Hendarum
-
-
-
-
JurekBzdurek
Kuba1001 pisze:Bastion:
Nie klęczałaś długo, a przynajmniej nie dłużej, niż zwykle. Po tym oczekiwaniu, Krasnolud na tronie pozwolił Ci wstać. To dobry moment, aby przekazać mu to, po co tu przyszłaś.
Wiewiur:
Była to rozległa posiadłość, która nie mogłaby poprawnie funkcjonować bez ich całych tabunów, także znalazłeś jednego po krótkiej chwili wędrówki korytarzami.‐Panie, przybywam, by ofiarować swe umiejętności twej sprawie ‐ pokonaniu uzurpatora, który przemocą zdobył tron i przywróceniu porządku wśród krasnoludów
Krokiem lekkim, nonszalanckim wkroczył do środka i wprawnym okiem zaczął przeglądać składowane tu przedmioty i lustrować samo pomieszczenie
-
Kuba1001
Skinął głową i krótko zlustrował Cię wzrokiem.
‐ Co możesz mi zaoferować w tej słusznej walce o sprawiedliwość?Zbrojownia, jak to zbrojownia: Długie rzędy oręża wiszącego na ścianach, stojącego czy leżącego na półkach oraz opartego o ściany. Jako że poza Krasnoludami nie mieszkał tu prawie na pewno żaden przedstawiciel innej rasy, to wybór uzbrojenia był niewielki: Sztylety, noże, halabardy, piki, a przede wszystkim topory i młoty bojowe, dwuręczne, jednoręczne, najróżniejszych wzorów, a wszystkie doskonale wykonane, jak przystało na każdy rodzaj krasnoludzkiego oręża.
-
JurekBzdurek
‐Wierność, siłę ramion, wprawność topora i posłuszeństwo, panie. Nic innego nie mam, ten sku*wysyn mi wszystko odebrał, wybacz panie słownictwo‐ patrzyła w twarz władcy, oceniając jaką jest osobą
Zważył kilka broni w ręku, oceniając ich wykonanie, odłożył i wrócił do swojego przewodnika ‐Dziękuję, asan. Gdzie dalej?‐
-
Kuba1001
‐ Nie wiem czy rozglądałaś się wokół, czy tylko wparowałaś tu od razu po przekroczeniu bramy, ale rębaczy mam co niemiara, jeden w tą czy wew tą nie zrobi mi większej różnicy.
Ciężko było Ci cokolwiek wyczytać z jego twarzy, z wyglądu był pospolitym Krasnoludem, a sam wyraz i mimika były nieprzeniknione, najwidoczniej potrafił przywołać na nią maskę obojętności, gdy było trzeba.‐ A gdzie pan sobie życzy? ‐ zagadnął w odpowiedzi sługa, tak jak na kogoś w swej profesji przystało.
-
-
Kuba1001
‐ Harde słowa, ale widziałem już wielu, którzy po wypowiedzeniu podobnych zawiedli… W takim razie mam dla Ciebie test: Jeden ze wcześniej zwerbowanych Krasnoludów, Mag Umysłu, wyruszył do garnizonu nieopodal Hunder i słuch po nim zaginął. Dał się złapać, zginał, stchórzył ‐ wszystko jedno. Ja natomiast potrzebuję tych informacji, więc jestem gotów posłać tam Ciebie. Poza informacjami możesz przynieść coś, co udowodniło, że zadanie zostało wykonane. Opcjonalnie dostarczenie tu tamtego Maga też będzie przydatne.
//Tamtym Magiem była postać Wiewiura, możesz spróbować się z nim dogadać i namówić go na kooperację.//‐ Nie sądzę, żeby jakieś pomieszczenie było szczególnie urokliwe, chyba że tych kilka, do których goście nie mają wstępu… Poza tym, mógłby pan zajrzeć na nasz balkon widokowy, każdemu, kto nie jest zaznajomiony z morzem od dziecka, podobno odbiera dech.
-
-
Kuba1001
‐ Nic konkretnego, po prostu jak najwięcej informacji o garnizonie, stacjonujących tam żołnierzach i tak dalej. Liczę, że jeśli pozostawię Ci w tej kwestii wolną rękę, to zostanę miło zaskoczony.
Tak też zrobił i po chwili trafiliście na niemalże najwyższą kondygnację wieży, ponad Wami znajdował się tylko jej czubek. Niemniej, widok stąd zapierał dech w piersiach, choć robiło się mniej przyjemnie, gdy zrywał się porywisty wicher lub gdy wychyliłeś się zza barierki i zobaczyłeś szczerzące się na dole ostre skały.
-
-
-
JurekBzdurek
//Wiedziałem, że o kimś zapomniałem//
Rozejrzał się dookoła, z zapartym tchem śledząc widok ‐Czy to miejsce jest stale otwarte‐Miała doświadczenie w byciu traktowaną jak śmieć, przestało jej już to przeszkadzać. Ukłoniła się nisko i ruszyła po ekwipunek i do wierzchowca, by wyruszyć tak szybko, jak będzie to możliwe
-
-
-
Kuba1001
‐ O ile nie będzie mieć innych gości lub ważniejszych spraw na głowie. ‐ odrzekł sługa, ale poprowadził Cię pod salę tronową, gdzie czekałeś ledwie kilka minut.
‐ Mój pan Cię przyjmie. ‐ powiedział, a stojący do tej pory pod wrotami prowadzącymi do komnaty strażnicy otworzyli je, abyś mógł wejść. -
JurekBzdurek
Uśmiechnął się szeroko i wkroczył pewnym krokiem do sali, kłaniając się dworsko i przedstawiając się ‐Z księstw najszczęśliwszych, o panie, prominencie łask, nie wad, przybył dziś do Ciebie rad, Ohgren Røsbervald. Pisarz, wojak, mędrzec sławny, wódz kompanii najemników, taktyk, znawca socjologii, służyć Ci talentem pragnie. Dwory różne krasnoludzkie walczyłyby o moją radę. Ja u twoich stóp ją kładę, cześć oddając Twoim stopom…‐ obserwował przy tym minę obecnych
//parafraz. z J. Kaczmarskiego *Cassanova Fellini *
-
Kuba1001
Ciężko było ocenić minę gwardzistów, opuszczone przyłbice ich hełmów skutecznie tłumiły wszelką mimikę, ale trzeba przyznać, że na panu tej siedziby Twoja mowa wywołała pewne wrażenie, najpierw w postaci uniesionych brwi, później zaś lekkiego, choć pełnego uznania, uśmiechu.
‐ Zaiste, bardzo poetyckie wejście. Ale, jak zapewne się domyślasz, nie potrzebuję dla swojej sprawy bardów, a wojowników. -
JurekBzdurek
Wyprostował się z ukłonu, by patrzeć w twarz rozmówcy,lubił patrzeć prosto w oczy osobom z którymi rozmawiał, rzadko spuszczając wzrok jako pierwszy ‐Zaiste, domyślam się. Domyślam się także, że wojownicy to nie wszystko, czego pottzebuje *nasza *sprawa, pani, wszak uzurpatorowi nie brakuje popleczników z toporami dopóki prosty lud go popiera. Tak lub inaczej, jestem tu by wspomóc Cię wszystkimi moimi siłami, jeśli będzie to prowadziło do przywrócenia sprawiedliwości. Czy to toporem czy sprytem czy piórem czy krukiem lub bystrym obserwatorem. Chciałabym jednak wiedzieć, jak mogę to robić, by zgrać się z twoimi planami i jak ome w ogóle wyglądają.‐