Cytadela Cienia
-
maxmaxi123
O nie, co to to nie. Wolał jeszcze żyć. Poza tym nie wątpił, że skoro tak długo trzyma się u władzy, to wie lepiej, a może i nawet wie coś, czego nie zdradza? Nie znaczy to też, że teraz nagle zmienił zdanie i uważa to za świetny pomysł. Dalej ma wątpliwości i nie sądzi, żeby armia była jakoś znakomita, ale naprawdę Valescu byłby skończonym idiotą, gdyby wyciągnął więcej niż jednego asa podczas jednego rozdania, tym bardziej jeżeli byłby on powiązany z pierwszym. Czekał więc dalej na zakończenie, albo, o zgrozo, faktyczne wyciągnięcie kolejnego atutu na wierzch, ale wierzył bardziej w to pierwsze.
-
-
JokTovenson
Nieumarli to zdecydowanie nie mój ulubiony typ, zbyt to drętwe, Gaard wolał ciekawsze stworzenia, žycie ze swą niezwykłą różnorodnością, jednak nie da się ukryć, że stworzenie nieumarłej armii na taką skalę było imponujące. Pokazuje potęgę i zmusza do podziwu. Pewnie po to ten cały pokaz ‐ by wygrać wojnę samym strachem, bez strat. Sprytne, choć niekoniecznie skuteczne
-
-
-
-
Kuba1001
Max:
Zakończenie nie nadchodziło, ożywione legiony Kolektywu, bądź samego Valescu, zależy jak na to patrzeć, wciąż formowały coraz to nowe szyki, swoją synchronizacją i wyszkoleniem za życia lub po śmierci wzbudzając podziw bądź osłupienie w wielu widzach, stałych bywalców Kolektywu Cienia bądź nie. Tymczasem dostrzegłeś na horyzoncie kolejną chmurę kurzu, o wiele mniejszą, ale zapewne nie mniej ważną.
Vader:
Sporo wskazuje na to, że to Ty miałeś całkiem spory wkład w stworzenie tej armii, jeśli Wampir wcześniej nie kłamał… Zresztą, sporo wskazuje na to, że odtąd Zamek Qull i jego mieszkańcy władający Magią Śmierci są w sojuszu z Lordem Valescu, ale to oznacza niemalże pewną wojnę z innymi, takimi jak Nosgoth bądź Pakt Trzech, a i co do samego Kolektywu nie można być pewnym, pojęcie “sojuszu” jest w wampirzym słowniku bardzo nietrwałe i rzadko używane, zwłaszcza jeśli mowa o takim krwiopijcy i jego podwładnych, którzy pragną wampirzej dominacji nad światem. Czy trzeba przypominać, że pośród Rycerzy i Zbrojnych Śmierci nie było aż tak wiele Wampirów, jak mogłoby się wydawać?
Jok:
Podobno Wampiry nie okazują strachu, a wielu spośród zaproszonych gości było właśnie przedstawicielami rasy krwiopijców. Niemniej, na ich bladych obliczach malował się on dość często, mniej lub bardziej zauważalnie, tylko jakichś starzec, co było ewenementem na skalę rasową, okazywał spokój. -
JokTovenson
Uśmiechnął się złośliwie, jak tylko kilkusetletnie dziecko potrafi, widząc miny gości. Świetnie, niech zrozumieją, że są po przegranej stronie. A ten starzec? Ciekawe kim on jest, można by dyskretnie się czegoś o nim potem dowiedzieć, intrygująca postać. Na razie jednak czas poobserwować troszkę spektakl, chyba że to już koniec. Choć wtedy byłby zdziebko zawiedziony, wszystko martwe i monotonne. Z drugiej strony to zostawia przestrzeń do popisu dla niego
-
-
-
Kuba1001
Po kilku chwilach dostrzegliście, co wywołało takie poruszenie się pyłu na horyzoncie: Rzeczywiście, kolejny rydwan, ale ździebko inny, bo większy, zaprzężony w cztery ożywione konie, a do tego choć drewniany, to z wierzchu obity jakimś materiałem, których przypominał Wam czarną stal lub coś w tym guście. Dodatkowo całość zdobiły płaskorzeźby skorpionów, kobr, czaszek i tym podobnych wykonane w głównej mierze ze złota i srebra, czasem wzbogacone o jakieś kamienie szlachetne. Poza tym w tak okazałym pojeździe zasiadał tylko jeden pasażer, a zarazem i woźnica, który zdawał się kierować r*chami wierzchowców za pomocą siły woli (czyli czegoś, czego nie powinien w zasadzie posiadać), bowiem nie miał żadnych lejc w dłoniach… Gdy rydwan zatrzymał się dokładnie pośrodku formacji Nieumarłych, jego pasażer, najdziwniejszy wytwór Nekromancji, jaki w życiu widzieliście. Gdy wzniósł w górę swój miecz, sprawiał wrażenie władcy ożywionych wojowników, jednakże gdy Valescu, używając wampirzej zdolności lewitacji, gładko pokonał odległość z murów na twardy grunt, tamten ukłonił mu się nisko, gnąc kościsty kark przed Lordem Kolektywu Cienia. Po chwili w jego ślady poszli kolejni Nieumarli…
-
-
-
maxmaxi123
No tak, dowódca. Zakładał, że sam Valescu będzie tym dowodzić, a zamiast tego ożywił sobie nowego‐ bo czemuż nie? Sam tylko bardziej się zaniepokoił‐ jeszcze trochę i pokaże całą swą nową armię. Jeszcze brakuje tylko przybycia wszystkich sił Kolektywu, żeby inni poczuli dodatkową grozę. Coraz bardziej wątpił, czy jego Pan ma jakiś zmysł taktyczny, czy w tym wszystkim kryje się coś głębszego poza “Mam nowe zabawki. Patrzcie i zazdrośćcie mi ich! Wy ich nie będziecie posiadać!”.
-
-
-
maxmaxi123
Co? Po to tu przyjechał? Żeby zobaczyć głupią prezentację armii, którą mógł na spokojnie chować przed innymi, aż do odpowiedniego momentu? W głębi wierzył, że ten wampir nie jest aż tak głupi, że za tym się coś kryje… ale nie był w stanie zobaczyć co…
Myśli zostawi na drogę. Teraz udał się do swojego wierzcha, aby powrócić do swego zamczyska. Trzeba wznowić przerwane łowy. -
Kuba1001
Jurek:
Jak na wampirze lochy przystało, w podziemiach Cytadeli Cienia było w bród okazów najróżniejszych istot, od ras rozumnych, przez te uważane za rozumne częściowo, na zwykłych zwierzętach, bestiach i potworach skończywszy. Większość okazów miała przedstawicieli obojga płci, ale za to wszystkie były młode lub w sile wieku, aby nie zemrzeć na stole operacyjnym Mutagenisty. Tak czy siak, możesz wybierać i przebierać do woli.
Maks:
//Zacznij tam od razu, czekałeś na odpis wystarczająco długo, żebym uznał, że jakoś minęła Ci podróż powrotna.// -
-