-
-
BudowniczyMakaronu
//a.xD//
Usiadł na wolnym miejscu, mając nadzieję że krasnolud za nim podrepta. Wziął kartę i wybrał coś przypadkowego, mając nadzieję że czas na posiłki obiadowe już nadszedł. Na razie nie podrywał jednak wzroku, mając nadzieję że to towarzysz się w jakiś sposób odezwie. -
Kuba1001
Kebab:
O nocleg było tu ciężko, ale dla bohaterów dnia wszystko, więc każdy z Was otrzymał identyczny, niewielki pokój, ale wyposażony w podstawowe umeblowanie, w tym dość wygodne łóżko. Jedynie Ogr musiał spać na zewnątrz, ale bez jakichkolwiek oporów udał się do położonej tuż obok karczmy stajni, gdzie wyłożył się na sianie i donośnie chrapał.
Makaroniarz:
Zamówiliście, co trzeba, a po uregulowaniu kwoty u karczmarza, każdy z Was otrzymał po kuflu piwa oraz daniu ‐ Ty miałeś kaszę, smażone mięso i sos grzybowy, którym obficie polano to wszystko, a Twój kompan smażone żeberka z ziemniakami, tłuszczem i kiszoną kapustą. -